Blondynka za kółkiem

Z Iwoną Blecharczyk „Trucking Girl”– zawodowym kierowcą spotkałam się w Stacji Mercedes – letnim pawilonie Mercedesa na warszawskim Powiślu. Iwona, jako ambasadorka programu budowy siłowni plenerowych dla kierowców „Truckers Life”, uczestniczyła w spotkaniu orgaznizowanym przez Mercedes-Benz Polska, podczas którego omawiano szczegóły inicjatywy. Jak na piękną blondynkę za kierownicą ciężarówki reagują mężczyźni? Między innymi o to zapytaliśmy słynną „Trucking Girl”.

Źródło: materiały prasowe

Patrycja Ceglińska: Skąd u Ciebie takie nietypowe zainteresowanie – ciężarówki?

Iwona Blecharczyk: Szczerze mówiąc – nie mam pojęcia. Możemy wybrać sobie zawód, ale nie pasję. Ona sama przychodzi…

A czy pamiętasz ten pierwszy raz, kiedy wsiadłaś do ciężarówki?

Pamiętam jak jeździłam jako kierowca małego busa, który kwalifikował się jeszcze do kategorii prawa jazdy B. Podczas jednej z tras miałam okazję usiąść za kierownicą autokaru wycieczkowego i chyba już wtedy prowadzenie większych pojazdów bardzo mi się spodobało. Aczkolwiek zawsze bardziej zwracałam uwagę na ciężarówki.

W kabinie najczęściej podróżujesz sama? Czy bierzesz autostopowiczów?

Rzadko biorę autostopowiczów. Decydują o tym względy bezpieczeństwa. Jestem kobietą i potencjalnie łatwiejszą ofiarą.

A jak zaczynałaś jeździć ciężarówką to jakie były reakcje mężczyzn? Kiedy wjeżdżałaś na stację z pewnością przyciągałaś spojrzenia.

Na początku, gdy dopiero uczyłam się jeździć, popełniałam dużo błędów technicznych, np. ciężko było mi zaparkować. Mężczyźni często służyli mi radą. Warto także pamiętać o tym, że nie miałam make-up’u, włosy raczej nosiłam niedbale związane, zakładałam buty ochronne i wygodne ubranie. Teraz także będąc w trasie raczej nie wyglądam jak seksbomba, więc wydaje mi się, że nie zwracałam na siebie uwagi i teraz też staram się tego trzymać.

Zdarza się, że jednak znajdą się jacyś podrywacze?

Kwestią zasadniczą jest postawa. Myślę, że sposób prowadzenia przez mnie rozmowy daje odczuć, że nie jestem dziewczyną do podrywania. Nie interesuje mnie flirtowanie na parkingu. Jestem raczej osobą, która w pracy – rozmawia o pracy.

Jesteś po anglistyce. Nie myślałaś nigdy, aby związać się z tym na stałe?

Nie. Anglistyka nie jest moją pasją.

Masz plan, ile jeszcze będziesz jeździć? W trasie trudno o stały związek i rodzinę.

Chciałabym pojeździć jeszcze przez 2 – 3 lata, ale już powoli marzę o Stanach. Pewnie w ciągu pół roku, może roku, uda mi się to zrealizować. Chciałabym objechać całe Stany Zjednoczone, a później założyć swoją firmę.

Teraz jeździsz po Europie. Masz jakąś swoją ulubioną trasę – szczególne miejsce?

Najbardziej lubię jeździć do Hiszpanii. Hiszpania jest bardzo różnorodna. Lubię to, że jak zrobisz kółko przez wybrzeże, Barcelonę, Valencię do Madrytu, to podczas trasy masz wrażenie, że jedziesz przez różne kraje.

Jak sobie radzisz z takimi kobiecymi sprawami? Makijażu sobie raczej nie robisz, wystroić się też nie ma jak…

Wiedziałam na co się porywam i nigdy nie planowałam być ‘sexi driver’ wychodzącą z ciężarówki w szpilkach i mini. Owszem czasami brakuje mi strojenia się, malowania czy babskich wieczorów, ale gdy wracam do Polski to nadrabiam (śmiech).

A randki? Pamiętasz, kiedy ostatnio na jakiejś byłaś?

(śmiech) Nie bardzo!

Ciekawi mnie kwestia rozplanowania Twojego czasu na życie towarzyskie – jak to z nim bywa?

Nigdy nie byłam typem człowieka, który lubi imprezować, także nie jest mi tego żal. Czuję, że żyję! Prowadzę swojego bloga, gdy przyjeżdżam do Polski mam grupę swoich bardzo dobrych przyjaciół i to mi wystarcza.

Pamiętasz jakieś nieprzyjemne sytuacje, które przydarzyły Ci się w pracy?

Takich historii jest wiele. Pamiętam, jak kiedyś, jeszcze na początku, kiedy nie miałam doświadczenia, zatrzymałam się w małej, niemieckiej wiosce na skraju parku. Byłam tam kompletnie sama. Poszłam spać i w nocy budziło mnie bujanie kabiny. Odsłoniłam zasłonkę i zobaczyłam czterech mężczyzn i przyznaję, że wtedy strasznie się bałam. Nie mogłam odjechać, już miałam wykręcony na komórce 112, ale wstrzymałam się chwilkę. Na szczęście przestali. Rano okazało się, że obok była dyskoteka, a panowie chyba chcieli się „powygłupiać”.

Mówi się, że kobiety są gorszymi kierowcami – a Ty co o tym myślisz?

Jestem przekonana, że to jest kwestia praktyki. Kobiety bardzo mało jeżdżą i jeżdżą wtedy, kiedy muszą. Nie chcę tutaj generalizować, ale te kobiety, o których mówi się, że źle jeżdżą, raczej po prostu robią to za rzadko i nie mają doświadczenia wystarczającego by jeździć pewnie.

Czy masz szansę, żeby cokolwiek pozwiedzać?

Mam, ale to wymaga ode mnie bardzo dobrej organizacji i chęci. Transport to nie turystyka, i życie kierowcy kręci się wokół odbierania i dostarczania ładunków. Ale, gdy się dobrze zorganizuję, to w weekendy mogę zwiedzać. Oczywiście nigdy nie da się wjechać do centrum miasta czy na plażę ciężarówką, tylko muszę dużo kombinować by dostać się tam, gdzie chcę, ale zawsze jest warto wyjść w nowe miejsce i poznać coś nowego.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!


Rozmawiała Patrycja Ceglińska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ