1313, zgłoś się
Można powiedzieć, że „Zmiennicy” są Pana ulubionym dziełem Stanisława Barei?
Oczywiście głównie nawiązujemy do „Zmienników”. Są jednym z najlepszych polskich seriali. Jestem jednak wielkim miłośnikiem wielu hitów z tamtych lat. „Alternatywy 4” były majstersztykiem! Są to cudowne filmy, które po mistrzowsku obrazują absurdy rzeczywistości PRL-u. Do „Zmienników” mam, co prawda, szczególny stosunek. No i ten żółty Fiat…
Chciał być Pan kiedyś taksówkarzem?
Gdy byłem dzieckiem, pewnie tak. Kto nie chciał wtedy pracować w tym zawodzie?! Dzisiaj te marzenia z dzieciństwa realizuję w trochę inny sposób. Nie jesteśmy firmą taksówkarską, ale odwołujemy się do tej symboliki. Nasze auta są replikami ówczesnych samochodów. Nasza działalność opiera się na turystyce, natomiast na pewno klient który będzie chciał po prostu pojeździć po mieście, będzie mógł liczyć na naszą pomoc. Kilka warszawskich klubów zaprosiło nas do współpracy. Jeden z właścicieli powiedział wprost: „chcemy, żebyście wozili naszych gości podczas imprez zamkniętych”.
Myśli Pan, że ludzie naprawdę tęsknią za PRL-em?
Nie, ja również nie tęsknię. To nie chodzi o tęsknotę. Chodzi o to, żeby się trochę pośmiać. Trzeba mieć dystans do tej epoki. Nikt nie chce przecież dosłownie cofnąć się do czasów, kiedy stało się godzinami w kolejkach po mięso, a do wyboru i tak był tylko ocet. Nikomu nie jest przykro, że minęły czasy, kiedy byliśmy w pewnym sensie zniewoleni przez naszego „Wielkiego Brata” i cały ten zakłamany system. W związku z tym, to wszystko jest kwestią zdystansowanego podejścia do minionych absurdalnych czasów. Jest to część naszej historii, nie ma sensu się tego wypierać czy spuszczać nad tym zasłony milczenia. My pokazujemy tę historię, właśnie taką, jaka była. Trzeba się z tym zmierzyć i to wszystko.
Ale filmy były dobre…
Dobrze, że wspomniała Pani o filmach. Mam swoją teorię na temat ówczesnej kinematografii. Dlaczego kręcono wtedy filmy wręcz genialne?
Dlaczego?
To bardzo prosta dedukcja. Wtedy trzeba było się naprawdę namęczyć, wysilić, żeby obejść cenzurę. Żeby ich przechytrzyć trzeba było nakręcić film dobry i ambitny, pełen zawoalowanej treści, licznych przenośni. Drugi aspekt jest taki, że polska kinematografia dostawała spore dofinansowanie. To nie musiało być mainstreamowe kino, które zarabia miliony. Twórcy mieli do dyspozycji państwowe pieniądze, to państwo finansowało te projekty. W związku z tym, ambitny film nie musiał mieć ogromnej oglądalności. Skoro okoliczności sprzyjały, warto było kręcić właśnie takie filmy. Dziś kinematografia to czysty biznes, film musi zarobić, a więc powinien być skierowany do masowego odbiorcy. Filmy z tamtych lat, były skierowane do ludzi inteligentnych, nieogłupionych przez system, którzy wyczują smaczki i niuanse.
Jak kształtują się ceny przejazdu waszymi autami?
Jeśli mówimy o krótkim wynajmie np. ktoś zamówi sobie „taksówkę” ze Starówki pod Pałac Kultury, to będzie go to kosztowało 29 złotych. Jeśli ktoś chce po prostu pojeździć 15-20 minut, czyli przemieścić się do innej dzielnicy, płaci 49 złotych – niezależnie od pory dnia i tygodnia. Półgodzinny wynajem kosztuje 79 zł, zaś godzina 149 zł. To są ceny standardowe – mamy też różnego rodzaju promocje, np. w Noc Muzeów jeździliśmy w różne miejsca za 10 zł. Postój mieliśmy na Placu Defilad, w tym miejscu stały również zabytkowe autobusy. Wspólnie z władzami miasta, mieliśmy cichą nadzieję, że dla warszawiaków będzie to głównie transport do muzeów i nie pomyliliśmy się. Chociaż cel ale mógł być całkowicie dowolny. Przy tej okazji podpisaliśmy umowę z Panią Ewą Błaszczyk. Z wielką przyjemnością powiem, że cały zysk z wspomnianego dnia czyli ok. 20% przychodu będzie przekazany fundacji „Akogo”. Chcemy, nawiązać całoroczną współpracę i przy każdej większej okazji, część zysków będziemy przekazywać fundacji.
Czy trasy są wcześniej przez Was przygotowane?
Dajemy klientom pełną dowolność. Ostatnio wieźliśmy Pana, który chciał dostać się do Żyrardowa. Pojechaliśmy, on zrobił niespodziankę swojej narzeczonej i po wszystkim wróciliśmy do Warszawy. Oczywiście wynajmując auto np. na godzinę, liczymy tylko czas spędzony z klientem. To, że my musimy potem wracać, nie jest zmartwieniem pasażera.
Czy kierowca pełni również funkcję przewodnika?
Dobre pytanie. Kierowca nie zawsze jest odpowiednikiem przewodnika. Jeśli ktoś sobie życzy wycieczkę krajoznawczą, wówczas może mieć pewność, że na przejażdżkę zabierze go kompetentny przewodnik. Gdy mamy do czynienia z dużą grupą, te funkcje mogą być rozdzielone.
Gdzie żółte Fiaty mają bazę?
Samochody trzymamy na podziemnym parkingu, na Woli. Niedługo będzie też możliwość zobaczenia żółtych Fiatów WPT 1313 na mieście. Samochody będą stały pod Pałacem, w okolicach Krakowskiego Przedmieścia, przy kolumnie Zygmunta.
Inicjatywa ograniczy się do żółtych Fiatów?
Nie! Niebawem odrestaurujemy imprezową Nysę. W przyszłym roku, jak dobrze pójdzie, chcemy wejść w segment zbiorowy, czyli kupić co najmniej jeden autobus z tamtej epoki i zacząć organizować wyprawy dla grup, nawet do 150 osób.
Widać, że pomysł się sprawdza?
Reakcje ludzi są bardzo pozytywne, ale za wcześnie na prognozy. Na razie stosunkowo mało osób o nas słyszało. Jest oczywiście postęp w rozpoznawaniu naszej marki wśród potencjalnych klientów, ale trzeba poczekać czy projekt zaskarbi sobie sympatię warszawiaków. Mamy ambitny cel, żeby taksówki ze „Zmienników” były wizytówką naszego miasta. Nawiązaliśmy bliską współpracę ze Stołecznym Biurem Turystyki. To wspaniała instytucja, która faktycznie pomaga, a nie przeszkadza jak niektóre. Mam nadzieję, że warszawiacy naprawdę polubią WPT – chyba już tak jest, o czym świadczą pozytywne reakcje ludzi na ulicach.
Życzę, żeby żółte Fiaty na dobre stały się wizytówką Warszawy i dziękuję za rozmowę.
Więcej informacji pod nr 882 413 826 i na: https://www.facebook.com/WPT1313WarszawskiePrzedsiebiorstwoTurystyczne?fref=ts
Rozmawiała: Katarzyna Mierzejewska