Galeria handlowa – symbol konsumpcjonizmu

Wtorek, piątek czy niedziela – w galeriach handlowych, szczególnie tych, mieszczących się w centrach dużych miast, to bez znaczenia. Między sklepami, wieszakami z ubraniami, stoiskami z jedzeniem przemieszczają się tłumy ludzi. Przepychają się w kolejkach, rzucają na ekspozycje z ubraniami (bo ktoś zauważy szybciej i już nie będzie!), burczą na swoje dzieci. Są podenerwowani, a ich mózgi przetwarzają tylko jedną myśl – zrobić zakupy!

www.10best.comNastały czasy, w których mieć znaczy więcej niż być. Ludzie przeprowadzają się do miast, aby się dorobić i bardzo szybko zaczynają brać udział w przysłowiowym wyścigu szczurów.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu półki towarowe świeciły pustkami, ludzie mieli pieniądze, ale nie było ich na co wydawać. Obecnie rzeczy wszelkiego rodzaju jest w bród, z kolei mało kogo stać na to, aby wszystko kupować. Jednak widok jaki można zobaczyć w warszawskiej Arkadii w każdy weekend może temu przeczyć. Ludzie całymi rodzinami wybierają się na zakupy, ale nie tylko te spożywcze. Sklepy z ubraniami co tydzień są oblegane przez kobiety, a także mężczyzn, którzy nie chcą brać dosłownego udziału w tym polowaniu i czekają na swoje partnerki przed wejściem na korytarzu.

Konsumpcjonizm, jak podaje definicja słownika PWN, to nadmierne przywiązywanie wagi do zdobywania dóbr materialnych. Pierwszy raz pomyślałam, jak słuszne jest stwierdzenie, że galeria handlowa to typowy symbol konsumpcjonizmu, kiedy zobaczyłam długie kolejki osób do stoisk z jedzeniem, pośród których królował charakterystyczny czerwono-żółty szyld z napisem McDonald’s. Tam były najdłuższe. Obok KFC, Burger King, Nort Fish, Subway – one również przeżywały oblężenie. Szybkie spojrzenie w lewo i już widać ogromną przestrzeń zapełnioną stolikami, przy których można spożyć posiłek. Pomimo tego, że od niedawna została rozbudowana, miejsca jest mało i zdarza się, że nie ma gdzie usiąść. Ludzie siadają razem z dziećmi pośród licznych, szeleszczących toreb z zakupami, obok jakieś grupki nastolatków przeglądające zawartość swoich najnowszych modeli iPhone’a. O czym to świadczy? Ludzie spędzają w galeriach większość dnia: robią zakupy, łażą bez celu oglądając witryny, podziwiając najnowsze wynalazki techniki, a w trakcie idą coś zjeść. Dzieje się to praktycznie każdego dnia, nie tylko w weekendy. Na korytarzach galerii można zobaczyć całe hordy nastolatków oraz studentów, którzy przyjeżdżają tu po zajęciach lub w trakcie okienek. Jak nie stać się konsumpcjonistą, kiedy cały wolny czas poświęca się na spędzanie w kolorowych, błyszczących galeriach handlowych? Dzieci od maleńkości przyzwyczajane są do przebywania w nich i jedzenia niedzielnego obiadu w McDonald’s. Sklepy są przeładowane towarem, kuszą, aby do nich wejść i coś kupić, pomimo tego, że rzecz nie jest nam potrzebna. Ale jak tu się nie skusić na nowszy model telewizora, w końcu ma 10 cali więcej niż stary? Tuż obok mieści się sklep z torebkami i co prawda mam ich mnóstwo, ale przecież ten kolor będzie w najbliższym sezonie na topie. Muszę ją mieć! Podobnie można by wyliczać w nieskończoność. Jednak najlepiej widać to wszystko z boku, kiedy ludzie całymi rodzinami, obładowani torbami stoją w kolejkach po jedzenie. Obrazuje to jak wiele czasu spędzają w galerii, w jaki sposób zdominowała ich życie. Wtedy centrum handlowe przestaje być już tylko symbolem konsumpcjonizmu samym w sobie ze względu na obecność rzeczy materialnych, ale również miejscem gdzie regularnie powielają się konsumpcjonistyczne schematy, gdzie można spotkać największych przedstawicieli konsumpcjonizmu.

Marta Nagórka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ