"Niedziela bez handlu"

Niedziela bez handlu? Sprawdź, czy pracownicy sklepów naprawdę mają wolne

 

Ustawa o zakazie handlu wciąż budzi wiele kontrowersji nie tylko wśród klientów, którzy nie mogą robić zakupów w niedzielę. Również pracownicy sklepów są w tej kwestii podzieleni. Okazuje się, że ich pracodawcy znaleźli sposób, aby obejść przepisy

 

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

 

Dworce, Lotniska, Stacje Benzynowe, Poczta Polska

 

Ustawa przewiduje wyłączenie niektórych miejsc z zakazu handlu. Należą do nich między innymi strefa dworca, lotniska, stacje benzynowe oraz Poczta Polska. Jest to zrozumiałe ze względu na turystów, którzy mogą podróżować również w niedzielę i muszą mieć możliwość zakupienia niezbędnych rzeczy.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Stąd sklepy znajdujące się w tych miejscach będą otwarte, a ich pracownicy mimo niehandlowej niedzieli nie mają wolnego. Co więcej, zapominalscy zaczęli to wykorzystywać, aby nie zmieniać swoich przyzwyczajeń. Właśnie dlatego ruch w Biedronce na Dworcu Głównym w Krakowie lub w Warszawie Centralnej jest większy niż w pozostałe dni tygodnia. Ponadto sprytniejsi szybko dostrzegli szansę zarobienia na zakazie i postanowili otworzyć dodatkowe punkty sprzedaży w budynku Poczty Polskiej, gdyż tam niedziela bez handlu również jest dniem pracującym.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Żabka, sklepy osiedlowe, Careffour Express

 

Na niedzieli bez handlu niezły biznes robią również sklepy franczyzowe. Ustawa dopuszcza działanie punktów, które są obsługiwane przez właścicieli. Tu zapaliło się zielone światło dla Żabki, czynnej nawet w największe święta, która od lat ratuje wszystkich zapominalskich.

 

https://www.instagram.com/p/7fEAhLB3km/?taken-by=sklep.zabka

 

Co za tym idzie właściciele innych sieci, którzy początkowo chcieli w niedzielę zrobić sobie dzień wolny, coraz częściej otwierają swoje sklepy. Kapitalizm jest nieubłagany. Trudno jest się zrelaksować ze świadomością, że na moim odpoczynku zarabiają inni. Z tego samego założenia wychodzą małe sklepy, mieszczące się na zamkniętych osiedlach, które nawet w pierwszą niedzielę bez handlu normalnie pracowały.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Dowożenie produktów zakupionych online

 

Przewiduje się, że dzięki niedzieli bez handlu rozwinie się branża e – commerce, która wcześniej mimo obiecujących prognoz nie cieszyła się zbytnią popularnością wśród Polaków. Teraz duże sieci, które najbardziej tracą na zakazie, dostrzegły w niej potencjał. Ustawa wprawdzie zabrania pracy w sklepie, ale nie ma niej mowy o dowożeniu produktów do klienta.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Z tego powodu hipermarkety postanowiły obejść przepisy, przenosząc swoje usługi do Internetu. Wszyscy zainteresowani będą mogli dokonywać zakupów online. Zamówione produkty zostaną im dostarczone w ciągu kilku godzin przez pracowników, którzy mieli ten dzień spędzić ze swoimi rodzinami. Polak potrafi.

 

Dłuższa praca w piątki i soboty

 

Pracownicy będą musieli wolną niedzielę odpracować w piątki, soboty i poniedziałki. Wiele sieci ze względu na duże oblężenie wydłużyło godziny pracy w dni poprzedzające zakaz. Pracownicy muszą przychodzić w poniedziałki dużo wcześniej, aby rozładować towar. Lidl jest czynny w piątki i soboty do godziny 22:00, natomiast w poniedziałek markety rozpoczną pracę od 7:00.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Biedronka także wydłużyła godziny otwarcia sklepów do 23:00. Ponadto pracownicy tego dyskontu pracują w soboty do 23:45, a w poniedziałki zaczynają już kwadrans po północy. Podobne rozwiązanie chcą wprowadzić także inne hipermarkety. Pytanie, czy te zmiany nie godzą w prawa pracownika bardziej niż pracujące niedziele.

 

Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, pojęcie doby pracowniczej zmieniło się wraz z wejściem w życie ustawy o zakazie handlu. Zgodnie z nowymi przepisami będzie ona obowiązywała od godziny 0:00 jednego dnia do godziny 00:00 następnego. A to oznacza, że przyjście do pracy 15 minut po północy z niedzieli na poniedziałek będzie traktowane jak praca w dobie poniedziałkowej, choć kwalifikuje się to jako zwykłą pracę w nocy.

 

 

Podobne zmiany rozważa również Carrefour. Kaufland pracuje od godziny 7:00 do 22:00, czyli nie przewiduje żadnych innowacji. Auchan zamierza otwierać sklepy o godzinie 7:00 rano, wybrane placówki mają działać do 23:00 w piątek oraz sobotę. Godzin pracy nie wydłuży Tesco. Placówki otwarte 24 godziny na dobę będą zamykane się o 23:00 w sobotę i otwierać o 6:00 rano w poniedziałek.

 

 

Jak wygląda poniedziałkowa wizyta sklepie

 

Tak się składa, że w poniedziałek po pierwszej niedzieli bez handlu, miałam przyjemność robić większe zakupy w jednym z hipermarketów. Szczerze powiedziawszy, bardzo współczułam pracownikom. Sfrustrowani klienci stali w długich kolejkach od samego rana. Ich niezadowolenie wzrosło, kiedy zobaczyli, że tylko jedna kasa jest czynna. Pracownicy próbowali im wytłumaczyć, że muszą wypakować towar z magazynu na półki, ale po awanturze wywołanej przez jedną z klientek, druga kasa została otwarta. Robiłam zakupy około godziny trzynastej i zdumiona zachowaniem ludzi, zagadnęłam kasjerkę, czy ten stan rzeczy jest tymczasowy. Pomyślałam, że może akurat wstrzeliłam się w godziny szczytu. Okazało się, że kolejki zaczęły się już od otwarcia sklepu. Owa kasjerka od rana nie miała czasu nawet umyć podłogi w sklepie, a o przerwie nawet nie śmiała pomyśleć.

 

Pracownicy o zakazie handlu

 

Po tym dość zaskakującym zderzeniu z rzeczywistością postanowiłam zapytać, co pracownicy myślą o wolnej niedzieli:

 

„Zdania jak zwykle w tak drażliwych kwestiach są podzielone. Osobiście cieszę się z wolnej niedzieli, gdyż jestem osobą wierzącą, mam czas na to, aby spokojnie pójść do kościoła oraz spędzić ten czas z najbliższymi. Z drugiej strony ustawa zawiera luki, które bardzo łatwo wykorzystać. Gdybym mieszkała na stałe w Krakowie, zaczynałabym pracę już kwadrans po północy w poniedziałek. Na szczęście dojeżdżam. Poza tym moi koledzy, którzy zostali przydzieleni do pracy na dworcu, nie mają wolnego” – mówiła Dorota, sprzedawczyni w jednej z krakowskich Biedronek.

 

 

 

Inni pracownicy wspominali również o problemie z wyrobieniem odpowiedniej liczby godzin. Przed wprowadzeniem zakazu handlu pracownicy mogli odrobić je wcześniej i dzięki temu odebrać jeden wolny weekend miesiącu. Teraz nie ma takiej możliwości, bo każdy piątek, sobota oraz poniedziałek to dla najbardziej pracowity czas w tygodniu. Okazuje się, że ten problem dotyka tylko osób, pracujących na pełen etap. Inni mogą w pełni cieszyć się wolną niedzielą.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Rozmawiałam tylko z kilkorgiem sprzedawców, którym zakaz handlu jest obojętny. Większość z nich nigdy nie pracowała w niedzielę. Pozostali byli albo zdecydowanie na nie, albo na tak. Okazuje się, że odpowiedzi w dużej mierze zależały od wieku respondentów. Studenci oraz właściciele, którzy przed wprowadzeniem zakazu ich zatrudniali, byli zdecydowanie przeciwko ustawie. Dla tych, którzy studiują dziennie, weekendy były jedyną możliwością podjęcia pracy. Po wprowadzeniu zakazu ich pracodawcy rozwiązali z nimi umowę, gdyż z ekonomicznego punku widzenia utrzymanie pracownika, dyspozycyjnego tylko w jeden dzień jest nieopłacalne.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Z drugiej strony osoby starsze, posiadające rodzinę lub wierzące są bardzo zadowolone z wprowadzonego zakazu. Jak twierdzą, dzięki niemu mogą więcej czasu spędzić z najbliższymi i odpocząć. W sytuacji, gdy obu małżonków pracuje w handlu, zwykle dobierają oni swoje zmiany tak, aby jedno z nich mogło opiekować się dziećmi. Niedziela jest więc jedynym dniem, który rodzina może spędzić razem.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Analiza statystyk, na którą powołują się Wirtualne Media oraz Strefa Biznesu pokazuje, że przed wprowadzeniem zakazu handlu ludzie nie robili często zakupów w niedzielę. Większość z nich odwiedzała hipermarkety w piątki oraz soboty, a niedzielne wyjazdy do centrum handlowego były raczej jedną z form spędzania wolnego czasu niż potrzebą konsumencką. Wyjątek stanowiły osoby, pracujące w soboty. Niedziela była dla nich jedynym dniem, w którym mogli zrobić zakupy na cały tydzień.

 

Co zmieniła niedziela bez handlu

 

Z mojego punktu widzenia przeniosła ciężar pracy z jednej grupy na inną. Tym razem chodzi mi o ludzi, pracujących w usługach. No, bo gdzie pójdą ludzie, którzy nie mogą kupić kawy w sklepie, czy nie mają nic na obiad – do restauracji.

 

"Niedziela bez handlu"
Fot. Pexels

 

Pracownicy knajp oraz kawiarni w centrum miasta nie mają czasu na nagrywanie spotów, pokazujących jak dużo czasu spędzają w niedziele z rodzinami, bo w ten dzień zajmują się obsługiwaniem tych, którzy odpoczywają. Poza tym jest to nowy stan rzeczy, a jak to z nowościami bywa, trzeba się do nich przyzwyczaić.

 

 

1 KOMENTARZ

  1. W pewnej miejscowości ksiądz musiał zmniejszyć ilość mszy w niedzielę bo się okazało że ludzie zazwyczaj szli do koscioła a potem do sklepu. A skoro sklepy zamkniete ,to do samego koscioła nie chce się nikomu isć. No i kościół świeci pustkami więc bez sensu odprawiać pięć razy mszę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ