Cały YouTube to nasza praca

weekend.gazeta.pl

Regularne publikowanie filmów sprawiło, że przez te cztery lata wpisaliście się niejako w jedną z polskich tradycji. Tysięczny odcinek planowaliście wrzucić w święta. Macie tremę?

Tysięczny odcinek będzie nagrany 3 stycznia na imprezie w klubie Chwila w Warszawie, miejscu z którym jesteśmy związani niemal od początku programu. Święta będą czasem odpoczynku.

Po co YouTuberom książka? Nie lepiej było wydać DVD, nie koniecznie z publikowanymi odcinkami, ale może w tej samej konwencji co wersja papierowa?

Nie sądzę żeby nawet połowa naszych widzów miała w domu odtwarzacz dvd, to jest jakieś przedpotopowe medium. Książka mimo że też z nieco innej epoki jest nadal wyznacznikiem czegoś poważniejszego – taki chcieliśmy koniec. No i coś namacalnego zostanie po tym projekcie.

Staraliście się dopasować ją do potencjalnego odbiorcy, czy spisaliście co Wam „w duszy grało”?

Robiliśmy program, który sami chcielibyśmy oglądać. To była pierwsza i główna dla nas zasada, której trzymaliśmy się od początku.

W książce piszecie o sobie osobiście, odbiegacie od Lekko Stronniczych. Nie chcieliście zostawić po sobie nutki tajemniczości?

Została całkiem duża nuta tajemniczości, spokojnie.

Wprowadziliście jakieś trendy na polskiego Youtube’a?

Nigdy o tym nie myśleliśmy, o sobie jako innowatorach YouTube też. Może coś wprowadziliśmy, ale to musiałby już nam ktoś z zewnątrz powiedzieć po obserwacji 🙂

Czego brakuje na polskim YouTubie? Co chcielibyście nowego zobaczyć?

Czegoś dla rosnącego na tej platformie grupy trzydziestolatków, którzy nie są związani z Internetem od dawna ale nie zadowolą się tylko rozrywką, która jest głównym nurtem.

Karol, zdawałeś egzamin do szkoły teatralnej. Czy teraz, gdyby ktoś zaproponował Ci naprawdę dobrą rolę w filmie/serialu to przyjąłbyś ją?

Myślę że bez szkoły teatralnej byłbym bardzo marnym aktorem, ale chętnie spróbowałbym swoich sil na planie.

I na koniec: co śmieszy Polaków, a co totalnie nie?

Polaków od zawsze śmieszyły absurdy, mam w głębi duszy bardzo brytyjskie podejście do humoru. Ale to do momentu, w którym ktoś śmieje się z rzeczy bezpośrednio nas dotyczącej. Kiedy nas coś choć trochę ubodzie, to już śmiech znika z twarzy. Ale to się zmienia, na szczęście w dobrą stronę!

Rozmawiała Ada Koperwas

slajd: weekend.gazeta.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ