Jak utrzymać dobrą formę zimą?
Gdy temperatury spadają w okolice zera, dni stają się coraz krótsze, wiele z nas siedząc pod kocykiem z dobrą książką, nachodzi ochota na podjadanie ciasteczek i popijanie ich gorącą czekoladą. Jak nie pozwolić, żeby takie sytuacje stały się nawykiem i wydobyć motywację na zachowanie dobrej formy zimą? Oto kilka subiektywnych sugestii.
Zima nie sprzyja uprawianiu sportów chyba, że mieszkamy w górach i możemy weekendami szusować na stoku. Albo postanowiłyśmy się hartować i mimo śnieżnej aury nadal biegamy codziennie rano czy też jeździmy do pracy na rowerze. Jednak większość z nas nie ma tyle zapału i w trakcie tej pory roku rezygnuje z aktywności fizycznej na świeżym powietrzu, bądź poważnie ją ogranicza. Co z robić w takiej sytuacji?
Wyjściem jest oczywiście zapisanie się na siłownię lub zajęcia fitness. W miarę możliwości chodźmy na nie przed pracą, kiedy jest jeszcze jasno – wtedy będziemy miały większą motywację do wyprawy na ćwiczenia. Innym rozwiązaniem jest odwiedzanie klubu bezpośrednio po pracy – dzięki temu nie zdążymy zasiąść na kanapie w domu pod wyżej wspomnianym kocykiem i się nie rozmyślić.
Alternatywą dla tych, którzy nie lubią klubów fitness, może być basen. Kryte i podgrzewane w zimie stanowią dobrą opcję dla wodniaków lubiących zachować formę albo dla tych, którzy potrzebują odmiany od zwyczajowego aerobiku czy pilatesu.
Jeśli świąteczne zakupy pochłonęły nam część budżetu zwyczajowo przeznaczaną na fitness, niektóre ćwiczenia możemy wykonywać w domu. Na wielu portalach internetowych i w czasopismach o tematyce lifestyle’owej możemy znaleźć porady i gotowe treningi, które bez użycia specjalistycznych przyrządów pozwolą nam pracować nad naszym ciałem bez konieczności wychodzenia z domu.
Innym czynnikiem, który zmienia się w zimie, to nasza dieta. To naturalne, że z powodu wszechogarniającego zimna chcemy zjeść coś ciepłego i bardziej treściwego niż lekkie sałatki. Dlatego naszej pracowicie wypracowanej w lecie figurze może w tym czasie grozić poważne pogorszenie. Okres bożonarodzeniowy i wielkanocny, który w ostatnich latach wypadał jeszcze w zimie bądź wczesną wiosną, nie pomagają.
Co zrobić, żeby „zajeść“ naszego wyćwiczonego ciała, nie odczuwać głodu i jednocześnie dostarczać organizmowi potrzebnych składników odżywczych? Odpowiedź brzmi: zupy. A w szczególności popularne w ostatnich latach zupy – krem. To praktyczny i zdrowy sposób, żeby się najeść, ale nie „przejeść“. Kremowa forma ułatwi przyswajanie związków w organizmie a wysoka temperatura nas rozgrzeje. Otwiera przed nami mnóstwo kulinarnych możliwości tak, że żaden lunch w pracy nie będzie wyglądał tak samo.
Dlatego nie pozwalajmy sobie na wymówki i kolokwialnie rzecz ujmując „zapuszczenie się“ w domu przykrytym warstwą białego puchu. Jesteśmy odpowiedzialne za nasze decyzje, dlatego jeśli zaniedbamy się nie bądźmy zdziwione, że wraz z nadejściem wiosny nie zmieścimy się w ulubione spodnie. Nasza walka ze zbędnym tłuszczem rozpocznie się na nowo.
Zadajmy sobie pytanie, po co męczymy się każdej wiosny, żeby móc pokazać się potem bez wstydu w szortach czy bikini? Dlaczego co roku napychamy się ciastkami, ciastami i tłustym jedzeniem, a potem jesteśmy złe, że musimy uporać się z konsekwencjami naszych wyborów? Bo nie myślimy! Dlatego zimą zamiast szukać wymówek i podjadać nie rezygnujmy z siebie i z pracy nad sobą. Przerwijmy krąg tycia i chudnięcia – zaoszczędzimy czas, pieniądze oraz nerwy swoje i naszych facetów, którzy będą musieli znosić nasze jęki i lamenty. Dzięki temu my będziemy czuły się lepiej i nasi mężczyźni nam za to podziękują.
Anna Myślińska