Najmodniejsze pomadki tej jesieni

Szminki – kochane przez wszystkie kobiety – romantyczki, seksbomby, czy influencerki z naszych Instagramów. Pomalowane usta to symbol kobiecości, a jednocześnie najprostszy i najszybszy sposób na to by dodać sobie pewności siebie i poczuć się pięknie. Co nosimy na ustach w tym sezonie?

Jak się okazuje – możliwości nie mają końca. Usta mogą być zarówno nawilżone, błyszczące (ostatnio moja ulubiona opcja), jak i matowe. Mogą być ostro i mocno zarysowane, jak i romantycznie rozmazane, co przywodzi na myśl gorące pocałunki, których nie powinno zabraknąć tej jesieni. Dobrze sprawdzą się także nagie, ale wypielęgnowane usta. Najważniejsze by nie ingerować w kształt czy wielkość naszych naturalnych ust a podkreślić ich piękno – naturalne piękno.

1. Nagie, naturalne usta:

Błyszczyki kojarzą mi się z czasami szkolnymi, kiedy było się za małym na kolorowe szminki, nawet jak na szkolną dyskotekę, na którą czekano miesiącami. Jednak wszystkie koleżanki już coś tam mazały po swoich ustach, więc i ja chciałam – wtedy alternatywą na jaką pozwoliła mama, były bezbarwne błyszczyki. Wiadomo, dobre i to. Po podstawówce i swoimi pierwszymi przygodami z błyszczykami na długo się z nimi pogniewałam. Lepiły się do włosów i były… bezbarwne! A ja chciałam czegoś więcej, więc gdy już mogłam – stawiałam na kolor. Następnie zakochałam się w matach, które towarzyszyły mi dobrych kilka lat. Ostatniej zimy jednak, po latach bez błyszczyków, pogodziłam się z nimi. Chociaż to za słabe słowo – pokochałam je na nowo! Stało się to w momencie, w którym dostrzegłam, że dodają lekkości, idealnie sprawdzają się na co dzień, w wersji make-up, no make-up. Wyglądają wtedy jak naturalne, nawilżone i zdrowe usta. Natomiast w wersji wieczorowej idealnie nadają się te kolorowe, opalizujące, z drobinkami, brokatem, lub w kosmicznym, metalicznym odcieniu. Każde z nich optycznie powiększają usta, co jest kolejnym powodem do ich używania. Szczególnie robią to błyszczyki z dodatkiem papryczki chilli, trochę piecze, ale efekt jest „wow”. Ja co prawda mam duże, naturalne usta (to po mamie), aczkolwiek w dobie naprawdę wielkich ust, jest to patent na powiększenie ich, bez inwazyjnych metod, jak chirurgiczne powiększanie. No i co tu dużo mówić – właśnie takie błyszczyki pojawiają się ostatnio na pokazach u największych ikon mody, typu Tom Ford, czy Longchamp. Staranna i wypracowana nagość na ustach to zdecydowany trend obecnego sezonu.  Przy tego typu rozwiązaniu powinniśmy jednak przyłożyć się do zadbania o naszą cerę. Musi być ona zadbana, a pomogą w tym między innymi korektor, czy kremu BB, który skutecznie ujednolici kolor. Przy takich ustach, dobrze zadbać także o ujarzmienie brwi. Same usta natomiast najlepiej potraktować specjalnym peelingiem, posmarować balsamem, a po jego wchłonięciu, nałożyć błyszczyk – pożądany natural look gwarantowany.

2. Wieczna czerwień:

Może się nie wydaje, ale czerwień pasuje do wszystkich typów urody. Jedyne o czym należy pamiętać, to o dobraniu odpowiedniego odcienia. A jaki to odpowiedni odcień? Przede wszystkim taki, w którym dobrze się czujemy. Warto mieć na uwadze także odcień skóry. Jeżeli nasza skóra ma cieplejszą, a wręcz oliwkową barwę, idealnie skomponuję się ona ze szminkami w odcieniach koralowych, makowych, czy malinowych. Czerwień dobrze sprawdzi się na małych ustach –  w tym wypadku jednak warto odpuścić sobie mat, na rzecz lśniącej czerwieni. Z chłodnym odcieniem skóry idealnie skomponują się kolory wina, jagód czy wiśni. W przypadku czerwieni jednak, warto złamać schematy i zmiksować kolory. Dobrze sprawdzi się tutaj matowa jaśniejszą czerwień na całych wargach, z podkreśleniem środka rubinowym, lśniącym błyszczykiem. Modne i nieoczywiste jest połączenie matu z błyskiem, mamy więc duże pole do popisu. Taki trend mogliśmy obserwować na największych pokazach, między innymi Tadashi Shoji, czy Alice + Olivia. Właśnie tam pojawiła się czerwień, w modnej odsłonie ombre.  Jest to powrót di lat 90., gdzie Polki stawiały na mocny obrys ust, natomiast ich środek wypełniały znacznie jaśniejszym odcieniem. W nowoczesnej wersji powinniśmy jednak postawić na delikatne roztarcie konturu, co nie będzie wyglądać wulgarnie i wyzywająco. Ponadto będzie to nowoczesny efekt, który zresztą bez wątpienia będzie przyciągał wzrok.

3. Namiętne usta:

Niezależnie od koloru, wciąż na topie jest lekko niedbały, i rozmazany makijaż ust – jakby zaraz po namiętnym pocałunku. Idealnie sprawdzą się tutaj szminki w tonach jasnego różu, bądź barwy zbliżone do naszych ust – najlepiej nieco ciemniejsze. Jednak, jeśli całość makijażu będzie idealnie wykończona i nieskazitelna, dobrze sprawdzą się tutaj również mocniejsze barwy, jak śliwka, czy burgund. 

4. Poranna kawa – latte z karmelem, czy z orzechową nutą?

Wszelkie odcienie brązu to kolory każdej jesieni. Zasada ta również sprawdza się w przypadku makijażu ust. Piękne odcienie jak kawowe, beżowe, czekoladowe, czy brzoskwiniowe, są w sanie w subtelny sposób podkreślić naturalny kolor naszych ust. Wszelkie nudziaki kiedyś były moim faworytem. Czasem mam wrażenie, że są do tej pory, przez co jestem nieco nudna – wszystkie szminki i pomadki jakie mam są do siebie bardzo zbliżone. Ale to powód dla którego warto polubić się z jesienią – wreszcie, bez wyrzutów sumienia, będę mogła je wszystkie wykorzystać! Jednak by nie było za nudno, po nałożeniu takiej pomadki, warto podkreślić ją błyszczykiem. Co więcej, ostatnio mocno promowanym trendem jest trend używania jednego produktu do całego makijażu. I właśnie w przypadku pomadki w takim odcieniu faktycznie jest to możliwe. Najlepszym wyborem będą te lekko matowe, dzięki czemu będziemy  stanie zrobić sobie jednocześnie makijaż ust, oczu i policzków. Czego chcieć więcej niż takiego praktycznego podejścia w makijażu, oraz oszczędności miejsca w kosmetyczce i torebce?

5. Różane usta – czyli pielęgnacja to podstawa:

Nie możemy zapominać o tym, że podstawą pięknych ust pozostaje pielęgnacja. W innym wypadku, niezależnie od tego, jaką pomadkę nałożymy – nie będzie ona wyglądać schludnie, starannie i estetyczne. Nasze usta przede wszystkim powinny być miękkie. Na szczęście na rynku jest dostępna cała masa produktów subtelnie złuszczających, nawilżających i błyskawicznie regenerujących skórę ust. Dobrze skusić się na balsam do trudnych ust, które chronią nasze usta przed przesuszaniem i pierzchnięciem. Idealne będą tutaj także olejki, które leczą, ozdabiają a jednocześnie pięknie pachną – ja uwielbiam te różane. Uwaga Wąchaj ale nie jedz! Ps. tego typu produkty są naprawdę wydajne!

Skoro już znasz najgorętsze trendy tej jesieni, nie pozostało nic innego tylko malować i… rozdawać gorące kiss’ki!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ