Cosovel – bez kreski, za to z płytą

Młodzi, ambitni, nieprzeciętni. Takie określenia same się nasuwają, kiedy pozna się zespół Cosovel. Utwory z ich najnowszej płyty można już usłyszeć w formie elektronicznej, w sklepach płyta ukaże się 30 stycznia. Zapraszam zarówno do wsłuchania się w ich muzykę, bo naprawdę warto, jak i do lektury wywiadu z Izoldą, wokalistką Cosovela.

Źródło: materiały prasowe

Małgorzata Szpak: Opowiedz mi krótko o swoim zespole – kim jesteście, jak się nazywacie, jak to się wszystko zaczęło?

Iza Sorenson: Może zacznę od składu, wtedy wszystko będzie jasne. Aleks Polak na basie, Jose Manuel Alban Juarez na perkusji i ja – Izolda. Ten skład, w którym  wszystko zaczęło się dziać na poważnie, uformował się w zeszłym roku. A znaleźliśmy  się dość nietypowo, bo przez Internet. Trzyosobowy skład był tym docelowym. To sprawia, że każdy z nas musi grać na kilku instrumentach, najczęściej jednocześnie.

Czyli się trochę ścisnęliście?

Tak, zaszła kompresja. Od Manola kupiłam sampler, dwa miesiące później okazało się, że świetnie się rozumiemy i będzie on z nami grał już na stałe. Aleks wysłał facebookowy list motywacyjny (śmiech).

Postarał się chłopak!

Bardzo się postarał! Skrupulatnie wypunktował wszystkie za, więc absolutnie mnie przekonał (śmiech).

Iza, wydaliście właśnie płytę. Jej tytuł?

„Cosovel”.

Tak samo, jak nazwa zespołu?

Dokładnie. Bez kreski. Tak samo jak nazwa zespołu (wcześniej Co-Sovel przyp. red.)

Premiera cyfrowa odbyła się…

17 stycznia, a 30 płyta ukaże się w Empikach, Media Marktach i innych punktach sprzedaży. Dystrybucją zajęła się Fongrafika.

A jak przebiegała praca nad płytą? Gdzie nagrywaliście? Było łatwo, ciężko? Bo przecież to wasza pierwsza płyta z prawdziwego zdarzenia.

Prosto na pewno nie było. Bębny nagraliśmy na taśmę w Tarchostudio – sali prób zespołu T. Love.  Nabrałam dużo doświadczenia w kwestii edycji, produkcji, to był intensywny czas nabywania nowych umiejętności. Było intensywnie, ale  bardzo owocnie.

A reszta?

A cała reszta została nagrana w domowym zaciszu. Wokal na przykład w łóżku. Na początku „Souless Object” można usłyszeć odgłosy zza okna. Tak właśnie brzmi Grochowska nocą. Bywało też tak, że dźwięki z ulicy przebijały się do partii, w którejś piosence jest też ambulans. Lubię nagrywać w intymnej atmosferze. Mieliśmy dostęp do studyjnych warunków, ale to nie było to samo, więc wróciłam do łóżka (śmiech). Tak samo było z nagrywkami ukulele, basu i syntezatorów – wszystko zostało zrobione w domu. Po edycji zaczęłam pracować nad miksami z Mikisem Cupasem, który niesamowicie nas wspomógł.

Jakie są wasze autorytety muzyczne? Na swojej stronie piszecie, że Björk i Depeche Mode.

Kiedyś powiedział tak o nas jeden z dziennikarzy.

Jeżeli chodzi o tę płytę, to słyszę w niej trochę Björk, bo masz podobny wokal, ale instrumentalnie kojarzy mi się z Radiohead.

Łał! Bardzo mnie to cieszy, bo jestem wierną fanką tego zespołu.

Na płycie macie utwory i anglojęzyczne, i polskojęzyczne. Skąd się wzięło takie pomieszanie?

Na samym początku wszystkie utwory miały tekst angielski. Jedną z osób, która przyglądała się całemu procesowi i komentowała na bieżąco był mój tata. To on zasugerował, że chciałby usłyszeć polski tekst. Nie miałam wyjścia. Tak powstał „Detektyw” (śmiech).

I jeszcze dwa kawałki po polsku?

Tak, powstały one zdecydowanie później. „Sorbetowy” na przykład złożył się w całość w jeden wieczór.

Na płycie „Cosovel” numer „Detektyw” jest pierwszy i dla mnie deczko odrębny. Czy to jest kwestia tego, że on powstał wcześniej?

Detektyw powstał wcześniej, ale nie jako pierwszy. Jeżeli chodzi o chronologię, to przedstawia się mniej więcej tak: „Souless Object”, „Dead Man”, „Above a Madhouse”, „Dhei No” to pierwsze piosenki. To, co słyszymy na płycie to ich przearanżowane warianty. Na początku prezentowały się akustyczne i trochę marzy mi się zrobienie wersji minimalistycznej niektórych numerów.

Taki powrót do korzeni?

Powrót do korzeni, bo wersja akustyczna utworu może go zupełnie odmienić. Minimalistyczne aranżacje mają niesamowity urok. Wracając do chronologii, „Detektyw” nie powstał na początku, uformował się w okresie, w którym pierwszą odsłonę miał „Bitter Heart”. Później był „Sorbetowy”, ostatnie były „Psy Kwiaty Lokomotywy”, też po polsku.

Umieściliście swoje kawałki na „Spotify”. Nie boicie się, że to wyprze sprzedaż płytową? Że ludzie nie będą chcieli płacić?

Prawda jest taka, że płyta nie jest dziś towarem ekskluzywnym, a ma raczej wartość kolekcjonerską. Do fizycznej wersji płyty wdarł się mały eksperyment, więc zachęcam do sprawdzenia. Dotyczy to książeczki, która powstała dzięki współpracy z uczestnikami warsztatów w Pracowni Grafiki Eksperymentalnej Kingi Pawełskiej, którzy stworzyli ilustracje do utworów. Mam wrażenie, że ten Kosovelowy zabieg to bardzo fajny element wydawnictwa. Również na okładce znalazły się fragmenty tych prac, wplecione w analogowe zdjęcia autorstwa Kacpra Zięby.

Czy dalej opieracie się na twórczości Srečko Kosovela, poety słoweńskiego? Dalej to są jego teksty?

 W większości nie są to typowe tłumaczenia Kosovela. To raczej interpretacje. Na przykład „Sorbetowy” powstał po lekturze Kosovela – jedno słowo natchnęło mnie do zrobienia reszty tekstu. Czasem jest to tylko jedno zdanie, czasami sam motyw, tak jak w „Cons Xy”, gdzie na pierwszy plan wysuwa się motyw słonia. Powstający materiał wciąż oscyluje wokół Kosovela. Mam wrażenie, że już na zawsze pozostanie wspierającym duchem opiekuńczym projektu.

Iza, jakie macie plany na przyszłość? Gdzie chcielibyście się wybić? Czy chcielibyście przejść do mainstreamu, czy wylądować na Liście Przebojów Trójki…

Przede wszystkim chcę cieszyć się tym, co robię, pracować kreatywnie nad nowym materiałem, zajmować się produkcją. To właśnie sprawia mi największą frajdę. W dodatku mam teraz okazję tworzyć brzmienia za pomocą analogowego sprzętu, otwiera to przede mną wiele możliwości. To, co się medialnie stanie z muzyką Cosovel, nie do końca zależy od nas. Mamy wielu fanów, którzy wypełniają sale koncertowe, a po tak ciepłym przyjęciu płyty ich grono się poszerza. To jest najważniejsze. Muzykę tworzę dla ludzi, to właśnie fani decydują o tym, gdzie Cosovel się wpasuje. Muzyka właśnie wypłynęła, a teraz niech się dzieje wola nieba!

A co po wydaniu płyty? Myślicie teraz nad następną? Może nad trasą koncertową?

Jeszcze nie skończyło się zamieszanie z wydaniem płyty, na razie staram się skupić  na poukładaniu wszystkich spraw. W planach? Trasa koncertowa już wkrótce, będziemy gościć zarówno na scenach klubowych jak i w plenerze. Nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów, ale już wkrótce nadarzy się okazja, żeby usłyszeć nas na żywo również w eterze. Cosovel na pewno nie zabraknie też na festiwalach. Cały czas rodzą się też nowe pomysły, pracujemy nad wizualizacjami, myślimy o następnym wydawnictwie.

Czyli teraz na wszelkie wieści trzeba czekać na Facebooku?

Dokładnie, o wszystkim będziemy informować na naszym fanpage’u.


Małgorzata Szpak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ