Alicja Szczęsna o dzieciństwie syna: trudna dzielnica, trudne środowisko
O jednym z najlepszych polskich bramkarzy – Wojciechu Szczęsnym, w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” opowiedziała jego mama – Alicja Szczęsna.
Choć teraz widujemy Szczęsnego na pierwszych stronach gazet, zachwycamy się jego piękną żoną i kibicujemy piłkarskiej karierze, sportowe początki polskiego bramkarza nie należały do łatwych. Piłkę nożną miał jednak we krwi, zawodowo grał jego ojciec.
– Tata, siłą rzeczy – nawet jakby chciał – nie mógł się tymi dziećmi zająć. Grał w Łodzi, potem w Krakowie, a my mieszkaliśmy w Warszawie. Bywało tak, że przez dwa miesiące nie widział się z chłopcami. Wszystko było na mojej głowie. Na każdy trening, na każdy mecz, na turnieje trwające nieraz cały dzień ja ich woziłam. Mamusia odwaliła całą robotę. Nie mogłam inaczej wychować synów, bez sportu. Geny sportowe odziedziczyli po obojgu rodzicach. Ja od dziesiątego roku życia trenowałam sport wyczynowo. Był on stale obecny w moim życiu. Szkoła mistrzostwa sportowego na Siennickiej na Pradze-Południe, dokąd później poszedł Wojtek, liceum Słowackiego – klasa sportowa naprzeciw stadionu Skry, gdzie trenowałam piłkę ręczną. Maciek trenował piłkę nożną, a ja piłkę ręczną, dlatego Wojtek tak dobrze kopie i łapie. Po urodzeniu trójki dzieci wróciłam jeszcze do gry. Ale to już była tylko zabawa. Ciężko było pogodzić samotne wychowywanie synów z uprawianiem sportu – przyznaje Alicja Szczęsna.
Pasja do sportu okazała się jednak doskonałą odskocznią od codzienności.
– Chciałam przede wszystkim, by robiły to samo co ja – uprawiały sport. Mieszkaliśmy na Pradze. Trudna dzielnica, trudne środowisko. Sport bardzo mi pomógł w wychowaniu. Synom nie przyszło do głowy, żeby stanąć pod klatką z chłopakami, pić piwo. Nawet jeśli mieliśmy chwilę wolną, to szliśmy na rower. I oni się nie buntowali, oni to kochali, zwłaszcza że byli bardzo żywymi dziećmi – wspomina matka Wojciecha Szczęsnego.
Talent Wojtka był niepodważalny i nie można było go zmarnować.
– Agrykola wygrywała turnieje, Wojtek był wybierany na najlepszego bramkarza. Wyróżniał się nie tylko umiejętnościami czysto sportowymi – miał też mocną psychikę. Miał 11 lat, gdy jego drużyna wygrała turniej o Puchar Kazimierza Deyny. Na stadionie Legii w trakcie meczu ze Stomilem Olsztyn odbyły się uroczystości wręczenia pucharów. Spiker wyczytywał nazwiska najlepszych młodych piłkarzy, a ci podchodzili po odbiór nagród. Kiedy przyszła kolej na Wojtka i kibice usłyszeli nazwisko Szczęsny, zaczęły się wyzwiska, gwizdy. Kibice Legii nienawidzili jego ojca, bo odszedł do Widzewa. Słyszałam to, bo sama siedziałam na trybunach. Wtedy Wojtkowi na pewno było bardzo przykro, ale już wtedy można było zobaczyć, jaki ma mocny charakter i twardą psychikę – dodaje Szczęsna.
Wielka kariera nie uderzyła jednak Wojtkowi do głowy. Dobre wychowanie sprawiło, że piłkarz racjonalnie podchodzi do swojej sytuacji finansowej, rozsądnie lokuje pieniądze i potrafi się nimi dzieli.
– Właściwie lokuje pieniądze, ma rozsądnego doradcę finansowego oraz menedżera, który czuwa nad jego karierą. Pieniądze nie przeciekają mu przez palce, ale ma słabość do samochodów. Zawsze ma jeden, bo pozostałe nam oddaje. Najpierw ja dostałam po roku jazdy audi A3, potem Jasiek audi A5, a Wojtek jeździ teraz najnowszym modelem porsche cayenne, wypasioną wersją. Ale jak na warunki angielskie on jest naprawdę skromny – pochwaliła się na koniec Alicja Szczęsna.
_____________
Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.