Duński wizjoner

Sceny filmowe przeplatają się z materiałami archiwalnymi łamiąc przy tym konwencję zarówno filmu fabularnego, jak i dokumentalnego. Ta zabawa gatunkami niesie za sobą pewne ryzyko, którego skutek widać wyraźnie w „Europie” ze względu na akcentowaną sztuczność i iluzję, nie jesteśmy w stanie poczuć się związani z bohaterami, ciągle mamy świadomość sztuczności zjawisk. Jesteśmy od nich mocno zdystansowani, nie uczestniczymy w filmowych wydarzeniach. Wiele osób może to zniechęcić. Na cierpliwych czeka jednak nagroda. Po półtoragodzinnym pokazie sztuczności i wyobcowaniu, reżyser uwalnia swoich bohaterów, którzy zaczynają przejawiać pewne uczucia. W tym momencie zaczynamy rozbudzać się na fotelu i doceniać Von Triera za wielce przemyślany plan podchodów z wytrzymałością widza. Wiele osób nie jest jednak w stanie zapomnieć tak długiej sekwencji bezpłciowej sztuczności, dlatego „Europa” wywołuje dość mieszane uczucia.

O Van Trierze. Znowu jest głośno. Tym razem za sprawą podzielonego na dwie części filmu „Nimfomanka” czyli studium nad różnie odbieranym społecznie uzależnieniem. Po pokazaniu serii męskich zmagań z nimfomanią („Wstyd”, „Don Jon”), przyszedł czas na historię z kobiecej perspektywy. Jedni byli przygotowani na sporą dawkę kontrowersji inni po prostu na porno owinięte w artystyczną etykietkę. Zastanawiałam się skąd wzięła się przy Nimfomance reputacja obrazoburczego filmu. Zupełnie jakby von Trier do tej pory kręcił cukierkowe obyczajówki, omijające tematy ze społecznego marginesu. Dlatego dla znawców twórczości Skandynawa, ”Nimfomanka” nie jest, ani szokiem, ani skandalem. Duński reżyser łamał wszelkie tabu, w tym nagości i seksu praktycznie od początku swojej twórczości. W tym filmie ważniejsze jednak od erotycznego tła, jest studium moralności i osobowości zimnej Joe, którą po pierwszej części, ciężko jeszcze poznać i zrozumieć.


Katarzyna Mierzejewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ