Nowe twarze: MEG MYERS
Poszukując informacji na temat naszej bohaterki, natknąłem się na pewien wywiad. Dziennikarz zadał jej bardzo konwencjonalne pytanie: Co myślisz na chwilę przed wyjściem na scenę? Odpowiedź była nieco mniej konwencjonalna. Cytuję: Fuck fuck fuck fuck fuck fuck fuck fuck fuck. Poznajcie Meg Myers.
Zawsze mam problem z tym, jak rozpocząć dany artykuł, a co dopiero cały cykl. Na szczęście wówczas przypominam sobie słowa klasyka, że „mężczyzny nie poznaje się po tym, jak zaczyna, ale jak kończy”. Także mam nadzieję, że koniec nagłówka premierowego tekstu nie będzie końcem Waszej przygody z tymże cyklem. O ile w ogóle się jej podejmiecie…
Nie będę ukrywał, często pomysły na artykuł czy – jak w tym przypadku – cały cykl rodzą się w przedziwny sposób. Kilka lat temu, całkiem przypadkowo, natknąłem się na pewien utwór. Macie czasem tak, że nie wiecie, czego słuchacie, a robi to na Was ogromne wrażenie? Ja tak miewam dość często i w tym konkretnym wypadku właśnie tak było. Zacząłem szukać w internetach i znalazłem – ku mojemu zaskoczeniu – nie tylko nazwisko artystki, tytuł, ale również klip. Włączyłem i… O tym nieco później. Pomyślałem sobie wtedy, że byłoby fajnie podzielić się z kimś moimi odkryciami, a teraz po prostu mam ku temu świetną okazję. Meg Myers, bo o niej cały czas mowa, była tylko (aż?) inspiracją. A może tylko mi się zdaje, że to mało popularna artystka w polskim światku muzycznym?
Jak się później okazało, nie tylko ja miałem podobne odczucia. Tuż po premierze „Monster”, 13 marca 2012 roku, popularny tygodnik „LA Weekly” w tytule napisał, parafrazując jeden z wersów utworu: Meg Myers jest pieprzonym potworem. To komplement. W pierwszym zdaniu dodano: Czasami oglądasz klip na YouTube i przychodzi Ci do głowy tylko jedna myśl: Kto to k**** jest?.
Wracając do teledysku. Z ciekawości zacząłem czytać komentarze i w jednym z pierwszych ktoś napisał: Sutki!!!! Nie będę ściemniał, mi też ta część ciała rzuciła się w oczy. Ale inaczej niż w przypadku popowych gwiazdek i gwiazdeczek, które erotyką w klipach przyciągają uwagę widza i tuszują swoje niedoskonałości, nie o piersi tutaj chodzi. Bo to po prostu kawał dobrej, emocjonalnej, sensualnej muzyki…
„Monster”
{youtube}GVQqZg5BisE|600|450|0{/youtube}
Po kilku miesiącach dowiedziałem się, iż ta właśnie piosenka została wykorzystana w ostatnim odcinku pierwszej serii serialu „Banshee”, który emitowany jest także w Polsce. A więc jest szansa, że dotarła do szerszej grupy odbiorców i spodobała się przynajmniej części z fanów tegoż serialu.
Urok Nashville, siła internetu
Postanowiłem nieco ułatwić Wam zadanie i odpowiedzieć na pytanie postawione przez „La Weekly”.
Meg Myers urodziła się 6 października 1986 roku w Nashville, a więc w mieście nazywanym przez niektórych „zagłębiem artystów”. To stąd pochodzą m.in. bracia Followill z Kings of Leon, The Black Keys, Johnny Cash, Jimi Hendrix, Roy Orbison, Paramore, Shania Twain, Kelly Clarkson, Lady Antebellum czy – no trudno – Miley Cyrus. I choć ona sama popularnością nie może się równać z wyżej wymienionymi, to nie można jej odmówić równie wielkiego talentu.
Cztery lata temu Amerykanka opublikowała kilka swoich akustycznych utworów na MySpace. Dalszego ciągu nietrudno się domyślić. Wyszukał ją menedżer producenta muzycznego znanego jako Doctor Rosen Rosen, popisali przez internet, spotkali się i w 2012 roku nagrali EP-kę, „Daughter in The Choir”. Znalazło się na niej 6 utworów oraz remix „Monster”. Klipy powstały także do „Curbstomp” i „Tennesse”. Wydawnictwo ukazało się sumptem Atlantic Records, która pod swoimi skrzydłami ma m.in. Skrillexa, Bruno Marsa, Coldplay, a w przeszłości wydawała albumy The Rolling Stones czy Led Zeppelin.
No dobra, ale co to właściwie za muzyka? Wszak tak bardzo lubimy szufladkować. Nie zrobię tego jednak, zasłaniając się tym, co sama zainteresowana mówi o swoich inspiracjach. Wymienia wśród nich m.in. Stinga, Tracy Chapman, Joan Osborne, ale także Kurta Cobaina z Nirvany, Layne’a Staleya z Alice in Chains czy Trenta Reznora z Nine Inch Nails. Opisywana jako „femme fatale”, przez fanów i dziennikarzy porównywana do Sinead O’Connor, Tori Amos, Alanis Morissette czy PJ Harvey.
Wariatka opętana muzyką
Drugą EP-kę, „Make a Shadow”, Meg wydała w styczniu ubiegłego roku. Tym razem trafiło na nią 5 utworów, m.in. „Desire”, który na YT doczekał się blisko 2,5 miliona odsłon. Niedużo? Być może, ale jak na kogoś, kto w swoim dorobku nie ma jeszcze albumu długogrającego, taki wynik musi budzić uznanie.
„Desire”
{youtube}bR5u9jb0PJE|600|450|0{/youtube}
Teksty Myers są niezwykle emocjonalne, nasycone sprzecznościami, drapieżne. Wszystkie swoje odczucia odzwierciedla w klipach, których jest współpomysłodawczynią oraz – przede wszystkim – na koncertach. Na nich zachowuje się jak wariatka, opętana, trochę tak, jakby ktoś wypędzał z niej złe duchy. Zresztą, zobaczcie sami, to chyba najlepszy przykład.
„Heart, heart, head” (live)
{youtube} JAeDYYyvRz8|600|450|0{/youtube}
– Koncerty są bardzo intensywne. Nie chcę tylko wyjść i zagrać. Chcę to czuć, przekazać innym swoje emocje. Gdyby tak nie było, to po co miałabym to robić? – mówiła w Columbus Alive. – Pisanie piosenek jest jak terapia. Wtedy czuję się fantastycznie i mówię to, co chcę powiedzieć. Czasami później trudno mi wyjść i podzielić się tym z publicznością. To jak: „K****, jestem tutaj teraz, a wcale nie chcę tu być” – kontynuowała 29-latka z Nashville.
O sobie mówi, że jest skrajnym przykładem emocjonalnego ADHD. – Każdy kto jest zabawny i pozytywny, ma też gorsze dni, swoją ciemniejszą stronę, bywa smutny, przygnębiony. Ale ja chyba jestem przykładem ekstremalnym. Mam „najciemniejszą ciemną” stronę, ale potrafię być przezabawna. Poza tym jestem zupełnie normalna – wyznała Myers.