Kosmiczna zapowiedź nowego albumu Gedza!
Jakub Gendźwiłł – Gedz, to polski raper, producent muzyczny oraz wokalista, pochodzący z Malborku. Swoją działalność artystyczną rozpoczął w roku 2003. Jak wspomina sam artysta: „Pisałem, słuchałem, słuchałem, pisałem. Ale wszystko było miałkie i śmieszne. W latach 2002-2006 słuchałem dużo Vienia i Pelsona, Borixona, Tedego. Sporadycznie przewijały się płyty WNB, Volta, z tym że zawsze jakoś bardziej ciągnęło mnie do muzyki zza oceanu. Regularnie kupowałem „Ślizg”, czytałem wywiady, poznawałem środowisko i artystów. W okolicach 2006 roku dotarł do mnie rap z południa Stanów i w sumie wtedy tak naprawdę się zaczęło”.
Gedz należy do reprezentantów nowej szkoły w rapie. Rozśpiewany i wszechstronny. Finalista akcji Popkiller Młode Wilki, w roku 2011. W roku 2012 wydał minialbum pod tytułem „Ręka na pulsie”. Z kolei rok 2013 przyniósł pełnowymiarowe wydawnictwo solowe, pod tytułem „Serce bije w rytm” . Które spotkało się z pozytywnym odbiorem. Szerzej zaistniał jednak dopiero za sprawą albumu „NNJL”, w roku 2014. Poza solową karierą stworzył wiele ciekawych kolaboracji, między innymi z takimi artystami jak Borixon, Jot, Paluch, Kajman czy PeeRZet. Trap, cloud rap, dubstep, drum’n’bass czy funkowy groove nie są mu obce. Jako jeden z pierwszych w Polsce, bardzo odważnie sięgał po autotune’a. Robił to jednak w tak taktowny sposób, że wciąż pozostawał przyjemny dla ucha.
Jak twierdzi sam artysta: „Klasyczny rap to taki ojciec dla całej reszty i moim skromnym zdaniem, nie powinien zachowywać się jak Kronos. Wszystkie gatunki winny być traktowane na równi i żyć w symbiozie. Nasz kraj powoli otwiera się na świat, ale wciąż żyjemy w zaścianku, a ludzie boją się nowych rzeczy i eksperymentów, bo zwyczajnie wszystko, co jest nieznane, z założenia jest złe. Mam nadzieję, że to niebawem się zmieni”.
Rok temu ukazał światu album pod tytułem „247365″. Album został świetnie przyjęty przez hip-hopowy świat: „Warto słuchać detali, tu przykują uwagę robotyczne dźwięki na drugim planie, gdzie indziej zaskakujący substytut werbla czy inaczej ułożone hi-haty. Kompozycje żyją, są wielowątkowe – patrz „Cole Bennett”, numer rozpoczęty twardą, surową perkusją w magmie dźwięków przeskakuje w trap, by bębny zaraz zaczęły pracować jeszcze inaczej. I – co ważne – kawałki mogą flirtować z brudnym południem, brytyjską muzyką klubową, nowojorską szkołą, kłaniać się house’owi, ale muzyka jest muzyką, piosenką jest piosenką, nie plastikowym, bezrękim manekinem na ciuchy i metki, którego przydatność kończy się po zdjęciu z wystawy. Zasługa w tym m.in. Roberta Dziedowicza, Julasa, Deemza i LOA, choć głównie samego Gedza – i producenta, i koordynatora… „247365” spadło z nieba w momencie, kiedy rapowy główny nurt, już jak najbardziej odmłodzony i związany z „nową szkołą”, cierpi na brak kreatywności – „miał być nowy wspaniały świat” padają zarzuty pamiętanie z czasów pierwszej fali hiphopolo: że podkłady z xero, pisanie pod target, najtańsze emocje i kicz bez limitu. Nawet usprawiedliwia się takich wyrobników tym, że to inne czasy, pop, że to musi tak wyglądać, że teraz to wino i pianino. No to macie Gedza, ponad waśniami, pokoleniowymi podziałami, po prostu kozaka w tym co robi. Świetnie się tego słucha”.
Teraz Gedz wraca i prezentuje świeże, nowe i… kosmiczne oblicze! I to dosłownie. „Kosmita” to pierwszy utwór promujący nadchodzący album Gedza. Na YouTube czytamy: ” Raper przyzwyczaił słuchaczy do melancholijnych i emocjonalnych utworów, ale tym razem wychodzi ze strefy komfortu. Kosmita to energiczny i ironiczny utwór wyprodukowany przez jednego z najzdolniejszych polskich producentów młodego pokolenia Sokosa”. I wszystko się tu zgadza. Lo-fi klimat towarzyszy tu i w utworze i samym klipie. Numer jest dosyć odjechany, dziwny i psychodeliczny. I inny niż dotychczasowe numery Gedza. Ale czemu się dziwić, w końcu Gedziula od zawsze lubi eksperymentowanie z formą.
Cały album ma nosić nazwę „Bohema”. Ma się na nim znaleźć 10 utworów. A gościnnie mają się w nich pojawić: Grizzlee, Spinache, Siles i JodSen.
W takim razie czekamy na to co pokaże nadchodzący album. Czy cały będzie kosmicznym zaskoczeniem, czy może klasycznym Gedzem. Zapewne już niebawem przekonamy się, czy dla niego niebo wciąż nie jest limitem!