1313, zgłoś się

Stanisław Bareja był mistrzem przedstawiania absurdów PRLu w sposób zabawny i ironiczny. Polacy z sentymentem wspominają perypetie osiedla Alternatywy 4, czy taksówkarzy z serialu „Zmiennicy”. Żółty fiat o numerze 1313 to już element polskiej popkultury. Co gdyby znowu wrócił  na ulice? Dzięki warszawskiej firmie „WPT 1313”, każdy może przejechać się żółtą taksówką i poczuć się przez chwilę jak serialowy Jacek czy Kasia. 

taxi obrazlife4style


Katarzyna Mierzejewska: Skąd pomysł na przywrócenie na warszawskie drogi dużych fiatów?

Rafał Pawełek: To wypadkowa kilu naszych pasji: do turystyki, do motoryzacji, do biznesu. Duże znaczenie miała też chęć „przejścia na swoje”. Praca w korporacji przez wiele lat spowodowała w pewnym momencie coś, co mogę nazwać wypaleniem zawodowym. To wszystko w efekcie sprowokowało decyzję o rozpoczęciu własnej działalności.

A czy było ciężko znaleźć i odrestaurować samochody?

Bardzo ciężko. Trzeba było zwiedzić całą Polskę, żeby to zrobić. Tych samochodów, tak naprawdę, jest na rynku niewiele. To stare auta – mają od 26 do 35 lat. Trudno znaleźć takie, przy których stosunek ceny do jakości jest odpowiedni. Przy wyborze naszych aut kierowaliśmy się różnymi kryteriami. Przede wszystkim chcieliśmy znaleźć auta kolekcjonerskie, jak najmniej zużyte. Samochody, które były normalnie użytkowane przez właścicieli, dzisiaj, po tych kilkudziesięciu latach, nie nadają się już do jeżdżenia. Ten samochód, którym zabiorę Panią na wycieczkę, to jeden z najstarszych i najlepszych egzemplarzy – zakupiliśmy go od kolekcjonera: fanatyka marki, osoby która udzielała się w fanklubie. To jeden z najstarszych naszych samochodów, ale jednocześnie najlepiej zachowanych. Wszystkie nasze auta są w 100% oryginalne. Generalnie staraliśmy się, odbudowując auta, zapewnić sobie jak najlepszy dostęp do oryginalnych części. Brakuje nam dosłownie kilku akcesoriów, które są w tej chwili praktycznie nie do kupienia, a jeśli ich zakup jest teoretycznie możliwy, to niestety są koszmarnie drogie albo w bardzo kiepskim stanie. Wszystkie nasze pojazdy to modele kolekcjonerskie, odrestaurowane i nadające się do użytku.

Rozumiem, że firma już działa…

Owszem. Zaczęliśmy niedawno, bo kilka tygodni temu, tak więc jesteśmy na początku drogi. Firma działa w kilku obszarach. Najważniejszy to turystyka. Mamy ofertę zarówno dla odbiorców indywidualnych, jak i dla grup. Już dzisiaj jesteśmy w posiadaniu 10 gotowych samochodów (niedługo będzie ich 13), którymi zabieramy klientów w magiczną podróż. Kolejnym naszym obszarem działalności jest wynajem tych aut na krótkie przejażdżki po mieście lub długie imprezy, trwające od 10-15 minut po całe dnie. Kolejny obszar to uatrakcyjnianie wszelkiego rodzaju imprez: spotkań firmowych, eventów dla dużych korporacji. Organizujemy też wieczory kawalerskie i panieńskie dla małych grup, imieniny, urodziny. Współpracujemy z kilkoma fajnymi lokalami w Warszawie, w których to odbywają się takie imprezy – ale nie oznacza to, że aby się z nami bawić, musisz organizować „party” w restauracji czy barze. Zawsze dzielimy naszą ofertę na 3 części: jest transport, pobyt w restauracji lub barze i jakaś atrakcja turystyczna w Warszawie okraszona świetnym komentarzem przewodnika. To wszystko daje nam pełen pakiet czyli oryginalną imprezę.

Jaką najatrakcyjniejszą trasę turystyczną polecają Państwo tym, którzy chcą przenieść się w czasy PRL-u?

Z racji genezy tej firmy, chodzi mi o serial „Zmiennicy” i lata 80te, oczywiście mocno odwołujemy się do czasu PRL-u. Mamy dwie wycieczki z nim związane, jest wersja „exclusive” i wersja „podstawowa”. Ta skromniejsza trwa 4 godziny, zaś w pakiecie „exclusive” klient dostaje całodniową wycieczkę z mnóstwem atrakcji. W ten sposób można podróżować po socrealistycznej Warszawie, tak długo, jak ma się ochotę. To nasza główna oferta, ale pierwszy miesiąc w branży, pokazał nam, że inne propozycje również cieszą się powodzeniem. Dla zainteresowanych historią wcześniejszą niż czas PRL-u, np. historią przedwojennej Warszawy, mamy romantyczną przejażdżkę dla dwojga, Szarm & Szyk. Kolejną naszą propozycją jest Warszawa żydowska w czasach wojny i  opowieść związana ze społecznością żydowską w tym mieście.  Oczywiście, czym byłaby nasza oferta turystyczna bez podróżowania śladami jednego z najwybitniejszych Polaków – Fryderyka Chopina. Mamy dla was dwie wersje takiej wycieczki, podobnie jak w przypadku podróży do czasu PRL, wersję podstawową i „exclusive”. Ta pierwsza odbywa się tylko w Warszawie, a druga to również wyjazd do Żelazowej Woli i Brochowa, czyli do miejsc związanych z dzieciństwem kompozytora. Kosztuje może trochę więcej, ale za to, pakiet zawiera wszystko: transport, zwiedzanie, opiekę przewodnika, no i oczywiście, wyżywienie.

Jakie są Pana osobiste wspomnienia z PRL-owskiej Warszawy. Które miejsca i zabytki są Panu w związku z tym najbliższe?

Najbardziej „lubię” absurdy PRL-u, zakorzenione już mocno w polskiej kulturze, dzięki filmom Barei. Dla tych z Państwa, którzy będą zainteresowani właśnie Bareją i jego patrzeniem na Polską Rzeczpospolitą Ludową, będziemy mieli niebawem niespodziankę. Nie chcę zdradzać tajemnicy, ale „produkt” jest w przygotowaniu, a osobą która będzie za to wszystko odpowiedzialna, jest sam pan Bareja, przewodnik warszawski z rodziny Stanisława Barei – reżysera tych seriali i kultowych filmów.

Jeżeli chodzi o zabytki, co bym polecał… W zasadzie wszystkie „perły” socrealistycznej architektury i kilka muzeów, które są związane z tamtą epoką. Niesamowite wrażenie zrobiło na mnie, na przykład, Muzeum Neonów. Kibicuję tej instytucji od początku, szczególnie w zbieraniu jak największej ilości eksponatów. Wiem jak jest im trudno. Przedmioty trafiają do nich w fatalnym stanie. Wracając do zabytków – Muranów jest bardzo piękny, oczywiście trzeba zobaczyć MDM i Pałac Kultury. Warto wjechać na 30 piętro! Nasz klient, między jedną atrakcją a drugą, będzie mógł zjeść obiad w tradycyjnym barze mlecznym – to również w ramach naszej wycieczki. Jednym z mocniejszych punktów programu jest u nas przewodnik, który zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia. Zawsze ma w zanadrzu jakąś ciekawostkę, coś niekonwencjonalnego wyjmie z rękawa. Osoba, która zajmuje się klientami, przygotowuje się indywidualnie do każdej z wycieczek, w związku z tym nawet klienci, którzy zdecydują się na ponowne skorzystanie z naszych usług, mogą spodziewać się, że nie zobaczą tych samych miejsc i nie usłyszą tych samych historii. Sam jestem zdziwiony jak wielu rzeczy nie widziałem, mimo że mieszkam w Warszawie od dawna. Pewnego razu zorganizowaliśmy wycieczkę dla dziennikarza, który jest varsavianistą, również tutaj urodzonym, i nawet jego potrafiliśmy zaskoczyć. To jest nasz główny atut. Pokazujemy coś, czego klient w przewodniku na pewno nie znajdzie, a co zrobi na nim, bez wątpienia, ogromne wrażenie. To jest niesamowite, że Warszawa skrywa w sobie takie miejsca!

A najważniejszy symbol PRL-u w Warszawie?

Pytania najłatwiejsze okazują się być najtrudniejszymi. Epoka, o której rozmawiamy, była zarówno śmieszna, jak i tragiczna. Ja staram zachować dystans i się z tego, jak było, po prostu śmiać. Moim ulubionym budynkiem, i de facto najbardziej charakterystycznym obiektem związanym z ojczyzną ludową, jest kultowy Pałac Kultury. Kryje on w sobie tajemne przejścia, ciemne korytarze, w których doskonale zorientowany jest nasz przewodnik i chętnie pokaże te tajemnice, które to nie widnieją w oficjalnych informacjach jako pozycje do zwiedzania. Co jeszcze kojarzy mi się z PRL-em? Pamiętam huczne pochody pierwszomajowe i tysiące maszerujących ludzi od Placu Defilad przez Marszałkowską do Placu Konstytucji.

Ma Pan swoją ulubioną scenę ze „Zmienników”?

Miodek Mariana Koniuszki! To jest niesamowita scena: „Wie mamusia co, ja już się chyba całkiem na ten miodek przerzucę”. No i Kwiatkowska, świetnie zagrała mamę Kasi Pióreckiej. Mistrzostwo. Pani Irena zagrała doskonałą rolę – jak to matka chciałaby, za wszelką cenę, znaleźć absztyfikanta dla córki. Scena na dworcu w Kutnie – rewelacja. Ale miodek Mariana to jednak klasyk. Oczywiście znamy wiele kultowych cytatów z tego filmu, np.: „Jedziemy, ile fabryka dała”. One już przeszły do historii i dzisiejszej mowy potocznej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ