Przybylskiej o kobiecie, która pojawi się u boku Jarka Bieniuka

Jarosław Bieniuk o życiu po śmierci Anny Przybylskiej. Czy jest szczęśliwy?

Od śmierci Anny Przybylskiej minęły już ponad dwa lata. Jarosław Bieniuk, ukochany aktorki, w szczerym wywiadzie opowiada, jak na nowo układa sobie życie. Jak teraz wygląda jego codzienność? Czy jest szczęśliwy?

Jarosław Bieniuk o życiu po śmierci Anny Przybylskiej

Jarosław Bieniuk kiedyś rzadko bywał w domu. Jednak po śmierci Anny Przybylskiej, to on musiał przede wszystkim zająć się wychowaniem trójki dzieci. Zależy mu nie tylko na tym, by córka i synowie mieli co jeść i w co się ubrać, ale chciałby również kształtować ich osobowość. Na szczęcie w opiece nad pociechami pomagają piłkarzowi rodzice jego oraz Ani.

„Kiedyś więcej mnie w domu nie było, niż byłem. Wracałem z treningów, meczów, starałem się spuszczać ciśnienie. Dziś to ja muszę trzymać wszystko w ryzach. Wychowanie dzieciaków to ogromne wyzwanie, bo oprócz tego, że trzeba dbać, by były najedzone, miały wyprasowane ubrania, muszę kształtować ich osobowość. A nie zawsze jest na to czas, siły, bo przychodzę zmęczony, mam sporo projektów do ogarnięcia. Córka ma 15 lat, chłopcy 11 i 6. Są na różnych etapach. Bardzo wspierają mnie rodzice, mama z nami mieszka, tata jest blisko, mama Ani też cały czas pomaga” – mówił Jarosław Bieniuk w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Nie chce, by dzieci były nerdami

Piłkarz zdradza, że bardzo zależy mu, aby jego dzieci miały pasje. Nie chce, aby cały dzień spędzały przed ekranami komputerów czy smartfonów. Uważa, że sport jest dobrym sposobem na kształtowanie charakterów.

„Pilnowanie nauki, rozwijanie ich pasji, by nie stały się nerdami, dla których najważniejsze są komputery, smartfony, telewizja. Zależy mi, by miały zainteresowania, zasady. Chłopakom staram się wpoić je poprzez sport, córkę też próbowałem nim zarazić, ale ona się do niego nie garnęła. Nie mam złudzeń, szkoła ich nie wychowa, dziś to już tylko budynek. Sport to dobry sposób, by kształtować charaktery” – mówi trener „Małych Gigantów”.

Najlepszą terapią jest sport

5 października 2014 roku zmarła Anna Przybylska. Piłkarz stracił wtedy najbliższą osobę w swoim życiu. Zawalił mu się świat. Czy sportowiec wraca myślami do bolesnych chwil z przeszłości?

„Czasami mam takie momenty, że wracam, wspominam. Ale staram się patrzeć do przodu. Najlepszą terapią zawsze był dla mnie sport. Wyciągał mnie z tarapatów. I do dziś, gdy się słabiej czuję, idę pobiegać, wyżywam się na krav madze, odkryłem splitboard, czyli wspinanie się ze sprzętem na górę i zjazd na snowboardzie ze szczytu” – szczerze wyznaje Jarosław Bieniuk.

Szczęśliwy ten, kto mało potrzebuje?

Piłkarz cieszy się, że jego dzieci są zdrowe, a on może spełniać się w pracy. Stara się doceniać każdy dzień. Czy Jarosław Bieniuk obecnie jest szczęśliwy?

„Jestem, ponieważ moje dzieci są zdrowe, mogę spełniać się w pracy. Doceniam to, co mam. Bo co to jest szczęście? Szczęśliwy jest ten, kto mało potrzebuje, nie wymaga wiele od życia. Tego się nauczyłem, dlatego jestem szczęśliwy” – mówi sportowiec.

https://www.instagram.com/p/BRk9bs-l6YB/?taken-by=jaretpalmer

Jarosław Bieniuk chętnie podejmuje teraz nowe wyzwania. Nie chce żałować, że czegoś nie spróbował. Przekonuje, że nie warto rezygnować z marzeń, swoich zainteresowań i odkładać na później, gdyż ten czas może nigdy nie nadejść.

„Gdy pragnę coś zrobić, nie zastanawiam się, czy warto spróbować. Nie chciałbym żałować, że nie podjąłem jakiegoś wyzwania. Zrozumiałem, że trzeba korzystać z życia. Wiadomo, że nie można rzucić wszystkiego, ale trzeba zachować balans. Chodzi o to, by w tym całym pędzie znaleźć czas dla siebie, swoich zainteresowań. By przeżywać życie, nie odkładać marzeń na emeryturę, bo nie mamy pewności, czy przyjdzie nam ją przeżyć” – mówi Jarosław Bieniuk.

https://www.instagram.com/p/BMZOZcUg0O0/?taken-by=jaretpalmer

—————————————————————————————————–

Źródło zdjęć: www.instagram.com/jaretpalmer/

ZOSTAW ODPOWIEDŹ