kora

Kora o Kaczyńskim: To wielki narodowy psuj. To niszczenie mojego szczęścia na finiszu życia

W wywiadzie dla „Newsweeka” Kora opowiada o swojej chorobie i krytykuje władze, która niszczy jej szczęście na finiszu życia. Przy okazji piosenkarka powiedziała co myśli o PO oraz o dzisiejszej opozycji.

Horrendalnie drogi lek

Polska piosenkarka dowiedziała się o nowotworze jajnika 3 lata temu. Wcześniej przez długi czas odczuwała ból, który niestety został przez lekarzy zlekceważony. Kora przeszła chemioterapię, a obecnie, by zapobiec nawrotowi choroby, piosenkarka musi przyjmować leki, które do niedawna  kosztowały ją od 18 do 24 tysięcy złotych miesięcznie.

Kora nagłośniła sprawę horrendalnie drogiego leku i między innymi dzięki jej interwencji, w zeszłym roku Ministerstwo Zdrowia postanowiło refundować lek. Choć pod względem finansowym sytuacja Kory znacznie się ułatwiła, piosenkarka spodziewa się, że za kilka umrze i boleje nad tym, że ostatnie lata jej krajem rządzić będzie Prawo i Sprawiedliwość.

Władza PiS jest dla Kory jak policzek

– Pamiętam, że gdy brałam chemię, koło mnie leżała kobieta, która powiedziała, że ma cztery lata remisji bez lekarstw – wspomina Kora. Współczułam jej, bo wydawało mi się, że cztery lata to strasznie mało. Mój nowotwór był w tak zaawansowanym stanie, że każdy miesiąc to wieczność. Dziś jest lepiej, ale gdy ktoś w mojej obecności mówi: Nie ma co się martwić, porządzą jeszcze trzy lata, no w najgorszym razie siedem, to dla mnie jest jak policzek, jak zbrodnia na moich uczuciach, moim komforcie. Trzy lata? Gdybym wiedziała, że tyle pożyję, to skakałabym na księżyc. Ja się nie mogę z tym pogodzić. Z tym, że władza rozwala mój kraj. Partia zawłaszcza państwo. To niszczenie mojego szczęścia na finiszu życia – stwierdza piosenkarka w wywiadzie dla „Newsweeka”.

–  Tego wszystkiego, w co wierzyłam i na co pracowałam. Byłam tak nieprawdopodobnie szczęśliwa, gdy upadła komuna, a potem gdy weszliśmy do NATO i do Unii Europejskiej. Odzyskiwaliśmy wreszcie godność jako Polacy. Uwierzyłam, że mogę żyć tak jak chcę w moim własnym kraju. Że Polska będzie drugą Holandią. Bo Holandia to mój idealny kraj, pierwszy który zobaczyłam za granicą. Kwestie obyczajowe, które w innych krajach są przyczyną zamętów i swarów, tam są źródłem tolerancji. Ten 1989 rok to był koniec tego obsrania, tego upodlenia. Poczułam, że wreszcie mogę być pełnowartościowym człowiekiem, jak ci w Zachodu – wspomina Kora.

Piosenkarka ma żal nie tylko do PiS, lecz także do PO i obecnej opozycji

– Kaczyński to wielki narodowy psuj. Mówimy, że jest inteligentny, czyta książki. No może czyta, ale inteligentny człowiek nie niszczy dobra i piękna. Nie hołduje brzydocie. Znów jesteśmy w ciemnych, mętnych wodach międzywojnia. Czas pizzy z kaszanką, chrześcijańskiego kebabu i wsi, która urządza nam miasta. Czas zemsty mniejszości, która narzuca nam swoją wizję świata. Świata, którego brzydota nas poraża, z którym się nie identyfikujemy, którego wartości są nam obce. który w ramach zemsty chce nas uczynić niewolnikami swojej estetyki. Sztuka i polityka nie polegają na szukaniu najniższego wspólnego mianownika. Uważam, że władzę można połączyć ze sprawiedliwością. Rozumiem, że partia wygrywa wybory, ale to nie znaczy, że facet, dla którego najważniejszy jest zegarek, ma być ministrem transportu. Albo szaleniec ministrem obrony – bez ogródek stwierdza artystka.

Przy okazji Kora postanowiła skrytykować poprzedni rząd

–  PO to tchórze, oportuniści, koniunkturaliści, kabotyni. Jeden zapomniał, drugi nie wiedział, trzeci wolał ciepłą wodę w kranie, żeby się czasem nie sparzyć. Nie słyszeliśmy o pracownikach na kasach, którzy zarabiali po 800 złotych? Rząd nie słyszał o tym, że ludzie godzili się na głodowe wynagrodzenie? Głupia władza nie wiedziała, że tak się nie da żyć. Jak nie masz samochodu to masz gdzieś autostrady. W Polsce mieszkają dorośli ludzie, którzy nigdy nie byli nad morzem. W tym kraju zabrakło rządzącym serca – przekonuje Kora.

Piosenkarka nie jest również zadowolona z opozycji, której zdaniem artystki, brakuje energii.

– Polityk musi mieć energię, jak artysta na scenie – wyjaśnia w wywiadzie. Energia to jest to, co porywa tłumy, może być cyniczna i szalona jak u Trumpa czy Kaczyńskiego, ale to działa na ludzi. A jaką energię miał Komorowski? W skali od 1 do 100 to chyba zero plus. Nasza opozycja przypomina przebitą dętkę. Alimenciarz, casanova i partia, która zapomina o ludziach – wymienia artystka.

Zgadzacie się z opinią Kory?

Fot. Instagram kasiajoppek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ