Wywiad z Sebastianem Szczepańskim Siccone

wywiad life4styleJest młody, zaledwie 24–letni, a już dobrze zdefiniował, co chce robić w swoim życiu. Właściwie, zdefiniował już dawno. Otwarty, uśmiechnięty, gadatliwy i kontaktowy. O kim mowa? Sebastian Szczepański, to młody projektant, który urodził i wychował się na warszawskiej Pradze.

Jego stroje są nie do podrobienia. Każda sukienka, płaszcz, marynarka są unikatowe. Co go wyróżnia? Dokładność, precyzja, szyk, ale jednocześnie pewna ekstrawagancja, nonszalancja i odrobina buntu. Absolutnie pojedyncze projekty, niektóre w wersji „haute couture”, inne w wersji „pret–a–porter”, do wyjścia na bal czy bankiet. Ubierają się u niego gwiazdy: Anna Dereszowska, Krystyna Mazurówna czy ostatnio aktorka Joanna Kulig, która wystąpiła w jego kreacji na gali „Orły 2014”.

Co mówi sam o sobie, jak patrzy na sprawy mody, stylu i środowisko modelingowe? W swoich wypowiedziach jest bezkompromisowy. Szczery, bezpretensjonalny, nie boi się mówić to, co myśli. Jest pełen sprzeczności, określa siebie jako divę. Jest również gadułą, która czasem marudzi. Pedantycznym bałaganiarzem i pracowitym leniuchem, uwielbiającym jeść.

Jednak mówić o sobie nie lubi. Co zatem opowiedział w krótkim wywiadzie?

Nicola Bochyńska: Jak zaczęła się Twoja przygoda z projektowaniem? Co sprawiło, że zacząłeś szyć? Jakie były Twoje początki?

Sebastian Szczepański: Zaczęło się dość prozaicznie. Zawsze lubiłem wyróżniać się z tłumu, miałem sporo ubrań. Czasami coś przerobiłem, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby zrobić z tym coś więcej.  Chciałem być zoologiem. Pewien przełom nastąpił, kiedy postanowiłem schudnąć. Zawsze byłem pulchniutki. Udało mi się i coś trzeba było zrobić z resztą za dużych ubrań. Zwęziłem je, ręcznie, potem już na maszynie. Któregoś dnia naszło mnie, żeby uszyć coś od podstaw. Za jakiś czas znalazłem kurs szycia i kroju, później dostałem pracę w atelier z pracownią krawiecką. Udało mi się dostać zlecenie na pierwszy spektakl i to był poważny pretekst, żeby myśleć o szyciu w kategoriach przyszłości. Tak potoczyło się dalej.

Skąd czerpałeś wzorce? Jak myślisz, co miało wpływ na ukształtowanie Twojego stylu i estetyki? Czy według Ciebie prawdą jest, że nawet najmniejsze detale z dzieciństwa mają później wpływ w późniejszej twórczej pracy?

To prawda. Bardzo rozwinąłem sobie od dziecka wyobraźnię przestrzenną. Pewnie przez to, że bardzo dużo budowałem z klocków Lego. Dlatego moje ubrania bardziej przypominają rzeźby, instalacje. Pomimo, że byłem dzieckiem, bardzo zwracałem uwagę na detale, dobór kolorystyczny klocków i proporcje moich budowli. Teraz to przenoszę na ciuchy.

Ile zajmuje Ci szycie kolekcji, konkretnego zlecenia, sukienki? Wszystko projektujesz sam od początku do końca: od rysunku, aż do „ostatniej nitki”, czy zlecasz komuś część swojej pracy?

Wszystko robię absolutnie sam, dlatego uszycie jednej rzeczy i jej wykończenie, ozdobienie, zajmuje od 8 godzin w górę w przypadku spodni.  Natomiast bardziej złożone projekty mogą być tworzone nawet do 2 miesięcy. Tyle czasu szyłem strój – „kolczugę”, w którym wszystkie metalowe ogniwa musiałem osobno ze sobą łączyć.

Jakie są Twoje codzienne inspiracje? Kto jest dla Ciebie najlepszym projektantem na świecie obecnie lub kto nim był? Czy w swoich projektach zawierasz jakieś jego wzorce?

Nie inspiruję się niczym innym jak muzyką. Gdy jakaś piosenka mocno mnie inspiruje, wpadam w „trans”
 i tworzę. Zdarza mi się, że przez cały dzień słucham tego samego numeru. Kto jest najlepszym projektantem na świecie? Jean Paul Gaultier, dla mnie jest on, a po nim długo nikt. Staram się jednak nie mieć żadnych wzorców,  ale wydaje się, że w modzie właściwie jest to nieuniknione.

Czego nigdy w życiu nie podjąłbyś się uszyć?

Nienawidzę szyć futra, bo mam alergię, więc najzwyczajniej w świecie się od niego duszę. Poza tym, szyłem gorsety, brzuch ciążowy, kończąc na strojach dla akrobatów powietrznych, więc chyba niewiele może mnie zaskoczyć. Chyba jedyne zlecenia jakich nie przyjmuję, to suknie ślubne. Panny młode są nie do zniesienia.

Rzecz, do której masz największy sentyment?

Moim dużym problemem jest to, że w związku z tym, iż robię projekty absolutnie sam, to chyba do wszystkich. Choć wyróżniają się dwie. Pierwsza, którą zrobiłem i uważam, że jej nie skończyłem i chyba nigdy nie skończę. Druga, to ta, do której moja mama przygotowywała ozdobne elementy na szydełku. No tak, jest jedna rzecz, której nie zrobiłem w całości sam, wydało się! (śmiech)

Kto obecnie wyznacza według Ciebie wzorce w świecie mody, pewne kanony? Czy faktycznie, to właśnie przezbanan life4style projektantów, modelki muszą być tak chude, bo po prostu szyją tak małe ciuchy? Czy jest to spowodowane tym, że projekt lepiej leży na szczupłej modelce?

Oczywiście, że projekt lepiej leży na szczupłych i zgrabnych modelkach. Jednak nie na kościotrupach bez piersi. Nie wiem skąd się to wzięło. Może w związku z tym, że większość projektantów to geje, podświadomie wybierają modelki, które przypominają chłopaków? Bo przecież w nich gustują. Widać to jest jakaś bariera psychologiczna, która nie pozwala projektować dla większych rozmiarów, bo są zbyt kobiece.

Jakbyś porównywał Polskę do reszty świata, jeśli chodzi o projektowanie? Czy skończyłeś jakąś szkołę z tym związaną i czy uważasz, że są jakieś, które dają gruntowne wykształcenie w projektowaniu?

Polska jest w tyle i będzie w tyle. Mamy słabe wzornictwo i zawyżone, wręcz astronomiczne ceny. Dotyczy to głównie młodych projektantów. Ich słowo klucz, to minimalizm, którego nie trawię. To nie bierze się stąd, że ich kręci taka estetyka. Po prostu brak im talentu, żeby wymyślić coś więcej. Poza tym, obniża to koszty produkcji, dzięki czemu mogą więcej zarobić na dekadenckie życie, które w przeważającej większości prowadzą. Oczywiście prawdą jest też to, że brak u nas dobrze wykształconych konstruktorów odzieży. Bez nich i dobrych krawcowych, szwaczek, projektanci są niepotrzebni. W całej machinie produkcji, to oni spijają śmietankę, a tak naprawdę są najmniej ważni.

Twoje największe marzenie do szyć dla…

Każdy kto mnie zna, wie, że dla Madonny!

Gdzie i jak widzisz siebie za 20 lat?

Mam nadzieję, że nie będę już musiał zajmować się projektowaniem i szyciem. Chciałbym być wtedy w takim punkcie życia, że będę mógł z wielką pompą podsumować swoją karierę, zakończyć ją i pójść jakąś inną drogą. W tej chwili nie wiem jaką, dowiem się za 20 lat. Uważam, że każdemu jakaś zmiana, po dłuższym czasie wykonywania zawodu dobrze by zrobiła. Większość ludzi wypala się po 20-25 latach pracy. Przekłądając, to na modowe poletko, projektanci po kilkudziesięciu latach są wtórni. Zjadają własny ogon, a i tak są oklaskiwani, bo niewielu zdaje sobie sprawę z tego, co robili kiedyś, i że właściwie nie tworzą niczego nowego. Serwują odgrzewane kotlety. Ja chce być inny. Trzeba zejść zawsze w odpowiednim momencie.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję!

Rozmawiała: Nicola Bochyńska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ