Podróże małe i duże – część II

trampingggg - trampingPodróżowanie tanim kosztem, ekstremalne i niebezpieczne przygody czy bezcelowe wędrówki po świecie – czym tak naprawdę jest tramping? Co zabrać ze sobą w survivalową podróż i gdzie czyhają niebezpieczeństwa – na te pytania odpowiedzieli nam doświadczeni podróżnicy trampingowi – Ewa Dudzińska i Tomek Pierzchała, właściciele bloga podróżniczego http://www.poprostupodroz.com.

PRZECZYTAJ PIERWSZĄ CZĘŚĆ WYWIADU

A.K.: Zapewne do każdej wyprawy przygotowujecie się inaczej, zabieracie inne ubrania, przybory, ale gdybyście mieli określić „must have” w bagażu podczas każdej podróży, co by to było?

E.D.: Must have to zawsze paszport i pieniądze, bądź karta kredytowa. Naprawdę! Dla mnie to jeszcze aparat fotograficzny. Reszta jest dużo mniej ważna, a i dla każdej osoby może być to zupełnie inna grupa rzeczy, jak choćby leki, które musi zabrać ze sobą ze względu na chorobę. Z pakowaniem się jest jak ze wskazówkami, w zależności od tego dokąd jedziemy, inaczej się spakujemy. Do tropików zabierzemy mało rzeczy, ale dobry repelent jest konieczny, w góry Atlasu trzeba zabrać buty trekkingowe, których zupełnie nie potrzebujemy w Egipcie. Tomek swego czasu popełnił taka listę na blogu i na niej się wspieram za każdym razem, ale każdy wyjazd to jej modyfikowanie, albo udoskonalanie.(http://www.poprostupodroz.com/?p=477)

Moja rada, to robienie sobie listy przed wyjazdem: coś nam przychodzi do głowy – zapisujemy. Później weryfikujemy ją przy pakowaniu, ale dobrze jest mieć się na czym oprzeć i jest to bardzo pomocne narzędzie w chwili paniki pod hasłem „na pewno czegoś zapomniałam”.

T.P.: Nie ma uniwersalnej metody na pakowanie się. Mam taki chytry plan, aby przetestować podczas którejś podróży, ile mogę minimalnie ze sobą wziąć z domu. Podejrzewam, że kiedyś dojdę do dwóch podstawowych elementów: paszportu i pieniędzy. Bo w kraju, po którym chcesz podróżować, zwykle właściwie możesz kupić wszystko. A jakie lepsze ubranie możesz nosić niż to, które noszą na co dzień tubylcy; strój lokalny, który jest dopasowany idealnie od setek lat do lokalnej pogody?
A.K.: Z pewnością tramping wiąże się z jakimiś zagrożeniami. Przed czym przestrzegacie?

E.D.: Generalnie każdy wyjazd wiąże się z zagrożeniami. Może przy trampingu z powodu byciatrampingtekst6 bliżej codziennego życia, mamy więcej zagrożeń i musimy być bardziej uważni. Przestrzegałabym przed zbyt lekkomyślnym podchodzeniem do tego tematu, albo w ogóle zaniechania go przed wyjazdem. Przede wszystkim profilaktyka, czyli ewentualne szczepienia i wiedza na temat zagrożeń zdrowotnych w danym kraju; związanych często z wybranymi miejscami. Samo dobre przygotowanie, uświadomi nam wachlarz tych zagrożeń, a wtedy możemy podjąć odpowiednie kroki by je zniwelować, np. zrezygnować z odwiedzenia rejonu z wysokim wskaźnikiem zachorowań na malarię, ochronić się np. szczepieniem, bądź unikaniem, np. piciem tylko butelkowanej wody.

T.P.: Nie sądzę, żeby tramping wiązał się z jakimiś większymi zagrożeniami, niż codzienne życie. Wiadomo, choroby tropikalne są groźne. Ale profilaktykę w zakresie szczepień stosuje się też u nas, np. przeciwko boreliozie. Wody prosto z kranu rozsądny człowiek nie pije nie tylko w New Delhi, ale także w Krakowie. Bieganie po ulicy bez rozglądania się jest równie niebezpieczne w Jakarcie, jak w Warszawie. Podobnie jak drażnienie bezpańskich psów czy chodzenie w nocy po podejrzanych uliczkach. Zdrowy rozsądek pozwala unikać zagrożeń wszędzie, nie tylko na końcu świata.
A.K.: A czy Wam zdarzyła się taka niebezpieczna przygoda?

E.D.: Szczęśliwie nie spotkała nas żadna niebezpieczna przygoda ze strony spotkanych ludzi. Zwierzęta chyba są mniej przewidywalne i ciężko je czasem „ogarnąć”, albo się przed nimi ochronić, np. komary przenoszące denge. Mimo, że stosowaliśmy profilaktykę związaną z tą chorobą, nieszczęśliwie Tomek przywiózł ją z Indonezji. Z naszych wspólnych wyjazdów to jedyne, które przychodzi mi do głowy. Tomek chętnie pewnie napisze o Nepalu.

T.P.: Dziś wspominam tę przygodę z nutką nostalgii, aczkolwiek w momencie, kiedy poniżej opisywane wydarzenia miały miejsce, byłem trochę wystraszony. Otóż podróżowaliśmy nocnym autobusem do Kathmandu z miasteczka na granicy nepalsko-indyjskiej. Wtedy w Nepalu była dość gorąca sytuacja polityczna, republikanie i maoiści demonstrowali przeciwko królowi, a starcia z policją były na porządku dziennym, zwykle przybierając bardzo brutalną formę. Dlatego autobusy jeździły pod ochroną, wojskowym konwojem. Pechowo, nasz autobus się spóźnił na miejsce zbiórki i natychmiast został zaatakowany przez demonstrantów. Kamienie wybiły dokładnie wszystkie szyby pojazdu, kilka osób zostało lekko rannych odłamkami szkła. Na szczęście nam się nic nie stało, a i sytuacja ostatecznie została rozwiązana przez patrol wojskowy, który wrócił, zaalarmowany rozróbą w środku nocy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ