„Nasza muzyka pozwala nam się spełniać”
Ciepły, aksamitny głos i poetyckie teksty piosenek to znaki rozpoznawcze utworów Mikromusic. Choć zespół istnieje na rynku muzycznym już od 12 lat to większość z nas miała okazję poznać go całkiem niedawno, dzięki piosence „Takiego chłopaka”. Dlaczego zyskali taką popularność z dnia na dzień i co kręci ich w muzyce, którą tworzą, zapytałam wokalistkę Natalię Grosiak tuż po koncercie w warszawskim klubie BAZAR.
Patrycja Ceglińska: Jak się udał koncert?
Natalia Grosiak: Warszawska publiczność jest jedyna i wyjątkowa. Uwielbiamy grać w Poznaniu, Warszawie i Krakowie. Było cudownie, ponieważ bardzo dobrze nam się współpracowało z publicznością.
Od niedawna koncertujecie w takim okrojonym składzie. Skąd się zrodził pomysł projektu Mikromusic Acoustic Trio?
Pomysł zrodził się stąd, że mieliśmy dużo propozycji, aby grać w małych miejscach. Chcielibyśmy grać wszędzie, ale przerastało nas to logistycznie. W końcu nasz podstawowy skład to 6 osób plus realizator. Fizycznie jest niemożliwe zagrać w takim miejscu jak to (klub Bazar). Postanowiliśmy temu zaradzić i powołać do życia trio, żebyśmy mogli grać wszędzie i dla każdej liczby ludzi.
Dzięki temu macie bardzo bliski kontakt z publicznością…
Tak, bliski kontakt z publicznością jest dla mnie bardzo ważny. Koncerty w trio to zupełnie inna energia, inaczej, nastrojowo zaaranżowane piosenki, co zresztą słyszałaś. Zupełnie inna formuła, zupełnie inny koncert niż w standardowym składzie.
Która formuła jest Ci bliższa?
Uwielbiam i jedną, i drugą. Każda jest zupełnie inna. Jeżeli chodzi o granie w trio, to jest to bardziej wymagające od nas, bo jesteśmy tylko we trójkę na scenie i nie mamy znikąd żadnej pomocy. Taki koncert wymaga większego skupienia i większego wysiłku, ale z drugiej strony mam większą swobodę śpiewania. Totalna wolność. Natomiast kiedy Mikromusic gra w normalnym składzie, jest głośno, a nie wszystkie sale są przystosowane do takiego głośnego grania.
Wiadomo, że relacje damsko – męskie są na dłuższą metę wymagające, a jak Ty sobie radzisz jako jedyna kobieta w zespole?
Wiesz co, ja mam dosyć silny charakter i zapędy kierownicze, więc po prostu przewodzę. Dowodzę chłopakami i radzę sobie znakomicie. Nie mam żadnych kompleksów z powodu tego, że jestem kobietą. W zespole jesteśmy sześcioma kumplami.
Widać, że się lubicie i dobrze czujecie w swoim towarzystwie…
Tak, to jest bardzo ważne.
Myślę, że publiczność też to widzi: że jesteście zgrani, że po prostu lubicie tę muzykę, którą tworzycie. Co Was tak kręci w muzyce?
Myślę, że każdy artysta odpowiedziałby tak samo, że tworzy muzykę, której sam chciałby słuchać. Nasza twórczość to muzyka, która pozwala nam się spełniać, przez którą się wypowiadamy, wyżywamy i mamy ogromne szczęście, że ktoś chce tego słuchać.
Zespół na rynku istnieje od 12 lat.
No tak. Wydaliśmy pierwszą płytę 9 lat temu, a graliśmy jeszcze przed pierwszą płytą kilka lat.
Tak naprawdę szerszej publiczności daliście się poznać całkiem niedawno, dzięki utworowi „Takiego chłopaka”. Planujecie zrobić coś bardziej komercyjnego, do radia?
Nie. Wydaje mi się, że muzyka, którą robimy nie jest trudna w odbiorze, przynajmniej dla mnie. Mamy taką żelazną zasadę, że tworzymy przede wszystkim dla siebie, bo to nam ma sprawiać przyjemność. Dlatego nie robimy nic wbrew sobie.
Mówiłaś, że Wasza muzyka jest prosta w odbiorze, a jednak utwór „Takiego chłopaka” wywołał mnóstwo kontrowersji interpretacyjnych. Niektórzy mówili nawet, że jest to utwór antypolski. Jak Ty się do tego odniesiesz?
Z jednej strony nie chcemy tych Polaków, wariatów, mamy ich dosyć. Tak strasznie nas wkurzają, ale z drugiej strony tak niemiłosiernie ich kochamy. Mają dużo wad, ale jeszcze więcej zalet. Taki tekst mogłaby zaśpiewać również Niemka, Czeszka czy Hiszpanka. Po prostu musimy znaleźć tego jednego „pięknie dobrego”.
Celujecie w słuchacza offowego?
Nie robimy rozeznań jacy są nasi słuchacze. Kiedy widzę ludzi, którzy przychodzą na nasze koncerty – jestem zaskoczona. Są to ludzie młodzi, nieco starsi, dzieci i studenci. Rozstrzał wiekowy jest tak ogromny i jedyne co ich łączy, to pewien rodzaj wrażliwości. To są ludzie, którzy szukają w naszych piosenkach odpowiedzi na jakieś pytania i my im to dajemy. Wydaje mi się, że nie ma sensu celować w odbiorcę. Jest po prostu grupa ludzi, którzy myślą podobnie i im się to po prostu podoba.
Na koncertach budujecie więź ze słuchaczem, a słuchając Waszych piosenek w zaciszu domowym czuć taką bliskość z Wami. Jak Wy to robicie?
Po prostu to robimy. Myślę, że receptą jest szczerość.
Twój bardzo charakterystyczny, ciepły głos, poetyckie teksty piosenek, szczerość, jak myślisz, co jeszcze przyciąga słuchaczy do Was?
Taka nasza mieszanka – my sami. Teksty, muzyka, osobowości. Bardzo się cieszę, że dużo osób dołączyło do grona naszych fanów.
Gdzie będzie można Was usłyszeć w najbliższym czasie?
7 maja zagramy we Wrocławiu, potem jedziemy do Poznania, a następnie do Gliwic. W tych trzech miastach zagramy w okrojonym składzie jako Mikromusic Acoustic Trio. 25 maja będzie nas można zobaczyć w pełnym składzie w Krasnymstawie, natomiast 27 odwiedzimy białoruski Brześć. Zapraszamy!
Rozmawiała Patrycja Ceglińska, fot. Wojciech Dyrda