Kim jest normcore?

Świat mody rządzi się swoimi prawami. Trend goni trend, aż czasami trudno się połapać, co jest na czasie, a co już powinno zdobić tylko dno szafy. Żeby nie oszaleć trzeba zachować zdrowy dystans do zmieniającej się stale mody. Z pewnością nie brakuje go osobom, określającym się mianem „normcore”.

norm zda

 

Ostatnimi czasy panuje przekonanie, że każdy człowiek rodzi się jako indywidualista, niezależna persona, która poszukuje społeczności, do której pasuje. „Normcore” odrzuca afiszowanie się ze sztucznym indywidualizmem, wyrażane przez ubiór. Nie chce wyróżniać się z tłumum, ani być „barwnym ptakiem” ulicy pośród szarych przechodniów. Z założenia ma tak bogatą osobowość, że nie musi lansować się modnym strojem – hołduje innym wartościom.

Najprościej nowy nurt modowy można określić, jako „nudne ubrania dla interesujących ludzi”, gdyż osoby nadprzeciętne są zbyt zajęte, żeby przykładać uwagę do swojego wyglądu. Osoby nazywające siebie „normcore” ubierają się w ciuchy jakby żywcem wyjęte z rzeczywistości lat 90. Styl ten jest porównywany do grunge’u (niedbałego i swobodnego), z którym kojarzą się np.: szerokie swetry, spodnie z przetarciami, duże torby i trampki. Nieodłącznymi elementami trendu są buty New Balance, polary North Face, dżinsy o regularnym kroju  nogawek, nudne T-shirty i sportowe bluzy, a także sukienki ze sklepów sieciowych. Kluczem w tym zjawisku modowym jest chęć wtopienia się w tłum.

To nowe określenie wkradło się niedawno do słownika mowy modowej. Nie wiadomo czy to kolejny chwilowy trend, a raczej antytrend, czy może wielki ruch tworzący nowy nurt. Za rozpowszechnienie pojęcia odpowiada grupa K-HOLE, na której fecebook’owym profilu można przeczytać, że „normcore znajduje wyzwolenie w byciu nikim specjalnym i uświadamia sobie, że zdolność adaptacji prowadzi do przynależności”. Innymi słowy, trend zakłada odrzucenie przekonania, że trzeba podążać za modą, bo usilne wyróżnianie się odbiera autentyczność. „Normcore” jest sposobem na wybicie się z tłumu, ale nie ślepo goniąc za modą, a występując wbrew niej. Za prekursorów tego (anty)trendu uważa się m.in. Steve’a Jobsa i Marka Zuckerberga, a także nie stroniących od ubrań z sieciówek – księżną Kate i księcia Williama, Beyoncé, Gwyneth Paltrow oraz Baracka Obamę z małżonką.

Aleksandra Maleszewska-Tomala


ZOSTAW ODPOWIEDŹ