Mało tradycyjne Święta

swięta felieton.tekst.life4styleŚwięta, Święta i po Świętach. Bożonarodzeniowa gorączka zwykle trwa zdecydowanie dłużej, niż czas stricte świąteczny. Mnóstwo przygotowań, sprzątania, gotowania, przyjmowania gości, w efekcie czego po Świętach wracamy do pracy… jeszcze bardziej zmęczeni niż przed…

Boże Narodzenie w naszej kulturze kojarzy się z tradycją, rodzinną atmosferą, choinką, prezentami i dwunastoma potrawami na wigilijnym stole. O ile wigilijny wieczór jest magiczny, o tyle pierwszy i drugi dzień Świąt w większości polskich domów z ową tradycją ma już niewiele wspólnego. Najczęściej zasiadamy za stołem rano, aby odejść od niego wieczorem. Oczywiście idąc prosto w stronę łóżka, bo oprócz góry jedzenia na stole stoi również alkohol… dużo alkoholu. No bo jak można się nie napić, skoro cała rodzina się zjechała. Zresztą, kiedy pić jak nie w Święta, prawda?

Jako dziecko bardzo lubiłam Święta, czekałam na nie z utęsknieniem. Później szczerze mówiąc trochę mi zobojętniały, bo tak naprawdę nudziły mnie spędy rodzinne i gadanie o niczym. I zapewniam, nie wynika to z tego, że jestem osobą mało rodzinną. Po prostu świąteczna atmosfera ulatniała się tak między barszczem z uszkami a kolejnym toastem. Od kilku lat jestem mamą, dlatego od pewnego czasu Święta w moim domu są bardzo ważne, skrupulatnie planowane, bo najwięcej radości dają mojemu dziecku. W tym roku postanowiłam, że zrezygnujemy z tradycyjnego siedzenia za stołem i spędzimy je trochę inaczej niż zwykle. Zarezerwowałam pobyt w SPA.

Pomyślałam sobie, że skoro przez większość roku pracujemy, mamy mnóstwo obowiązków domowych i milion spraw do załatwienia, rzadko tak naprawdę jest okazja, żeby być tylko dla najbliższych, realnie spędzić ze sobą czas. Przy okazji Świąt i przyjmowania niezliczonej ilości gości, rodziny bliższej i dalszej lub jeżdżenia od domu do domu nie ma czasu na to, by zwyczajnie robić to, na co ma się ochotę. W tym roku zbuntowałam się przeciwko temu i wpadłam na pomysł, by tegoroczne Święta spędzić tylko w gronie najbliższych mi osób. Wraz z mężem, synkiem,  moimi rodzicami i siostrą trzy świąteczne dni spędziliśmy w Hotelu Warszawianka w Jahrance.

Przyznaję, że miałam mnóstwo obaw. Zastanawiałam się, czy to oby na pewno dobry pomysł. Chyba społeczna presja trochę jednak robiła na mnie wrażenie. Ostatecznie jednak klamka zapadła i w Wigilię po południu ruszyliśmy na bożonarodzeniowy urlop.

Na miejscu okazało się, że bardzo dużo osób wpadło na ten sam pomysł. Hotel pełny był biegających dzieci, co niezwykle ucieszyło mojego trzy i pół letniego synka. Rodzice w tajemnicy przed dzieciakami zanosili prezenty do specjalnego pokoju, które potem zostały przekazane Mikołajowi. To, co na mnie zrobiło największe wrażenie, to ilość animacji i atrakcji dla najmłodszych. Nie było szans na nudę. O godzinie 16 dzieci po raz pierwszy spotkały się z Mikołajem i Mikołajową i nie trudno się domyślić jak wielkie to było przeżycie. Po kolacji wigilijnej przyszedł czas na to, na co wszyscy czekali z niecierpliwością, czyli na wręczanie prezentów. Mikołaj był bardzo cierpliwy i wyrozumiały. Pierwszy dzień Świąt obfitował w jeszcze większą ilość atrakcji, zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Basen, zabiegi kosmetyczne w SPA, spacery nad jeziorem, dyskoteka, ognisko. Z całą pewnością nie zapamiętałam wszystkiego.

W trakcie tych trzech Świątecznych dni uświadomiłam sobie jedną rzecz – my naprawdę byliśmy razem. Bawiliśmy się, wygłupialiśmy, rozmawialiśmy. I pewnie to brzmi trochę ckliwie, ale czy nie o to chodzi w Święta? Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych spędzenie Świąt poza domem jest nie do pomyślenia, ale wydaję mi się, że zbyt często zamiast autentycznej radości ze Świąt dostajemy pozerstwo. Wszyscy się uśmiechamy, trochę sobie „słodzimy”, a na koniec (jak to powiedziała moja koleżanka) i tak ktoś będzie obrażony lub niezadowolony.

Te Święta pozwoliły mi odpocząć, dały szanse na refleksje i przemyślenia, uświadomiły mi, że jestem szczęściarą, bo mam fajną rodzinkę. I nie dlatego, że spędziłam je w hotelu, a dlatego, że spędziłam je dokładnie, tak jak miałam na to ochotę. Nie wiem, czy taka forma świętowania stanie się w moim domu tradycją, ale wiem, że było warto.

Dziś co raz więcej osób decyduję się na spędzanie świąteczno-noworocznych urlopów pod palmami, w ciepłych krajach. Tego jeszcze nie próbowałam, ale kto wie… Może w tym roku. A jak Wy spędzacie Święta?

Paulina Ostapiuk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ