„Nie mam się w co ubrać” – recenzja

Karolina Gliniecka, większości znana pod pseudonimem Charlize Mystery, właśnie wydała swoją pierwszą książkę. Oczywiście dotyczy tego, czym najbardziej pasjonuje się autorka, czyli mody. A jej przewrotny tytuł „Nie mam się w co ubrać” ma zachęcić do zakupu egzemplarza i zainspirowania się poradami Glinieckiej.

Źródło: Facebook

Tak się składa, że miałam przyjemność przeczytać tę książkę. To, co należy jej oddać to to, że jest bardzo przejrzysta, ładnie wydana i naprawdę estetycznie wygląda na półce. Książka dedykowana jest wszystkim kobietom, które codziennie rano stają przed szafą i stwierdzają, że nie mają co na siebie włożyć. Karolina Gliniecka przekonuje, że warto zainwestować w rzeczy takie jak zwykłe jeansy czy biała koszula, bo to sprawdzi się zawsze. Pokazuje również ciekawe rozwiązania, a rozdział taki jak: Biała koszula na 8 sposobów to zestaw porad, jak łączyć ten element garderoby na różne okazje z innymi ubraniami.

Poradnik zaczyna się od tego, że czytelniczka musi zdecydować, jaki ma typ figury, aby później wiedzieć, na co zwracać uwagę. Gdy to mamy już za sobą możemy przejść dalej, gdzie znajdziemy rozdziały poświęcone różnym częściom garderoby począwszy od bluzek, sukienek skończywszy na dodatkach takich jak okulary. Charlize Mystery prezentuje również swoje zdjęcia prywatne i z bloga, dzięki czemu możemy wyobrazić sobie, jak dana rzecz może wyglądać na osobie. Szczerze mówiąc jest to poradnik taki jakich wiele w księgarniach i jeśli ktoś miał do czynienia już z tego typu podręcznikami to nie polecam kupować.

Największym minusem tej książki jest język. Niby wszystko jest w porządku, proste zdania, jasne komunikaty, ale coś nie pasuje. Charlize często wrzuca jakieś wtrącenia i niepotrzebne, mające rozśmieszyć czytelnika stwierdzenia. Pomiędzy wywody blogerki napisane bardzo potocznym językiem wtrącone są poważne zdania z Wikipedii. Szczególnie jest to widoczne w rozdziale dotyczącym rodzaju tkanin, gdzie możemy dowiedzieć się o każdej z nich trochę historii. Pomijam oczywiście słynny już chochlik drukarski na pierwszej stronie książki.

Tak naprawdę ciężko stwierdzić czy książka jest dobra czy zła. Jest mi obojętna, bo takich poradników widziałam już tysiące. Gliniecka chciała chyba napisać żeński odpowiednik świetnej książki Mr. Vintage „Stylowo o modzie męskiej”, ale niestety nie udało się. Może powinna poprzestać na blogu. 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ