Miłość przez Internet…

Czasami, podczas przeglądania Facebooka, pojawia się w naszych głowach myśl, że wszyscy dookoła są szczęśliwi i zakochani, zmieniają status „wolny/a” na „w związku”, „zaręczony/a z użytkownikiem…” lub „w związku małżeńskim”. Jednak to tylko wrażenie. Jest bardzo dużo samotnych osób, narzekających na brak szczęścia w miłości, u niektórych objawia się to wręcz desperacją. Wchodzą na czaty internetowe, zakładają konta na portalach dla singli. Czy przez Internet w XXI wieku można poznać drugą połówkę, zakochać się? Jak wygląda wirtualne poznawanie ludzi? Udało mi się przeprowadzić mały wywiad wśród użytkowniczek najpopularniejszych portali dla samotnych…

www.trashthedressonline.com Sylwia niedługo skończy 25 lat. Ten wiek uznawany jest za symboliczną granicę. Jeśli nie poznasz kogoś do tego czasu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że pozostaniesz samotna. Dziewczyna przyznaje, że coś w tym jest. – Zauważyłam, że jestem jedną z nielicznych osób w gronie znajomych, która nie ma chłopaka. Rodzice ciągle mi dokuczają, że powinnam kogoś poznać, że najwyższy czas… Chciałabym mieć chłopaka, ale mam dużo pracy, i tak naprawdę niewiele czasu pozostaje na randki – mówi. – Ostatnio poznaję wielu chłopaków, ale ja jestem jakaś pechowa. Kiedyś chodziłam przez pół roku z chłopakiem, a potem okazało się, że on ma narzeczoną! Niedawno poznałam kolejnego. Nie potrafię powiedzieć, czy już ze sobą chodziliśmy, czy nie. Spotykaliśmy się od jakiegoś czasu. Pewnego dnia, kiedy wracaliśmy razem z centrum handlowego, na ulicy do Pawła podbiegła jakaś dziewczyna i rzuciła mu się na szyję. Byłam w szoku. Po prostu mnie zamurowało. Okazało się, że to jego dziewczyna… Od tej pory oczywiście już się nie odezwał. Pewnie powiedział jej, że jestem koleżanką i tyle – dodaje. Na pytanie, dlaczego zdecydowała się założyć konto na popularnym portalu Sympatia, nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć. – Chyba dlatego, że bardzo chciałabym kogoś mieć, ale jednocześnie jestem realistką i wiem, że książę na białym rumaku nie istnieje, tym bardziej nie pojawi się nagle u mnie w domu. Trzeba wychodzić z domu, spotykać ludzi. Pomyślałam, że warto spróbować także przez Internet. Już po pierwszym dniu miałam na swoim koncie ok. 40 wiadomości. Wykupiłam sobie ofertę, dzięki której mogłam wysyłać więcej niż jedną wiadomość dziennie. Na początku odpisywałam wszystkim, ale potem nawiązałam kontakt z dwoma chłopakami. Bardzo fajnie pisało mi się z Patrykiem, ale kiedy zadzwonił okazało się, że nie mamy sobie zbyt wiele do powiedzenia. Z Mariuszem umówiłam się na randkę, ale również brakowało nam tematów, cały czas musiałam gadać jakieś głupoty. Na koniec powiedział, że zaprasza mnie na pizzę, ale nie miał pojęcia, gdzie w pobliżu jest jakaś pizzeria i w końcu wylądowaliśmy w McDonaldzie – śmieje się.

Randki Sylwii nie były zbyt udane. Wkrótce potem zlikwidowała konto i stwierdziła, że to bez sensu. Zanim to zrobiła udało jej się nakłonić do założenia profilu przyjaciółkę – Paulinę, która również jest samotna. Paulina na moje pytanie o doświadczenia związane z tym portalem wybucha głośnym śmiechem. – Ja od początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Ale Paulina opowiadała mi z jakimi fajnymi chłopakami pisze, pomyślałam więc: „no dobra, spróbuję, co mi szkodzi!”. Po pierwszym dniu również miałam bardzo dużo wiadomości. Najlepsze jest jednak to, że zakładając konto wpisujesz w rubrykę, czego szukasz. Jest kilka opcji, o ile dobrze pamiętam: miłości, przygody, przyjaźni i tak dalej. Zaznaczyłam oczywiście – miłości. Pomimo tego pisało do mnie wielu facetów grubo po trzydziestce albo i czterdziestce z propozycją intymnego spotkania. Nie odpisywałam im i nawet udało mi się tym nie zrazić. Za to po kilku dniach napisał do mnie fajny facet. Wiek było OK, wygląd też, no i zaczęliśmy ze sobą trochę pisać. To znaczy on wpadł na pomysł, że poznamy się przez wirtualny wywiad, bo zaintrygowało go to, że jestem studentką dziennikarstwa. Zgodziłam się. On miał przesłać pytania jako pierwszy. Kiedy odczytałam wiadomość o mało co nie zakrztusiłam się kawą, którą właśnie piłam. Nie wiem, czy jestem jakaś nienormalna, ale oczekiwałam zupełnie czegoś innego, pytań o ulubioną potrawę, niezapomnianą przygodę, marzenia… Dostałam natomiast zestaw, w którym facet pytał, kim byłby dla mnie mąż, ile chciałabym mieć pociech, czym jest dla mnie wiara, jaka jest moja historia, jakim bohaterem w niej jestem. No porażka! Odpisałam mu, że po pierwsze takie kwestie porusza się chyba po jakimś czasie znajomości i na żywo, twarzą w twarz. Dodałam, że jego pytania przypominają mi test psychologiczny i przesłuchanie, ale napisałam to w miły sposób. On wtedy wysłał mi wiadomość, w której poinformował mnie, że nie jest psychologiem, nie układa testów psychologicznych, chciał tylko zobaczyć, jak zareaguje dziennikarz. Na koniec oczywiście dodał uśmiech, ale trudno było nie zauważyć w tym przebijającej, złośliwej nuty. Pamiętam jeszcze jeden przypadek. Napisał do mnie 64-latek. Wiadomość była długa. Facet twierdził w niej, że jest przyzwyczajony do towarzystwa młodszych, atrakcyjnych kobiet, może mi pomóc finansowo i udostępnić pokój w swoim mieszkaniu na Saskiej Kępie, jeśli się polubimy. Na koniec napisał, że po swojej śmierci przepisze mi te mieszkanie, które jest warte ponad milion zł. Po tej akcji również dałam sobie spokój. Zdecydowanie nie polecam Sympatii.

Kolejna dziewczyna, z którą rozmawiałam to Pola. Pola jakiś czas temu założyła konto na portalu eDarling. Jak sama mówi, zrobiła to ponieważ straciła nadzieję na poznanie kogoś w realu. Czy eDarling spełnił jej oczekiwania? – Niestety bardzo się rozczarowałam – twierdzi dziewczyna. – Słyszałam wiele pozytywnych opinii na jego temat, że jest profesjonalny i tylko dla osób, które szukają kogoś na poważnie. Niestety nie zdążyłam się przekonać, jak jest naprawdę. W portalu zraziło mnie to, że muszę wykupywać dodatkowe usługi, aby móc odczytywać wiadomości i obejrzeć zdjęcia osób, które do mnie piszą. To już jest lekka przesada. Rozumiem, że miłość w obecnych czasach jest w cenie, trudno kogoś poznać, ale nie jestem aż taką desperatką żeby za to płacić – wzrusza ramionami.

Przytoczone historie dziewczyn zdają się potwierdzać założenie, że bardzo trudno jest znaleźć miłość przez Internet. Głównie z tego względu, że przez większość mężczyzn portale są traktowane jak wirtualne firmy z bazą kontaktów do dziewczyn, świadczących usługi erotyczne. Czy w takim razie nie warto tam szukać miłości? Przykład Oli jest wyjątkiem od reguły. Już od pięciu lat jest w związku ze swoim chłopakiem, a poznali się na czacie… Ola zgodziła się opowiedzieć w skrócie swoją historię. – Marek był pierwszą osobą, która do mnie napisała na regionalnym czacie. Myślę, że to przeznaczenie. Jakiś czas kontaktowaliśmy się ze sobą przez Gadu-gadu, bo to były jeszcze te czasy, kiedy Facebook nie był taki popularny, a potem spotkaliśmy się. Od razu między nami zaiskrzyło i szybko zostaliśmy parą. Myślę, że czasy się zmieniły. Kiedyś na czacie i portalach randkowych było więcej osób, które szukały partnera na stałe. Teraz to bardziej narzędzie do nawiązywania przelotnych znajomości – odpowiada na moje pytanie, dotyczące możliwości poznania przez Internet prawdziwej miłości.

Przytoczone historie to oczywiście przykłady, którymi niekoniecznie trzeba się sugerować. Na portalach randkowych rzeczywiście często zdarzają się niemoralne propozycje, które mogą zniechęcać osoby poszukujące prawdziwej miłości, ale nie bez powodu mówi się: „kto szuka, ten znajdzie”. Jeśli jesteś pewna, że będzie ci bardzo trudno poznać kogoś na żywo, to może warto jednak spróbować. Nie oznacza to, że zaraz jesteś desperatką. Wystarczy, iż nie obniżysz swoich wymagań (zakładając, że są realne), pozostaniesz sobą i otworzysz się na drugiego człowieka.

Marta Nagórka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ