Maryla Rodowicz o swoim dzieciństwie

Maryla Rodowicz: Nie byłam wyrozumiała dla słabszych ode mnie

Maryla Rodowicz opowiedziała o swoim dzieciństwie. Miała mnóstwo energii, wszędzie było jej pełno. Jednak okazuje się, że piosenkarka wcale nie była wyrozumiała dla słabszych od niej rówieśników. Co jeszcze zdradziła diwa?

Maryla Rodowicz: Nie byłam wyrozumiała dla słabszych ode mnie

Małą Marylą Rodowicz opiekowały się babcia i mama. Obie starały się ujarzmić jej dziką naturę, ale nie udawało im się to. Piosenkarka wspomina, że to ona dowodziła na podwórku. Do dziś pamięta szalone zabawy z dzieciństwa. Im było bardziej niebezpiecznie, tym lepiej.

– Od zawsze opiekowała się mną babcia, a potem mama starała się mnie ujarzmić i spacyfikować moją dziką energię. Na podwórku byłam zawsze hersztem całej bandy. Pamiętam szalone gonitwy po strychach z góry na dół. A po szkole szliśmy nad Wisłę. Wymyślaliśmy sobie na ogół trudne i niebezpieczne zabawy, na przykład żeby wchodzić na tak zwane główki usypane dla wędkarzy, czyli takie cypelki. Sztuką było przeskoczyć z kamienia na kamień przy wartkim nurcie Wisły albo przechadzać się po górnych przęsłach mostu – wspomina Maryla Rodowicz w rozmowie z „Vivą!”.

Nie lubiłam ślamazarnych dzieci

Maryla Rodowicz dodaje jednak, że nie lubiła niezdarnych, ślamazarnych dzieci. Nawet stosowała wobec nich przemoc. Do czego przyznała się wokalistka?

– Pamiętam gonitwy przez okno na boisko. Nasza klasa mieściła się na parterze, wyskakiwaliśmy na zewnątrz, obiegaliśmy szkołę i wracaliśmy też przez okno. Nie lubiłam ślamazarnych dzieci, byłam bardzo sprawna. Jeżeli ktoś odstawał, biłam go. Pamiętam taką łamagę na wuefie. Goniłam ją ze skakanką aż do łazienki. Kiedy ją dopadałam, okładałam ją tą skakanką – mówiła Maryla Rodowicz.

—————————————————————————————————–

Źródło zdjęć: www.facebook.com/official.maryla.rodowicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ