Chcę tworzyć jak najwięcej!

karo life4styleJakiś czas temu ruszyła kolejna odsłona „The Voice of Poland”, programu, który pomaga odnaleźć nowe talenty muzyczne. Jednym z odkrytych głosów była Karolina Jarzyńska, uczestniczka drugiej edycji programu, a oprócz tego studentka i aktorka teatru studenckiego.

Ewa Szymańska: Zacznijmy od początku, twoją pasją jest śpiewanie. Jak to odkryłaś, czy zawsze lubiłaś śpiewać pod prysznicem, czy kryje się za tym jakaś historia?

Karolina 'Pani Jarzyna’ Jarzyńska: Śpiew towarzyszył mi od dziecka, jednak był dla mnie swoistym „czasoumilaczem”, dodatkiem. Zawsze ciągnęło mnie raczej w stronę aktorstwa i to ze sceną teatralną wiązałam swoją przyszłość. W liceum jednak koleżanka namówiła mnie na wspólny występ na odbywającym się co roku w naszej szkole Festiwalu Młodych Talentów. I to właśnie tamten występ wywrócił moje życie do góry nogami… Poczułam, że jestem na właściwym miejscu.

Jak dalej potoczyła się Twoja droga do kariery, chodziłaś do szkoły muzycznej?

Brałam udział we wszelkiego rodzaju warsztatach wokalnych i festiwalach piosenki. Zapisałam się na indywidualne zajęcia emisji. Robiłam wszystko co mogłam żeby doskonalić swoje umiejętności. Ale przede wszystkim zaczęłam bardziej świadomie słuchać muzyki, poszukując tym samym inspiracji. Teraz jestem uczennicą wydziału wokalnego szkoły muzycznej przy ulicy Bednarskiej w Warszawie.

Jak narodził się pomysł wzięcia udziału w „The Voice of Poland”?

Udział w tym programie był dla mnie nie lada wyzwaniem. To pewnego rodzaju sprawdzian dla mnie. Na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim uczestnicy każdej edycji prezentują bardzo wysoki poziom, więc chciałam się przekonać czy owemu wyzwaniu podołam. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z tego typu produkcją, chciałam zobaczyć jak wygląda jej tworzenie „od kulis”. Jest to też ważne doświadczenie na mojej muzycznej drodze.

Jak wspominasz pobyt w programie oraz innych uczestników?

Udział w programie wspominam z rozrzewnieniem. Poznałam tam cudownych ludzi. Z częścią z nich utrzymuję kontakt do dziś. Jednak nawet jeśli ten kontakt się urwał to fantastyczne jest to, że w tamtym czasie nasze ścieżki się spotkały i mogliśmy wspólnie przeżywać tę przygodę. Nawet długie godziny prób i stres związany z występem miały swój urok. Z sentymentem oglądam kolejne edycje…

Byłaś w drużynie Tomsona i Barona, co powiesz o współpracy z nimi?

Tomson i Baron to fajni, wyluzowani goście. Byli dla swoich podopiecznych nie tylko trenerami ale i kumplami. Nie dało się wyczuć żadnego dystansu. Zatem praca z nimi to również świetna zabawa.

Nie żałowałaś później wyboru ekipy?

Nie, wybór był bardzo świadomy i podjęty w zasadzie dużo wcześniej. Wiedziałam, że z chłopakami zrozumiemy się muzycznie, że „wyczują” mnie i klimaty w jakich się poruszam. Tak też się stało.

Czy zmieniło się coś w twoim życiu po wzięciu udziału w tym show?

Nie tylko „The Voice…”, ale każde talent show to wspaniała szkoła życia. Zasady są jasne i bezlitosne. Ktośkaroo life4style musi przegrać by wygrać mógł ktoś. Dla ludzi, który pierwszy raz spotykają się z tego typu „niesprawiedliwością losu” jest to weryfikacja czy chcą dalej pójść tą drogą czy też nie. Bo artysta musi liczyć się z tym, że nieprzyjemności czyhają na każdym kroku. Co zmienił udział w programie w moim życiu? Utwierdziłam się w przekonaniu, że chcę dalej podążać tym śladem i jestem gotowa stawić czoła wszystkim przeciwnościom.

Jakie to uczucie – walczyć w bitwie, albo zaśpiewać i czekać na odwrócenie foteli jurorów? Trzeba zachować zimną krew.

Po części odpowiedziałaś już na to pytanie – zimna krew i dystans to bardzo ważne aspekty sytuacji. W momencie oczekiwania, każda sekunda odczuwalna jest jak godzina. Masz wrażenie, że stoisz na tej scenie przez wieczność. Kiedy już jakiś fotel się odwraca niemal słychać huk kamienia spadającego z serca. Bitwy to nie mniejszy stres. Tu dochodzi element rywalizacji, w której nie każdy się odnajduje.

Wiem też, że masz już za sobą występ z Mariką, jak to wspominasz, macie jeszcze kontakt?

To był mój pierwszy poważny występ z innym artystą. Nie wiem co przeważało, stres czy radość Ale Marika to wspaniała i ciepła osoba, ten występ był dużą przygodą i wyróżnieniem. Kontaktu nie utrzymujemy, ale bardzo miło było spotkać ją ponownie przy okazji realizacji programu „The Voice…”. Nie byłam pewna, czy mnie jeszcze pamięta, więc nie wiedziałam jak się zachować. Marika jednak rozwiała moje wątpliwości i sama podeszła się przywitać

Jakiś czas temu występowałaś ze swoją autorską piosenką, jaki będzie kolejny krok?

Pracuję teraz dość intensywnie wraz z muzykiem Piotrem Bajusem. Owocem tej współpracy będzie moja debiutancka płyta, która, miejmy nadzieję, już niedługo ujrzy światło dzienne.

Jaką muzykę tworzysz, czego dotyczyć będzie Twoja pierwsza płyta?

Muzyka oscyluje pomiędzy funkiem a szeroko pojętym soulem, jazzem. Będzie też kilka muzycznych niespodzianek. Zagadnienia, które poruszam są różnorodne. Staram się bacznie obserwować rzeczywistość i swoje spostrzeżenia uwzględniać w tekstach.

Sama piszesz teksty? Bazują one bardziej na Twoich osobistych doświadczeniach, czy może trzymasz się tematów uniwersalnych?

Na płycie pojawi się jeden tekst napisany przez mojego dobrego znajomego Piotra Żabczyńskiego. Reszta jest mojego autorstwa. Teksty dotyczą zarówno doświadczeń osobistych jak i tematów ogólnych. Bo czynniki, które stanowią inspirację są bardzo różne. Może to być jakieś zdanie, obraz, osoba, czy sytuacje, które dotknęły bezpośrednie mnie lub bliską mi osobę.

Czy jest ktoś, kogo mogłabyś nazwać swoim autorytetem w dziedzinie muzyki?

Wbrew pozorom nie jest to proste pytanie. Autorytet jest dość zobowiązującym określeniem, a trudno powiedzieć kto miał największy wpływ na mój gust muzyczny czy twórczość. Jednak w moim odtwarzaczu najczęściej pojawiają się płyty Eryki Badu. Mam całą dyskografię tej artystki, uwielbiam jej muzykę, charakterystyczny styl, frazowanie, teksty. Jest moją główną inspiracją. Jeśli wymienione przeze mnie czynniki składają się na autorytet to z pewnością jest to Erykah Badu.

Jakie jest Twoje największe marzenie związane ze śpiewem?

Moje największe marzenie związane ze śpiewem to… po prostu śpiewanie! Chciałabym wykonywać zawód wokalistki jak najdłużej, tworzyć jak najwięcej, robić to co kocham. I żeby mi za to jeszcze płacili (śmiech).

Rozmawiała: Ewa Szymańska, Sesja w ramach „projekt: muzyk”, fotograf: Agnieszka Szumidło

ZOSTAW ODPOWIEDŹ