Nie lubimy Warszawy!

Ośmiu braci, dęciaki, hip-hop, soul, drum’n’bass i inne tajemnicze składniki – to właśnie Hypnotic Brass Ensemble.  Tarik „Smoov” Cohran, trębacz, opowiada o muzyce, zabawie i pracy. A także o tym, co on i jego bracia czują do Polaków i ich stolicy.

everguide.com.au

Niedziela, 13 lipca. Koneserzy jazzu słuchają w skupieniu finałowego koncertu Warsaw Summer Jazz Days. Kiedy na scenie pojawiają się Hypnotic Brass Ensemble, atmosfera zmienia się o 180 stopni. Big-band braci Cohrenów i ich basista od pierwszego dźwięku zmiata publiczność z krzeseł pod scenę. Nieco nobliwa świątynia jazzu zamienia się w klub hip-hopowy, ludzie bujają się i tańczą. A dobrze zbudowani, wytatuowani czarni muzycy, ubrani w luźne ciuchy śpiewają, rapują i grają tak, że szczęka opada. Przez prawie 90 minut Cohrenowie sprawują rząd dusz, nie zmniejszając napięcia nawet na chwilę. W przerwie przed kolejnym koncertem wychodzą do publiczności, zagadują do słuchaczy, przybijają piątki, rozdają autografy. Mnie również udało się zamienić kilka słów z Tarikiem Gravesem „Smoov” Cohranem, trębaczem zespołu.

Michał Mościki: Kiedy myślę o współczesnym jazzie, myślę o poważnej muzyce, raczej do słuchania w skupieniu niż do zabawy. Czy to co gracie, to jazz?

Tarik „Smoov” Cohran: Tak, gramy jazz…. też. Ale to co robimy, to coś więcej, bierzemy wszystkie dobre rzeczy, nie ma znaczenia czy to jazz, czy country czy cokolwiek innego. Staramy się wszystko zbić w jedną całość, nazywamy to „now music”. Nasz ojciec wymyślił tę nazwę. Chodzi o tworzenie muzyki teraźniejszości i muzyki jutra. Nie chcemy tkwić w przeszłości, w przebrzmiałych tonach. Tworzymy codziennie, kiedy tylko mamy szansę. To właśnie „now music”. Hypnotic Brass Ensemble się w niej specjalizuje.

Wyglądacie jakbyście się świetnie bawili grając. Czy to tylko zabawa, czy też ciężka praca?

Widzicie nas na scenie przez godzinę, czasem półtorej. Ale dla tej godziny spędzamy około… powiedziałbym od 6-ciu do 10-ciu godzin, pracując nad tym, co chcemy wam pokazać. Ten czas kiedy nas widzicie jest jak rajd, jak gulasz z tego co robimy w domu, pracując i ćwicząc rzeczy, które chcemy robić. Przygotowujemy piosenki na scenę. Mamy ponad 100 utworów, każdy z nich ćwiczymy. Dodajemy coraz więcej śpiewania, rapowania, jazzowych dęciaków. Jesteśmy Hypnotic Brass Ensmble, zespołem dętym, ale teraz w 2014 roku staramy się zmienić to w coś więcej niż tylko dęciaki. Jesteśmy przygotowani na to, by dać wam coś więcej niż tylko big-band.

To wasz pierwszy raz w Warszawie?

Chyba już piąty. I poważnie, stary, w ogóle nie lubimy Warszawy…. (długa, długa pauza). My KOCHAMY Warszawę! (śmiech)

Co sądzicie o tutejszych kobietach?

Polskie kobiety? Powiedziałbym… (patrzy na stojącą obok dziewczynę, która przyniosła płytę do podpisania): mhm, mhm, mhm (dziewczyna uśmiecha się i rumieni). Dokładnie tak: mhm, mhm, mhm. Polskie kobiety są bardzo rozrywkowe. Wyluzowane, opanowane. Mają wiele cech, które każdy chciałby mieć, żeby być z siebie zadowolonym. I kolesie również, szacunek dla nich. Mamy kilku dobrych polskich przyjaciół. Ale kobiety są piękne, muszę przyznać. Są naprawdę śliczne. Ale wiesz, wszędzie są piękne kobiety. Po prostu czasem nie są Polkami! (śmiech)

{youtube}pL2Ze2_EFu4|600|450|0{/youtube}

Rozmawiał Michał Mościcki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ