Żyj pełnią życia!

 

     {youtube}uXEsVB8BC|600|450|0{/youtube}


Na co dzień jest Pan zapracowany. Prowadzi Pan bloga, wykłady motywujące, księgarnię, pisze Pan książki. Czy ma Pan czas na życie prywatne, na jakieś przyjemności, np. oglądanie telewizji?

Telewizji nie oglądam. Jeśli chodzi o pracę to spotykam się z duża ilością ludzi i jak już mam czas wolny to wolę pomilczeć. Natomiast mam dosyć harmonijny cykl. Pracuje od poniedziałku do piątku, weekendy są dla mnie i dla rodziny.

Ma Pan rodzinę, wychował Pan dzieci, realizuje się Pan zawodowo. Czy w tym momencie życia czuje się Pan spełnionym mężczyzną?

(śmiech) Jeśli chodzi o dzieci to absolutnie czuję się spełniony. Na pewno czuję się bardziej spełniony niż rok temu. Ten film na YT, który trafił do szerszej publiczności i odzew, jaki na niego jest, daje duże poczucie spełnienia.

Jak ludzie reagują na wykładach, które Pan prowadzi?

Te wykłady, które są realizowane na ogół na zlecenie firm, czasami są jako otwarte spotkania, one trwają ok. 2 godz. Na ogół ludzie są bardzo zainteresowani zaskoczeni treścią, dużą ilością informacji osobistych. Myślę, że odbiór wynika z tego, na jakim etapie życia są ludzie.

Co jest najtrudniejsze w pracy mówcy?

To było dla mnie niezwykłe zaskoczenie, że ten film na YT, który trwa 20 min, czyli jak na internetowe standardy- dosyć długo, że on ma dużą oglądalność. Okazuje się, że pewne treści mogą ludzi zatrzymać. Myślę, że jedną z ważniejszych rzeczy jest autentyczność, osobista treść. Ludzie potrzebują wzorów i autorytetów.

W książce jest dużo przykładów z życia i dużo osobistych treści, o czym świadczy rozdział „Pełna moc wdzięczności”. Dziękuje Pan tam swoim nauczycielom, dzieciom, byłej żonie, duchownym, obecnej żonie wyznaje Pan miłość. To niesamowite, że mężczyzna potrafi tak otwarcie mówić o swoich uczuciach. Czy to był najtrudniejszy do napisania rozdział?

Tak, on był najtrudniejszy, właśnie przez to, że tam są bardzo różne osoby, że są tam wyznania bardzo osobiste. Filozofię wdzięczności mam w sobie bardzo mocno zakorzenioną. Moc wdzięczności pomaga w przekraczaniu pewnych granic, w pozyskiwaniu nowych doświadczeń, ludzi, w otwieraniu się na to, co jest nowe. W swoim życiu zamykamy pewne rozdziały i ta moc wdzięczności powinna nam towarzyszyć. Dlatego też w mojej książce znajduje się podziękowanie dla mojej byłej żony, które dla wielu jest szokujące i nawet trudne do zrozumienia. Dla niektórych było to coś, co absolutnie ich zaskoczyło.

Czy w swoim życiu miał Pan dużo okazji, żeby wykazać się odwagą?

Takich sytuacji skrajnie trudnych nie miałem. Żyjemy w dosyć fajnym świecie. Jeżeli wybierałem to to wynikało z jakiś moich decyzji. Na pewno trudną decyzją była zmiana kierunku studiów z weterynarii na psychologię, ponieważ ona zmieniła wszystko. Chociaż czuję się humanistą, byłem uczniem klasy biologiczno – chemicznej i tam przygotowywałem się do tego, żeby być lekarzem. W którymś momencie odkryłem , że to nie jest moja bajka. Nie mając przygotowania humanistycznego to było dla mnie duże wyzwanie. Ono różnie było odbierane przez otoczenie. Chociażby dlatego, że weterynarz to był człowiek o konkretnym zawodzie, w tamtych czasach dobrze dosyć dobrze sytuowany. A psycholog to był ktoś bliżej nieokreślony, kto nie wiadomo co robi. Intuicyjnie czułem, że to jest mi bliskie i wszystko to, co wydarzyło się później było następstwem. Nie wiem, czy byśmy tutaj siedzieli, gdybym skończył weterynarię. Obawiam się, że nie.

A decyzja o opuszczeniu Agory również była przejawem odwagi? Dzisiaj większość młodych ludzi marzy o pracy tam.

Nie wiem czy to był przejaw odwagi. Na pewno wymagało to zmierzenia się ze strachem. Bardzo często ludzie zmieniają swoje życie wtedy, kiedy muszą. Zmiana pod wpływem pozytywnych inspiracji jest pewnie dużo łatwiejsza. Ja podejmowałem decyzję świadomie i ona wynikała z pewnych wizji mojego życia. Ja już wtedy wiedziałem, że będę zajmował się szkoleniami i że jest to to, co chcę robić. Po podjęciu decyzji nie miałem wątpliwości nigdy. Skoncentrowałem się po prostu na tym, co chcę robić i sprawdziło mi się to parę razy w życiu. Też ta księgarnia jest tego potwierdzeniem. Ona powstała w momencie, kiedy ja nie byłem jeszcze osobą dosyć znaną, więc jej rozpoznawalność była praktycznie zerowa. Dzisiaj jest dużo większa.

Przeczytałam o Pana nietypowym podejściu do wychowywania dzieci. Daje im Pan dużą wolność w podejmowaniu decyzji czy jednak odradza im Pan pewne rzeczy, potrafiąc przewidzieć konsekwencje?

Jestem typowym rodzicem, bo też mówiłem do dzieci: „Nie biegaj z patykiem, bo sobie wsadzisz w oko”. Też ten poziom lęku gdzieś w sobie mam. Natomiast, gdzieś może przekroczyłem pewne granice, które są może trudne dla innych rodziców. Mianowicie przyjąłem taką wersję , że na tyle na ile będę mógł, będę wspierał moje dzieci i że raczej będę zwracał uwagę na konsekwencje niż odciągał je od jakiś pomysłów. Moje dzieci reprezentują też bardzo różne podejście do życia, więc pojawia się też kwestia dopasowania do potrzeb i marzeń dzieci. To też jest trudne, bo rodzice jednak mają swoje wyobrażenie i swoje pomysły i chcieliby je narzucić. Pewnie najlepiej jest być trochę z tyłu i być wsparciem. Ja zwracam dużą uwagę na odpowiedzialność, czyli takie poczucie, że człowiek musi brać konsekwencje swoich czynów i wyborów na siebie. Najważniejsze jest to, czy wyciągniemy wnioski z tego, co się wydarzyło. Dzieci różnią się osobowościowo, ja też się różnię. Czyli ten Jacek, który był 20 lat temu, 10 lat temu i 5 lat temu jest trochę inny. Myślę, że sposób wychowania jest zależny od momentu, w którym jesteśmy i od tego, co aktualnie jest dla mnie jakąś wartością, nowym przemyśleniem. To co na pewno uważam za ważne to to, że rolą rodziców jest wspieranie swoich dzieci i nawet jeśli się o nich biomy to trzeba z tym lękiem sobie poradzić. Z drugiej strony trzeba się odnaleźć w sytuacji, kiedy oni będą ponosili konsekwencje swoich decyzji i będzie nam się serce krajało. Rolą rodziców jest dać dzieciom skrzydła i wypchnąć ich z gniazda.

Co daje Panu największą satysfakcję z tego, co Pan robi i co jest taką siłą napędową do dalszego działania?

Największą satysfakcję daje mi to, że zwykłe słowa i proste metody komunikacji z ludźmi potrafią mieć taki wpływ i taką moc oddziaływania. Generalnie chyba o to chodzi, żeby ludzie byli dla siebie. Ja czerpię dużo od innych ludzi, których spotykam i to gdzieś tam wraca.

Jeśli mam jakieś wątpliwości, a mam jak każdy, to przypominam sobie o swoich mentorach i autorytetach. I to mnie w pewien sposób prostuje i pozwala mi nabrać dystansu do moich zmartwień.

Rozmawiała: Patrycja Ceglińska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ