„Mam duży dystans do siebie samej”

Katarzyna Skrzynecka – aktorka, piosenkarka i prezenterka, prywatnie żona i matka. Podczas spotkania na próbie medialnej w Teatrze Capitol nie mogłam nie zapytać o to, dlaczego warto wybrać się na spektakl „Kiedy kota nie ma…”, który dzisiaj – 8 września – ma swoją premierę oraz o telewizyjne show „Twoja twarz brzmi znajomo”.

 

kot life4style

Dlaczego warto wybrać się na sztukę „Kiedy kota nie ma…”?

Warto wybrać się po to, aby odpocząć sobie przez te 2 godziny od naszego codziennego zabiegania, trosk, jakich każdy z nas ma mnóstwo w życiu. Czasami warto przyjść do teatru nie tylko po to, by poobcować ze sztuką, ale po to by obcując ze sztuką serdecznie się pośmiać. Pośmiać się z nas samych, bo w tym spektaklu jest mnóstwo sytuacji, błyskotliwych dialogów, przezabawnych sytuacji, które pewnie wielokrotnie zdarzyły się niejednej parze, niejednemu małżeństwu. Tutaj można będzie zobaczyć, że niektóre nasze czyny w dobrej wierze, mogą spowodować, że sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót i przysporzyć nam wielu opresji, z których ciężko się wykaraskać. Co zresztą zazwyczaj się nie udaje. (śmiech) Komedia jest pełna zaskakujących sytuacji i perypetii małżonków z 20-letnim stażem, którzy starają się, szczególnie żony, jeszcze coś w tych małżeństwach rozognić, z rozmaitym skutkiem.

A jak się Pani odnajduje na deskach Teatru Capitol w tej sztuce, bo obsada jest wybitna?

To nie jest jedyny spektakl, który mam przyjemność grać na scenie Teatru Capitol. Gram tutaj jeden spektakl z Piotrem Gąsowskim, bardzo zabawną komedię: „Sceny dla dorosłych, czyli sztuka kochania”. Rzecz jest o seksapilu Pań i Panów. Natomiast „Kiedy kota nie ma” to świetna brytyjska farsa, kapitalnie napisany scenariusz. Ja zawsze w takiej materii satyrycznej, komediowej czuję się bardzo dobrze. Oczywiście mam przyjemność grywać inne spektakle, również te całkowicie poważne, wyzbyte satyry i śmiechu.

Czyli najlepiej odnajduje się Pani w komediach?

Tak, bo są najbliższe mojemu usposobieniu na co dzień. Ja jestem osobą bardzo pogodną i podchodzącą z dużym dystansem do siebie samej i do życia. W tym zawodzie, grając komedie, trzeba mieć poczucie humoru, zwłaszcza na własny temat. Aktor komediowy musi jednak pamiętać o jednej podstawowej zasadzie: komedie zazwyczaj należy grać śmiertelnie poważnie. Im bardziej poważnie bohaterowie przeżywają swoje perypetie, tym bardziej zabawne jest to dla widza. Jeżeli aktor za wszelką cenę chce być śmieszny i przerysowuje sytuacje, to widz wcale dobrze się nie bawi. Wychodzi z tego jakaś kiczowata sztuka.

Już kilka spektakli przedpremierowych „Kiedy kota nie ma” zostało zagranych. Jak publiczność reagowała?

Dwie godziny głośnego i serdecznego śmiechu, co nas bardzo cieszy. Bo to znaczy, że sztuka jest bardzo dobrze napisana, a po drugie świetnie odtworzona i zainscenizowana przez reżysera – Andrzeja Rozhina, a po trzecie mamy nadzieję, że dobrze przez nas zagrana.

A czy w jakiś sposób utożsamia się Pani ze swoją bohaterką?

Mildred, którą gram w tym spektaklu to zadbana, wciąż jeszcze atrakcyjna kobieta po 40-stce, pełna seksapilu, poczucia humoru i sarkastycznego podejścia do życia, co rzeczywiście jest mi bliskie. Los jej przyniósł męża z cyklu „fajtłapy”, któremu jedyne, co się w życiu udaje to gafy (śmiech), który jest zresztą bardzo urokliwy w tej swojej nieudaczności życiowej. Moja postać próbuje wykrzesać ze swojego męża jeszcze trochę ognia , ale raczej niewielkie ma na to szanse (śmiech).

Nie mogę nie zapytać o program „Twoja twarz brzmi znajomo”, gdzie w pierwszej edycji dała się Pani poznać jako kobieta o wielu twarzach…

Bardzo się cieszę, że powstało takie show na antenie telewizyjnej, które pokazuje od najlepszej strony pracę artystów zaproszonych do programu. Bo rzeczywiście trzeba się wykazać naprawdę dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie, a przede wszystkim rzetelną pracą wokalną, muzyczną, choreograficzną. Naprawdę trzeba się zdrowo namęczyć i napocić.

Dużo też można się pewnie nowego nauczyć…

Bardzo dużo! Każdy z nas uczył się różnych technik wokalnych i tak naprawdę przez tych kilka miesięcy pracy, próbując śpiewać techniką wokalną i głosami największych ikon muzycznych tego świata, sami bardzo wiele się uczyliśmy. Myślę, że to jest dla każdego wokalisty świetna szkoła warsztatu muzycznego, a dla widzów fajna rozrywka. Bardzo się cieszę, że udział w programie dał mi tak dużo radości z pracy, wcielenia się w różne postacie, które kocham.

A który swój występ najmilej Pani wspomina?

Ze wszystkich miałam naprawdę dużo radości i we wszystkie włożyłam ogrom pracy. Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że program spotkał się z tak wielką sympatią i docenieniem rzetelnej, muzycznej pracy wszystkich wykonawców. Z tego co widzę, koledzy z branży artystycznej w tej chwili już zupełnie inaczej podchodzą do tego programu. Sądzę, że gdyby teraz otrzymali zaproszenie to, wiedząc już na czym polega zadanie, z przyjemnością by się go podjęli.

W tej edycji zasiadła Pani w fotelu jurorskim. Nie jest Pani trochę szkoda, że już nie będzie można pośpiewać, pograć, poprzebierać się?

Wie pani, ja całym sercem jestem z moimi kolegami artystami, którzy w tej drugiej edycji przepięknie śpiewają i tak cudowną robotę wykonują! Myślę, że telewidzowie naprawdę będą się dobrze z nimi bawić.

A ma Pani jakiegoś faworyta?

Poziom wszystkich wykonawców jest bardzo wysoki i cała ósemka zasługuje na 10. Wiadomo, że każdy w którymś z kolejnych odcinków otrzyma 1 czy 2 punkty i będzie pokrzywdzony, bo nikt tam nie zasługuje na tak niską notę. Niestety właśnie taka jest z góry narzucona konwencja.

Na koniec chciałabym zapytać, jak udaje się Pani pogodzić natłok obowiązków zawodowych z życiem prywatnym?

Ja zawsze bardzo świadomie planuję zarówno swoje życie prywatne, jak i swoją pracę. Robię to tak, aby nigdy jedno nie ucierpiało kosztem drugiego. Ważne, żeby moje życie rodzinne i ilość czasu, jaki poświęcam mojej rodzinie (a jest to większość mojego dnia) był odpowiednio rozplanowany. Oczywiście czasem zdarza się tak, że cały dzień jestem w pracy, ale następne kilka dni spędzam wtedy z rodziną.

Rozmawiała Patrycja Ceglińska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ