Żyj pełnią życia!
Podbił Internet wykładem dla TEDxWSB, książka „Pełna MOC życia” również cieszy się ogromną popularnością. W przerwie między odpisywaniem na maile Jacek Walkiewicz opowiada o marzeniach, o życiu i o tym, jak być szczęśliwym.
Patrycja Ceglińska: Pana książkę „Pełna moc życia” przeczytałam z dużym zapałem od deski do deski, choć dość sceptycznie nastawiona jestem do poradników. Filmik na YouTube również wywarł na mnie ogromne wrażenie i chyba nie bez przyczyny to wystąpienie odniosło tak duży sukces. Spodziewał się Pan tego?
Jacek Walkiewicz: Nie, ponieważ miałem wcześniej umieszczonych kilka filmików, które miały po 1500 odsłon, a kiedy ten miał w ciągu doby bodajże 20000 to było dla mnie ogromne zaskoczenie.
Na pewno dostawał Pan dużo wiadomości po sukcesie tego wystąpienia…
Tak, taka fala była zaraz po filmie. Natomiast później napisałem na swojej stronie, że na maile odpowiadam z dużym opóźnieniem, nawet kilkumiesięcznym. I wtedy ta fala trochę się zmniejszyła.
Kto najczęściej do Pana pisał? I czy to były gratulacje, prośby o porady, a może krytyka?
Krytykujący nie pisali. Może krytyka pojawiała się w komentarzach pod filmikiem. Ja ich nie czytam, więc nie wiem. A tak to są dwie grupy: jedni dziękują, drudzy proszą. Ci, co dziękują, dziękują za to, o co inni proszą. Czyli jedni dziękują za to, że im przypomniałem albo potwierdziłem to, co oni sami wiedzieli: że w życiu warto mieć marzenia, podążać jakąś swoją drogą, szukać. Dziękowali za energię, za „kopa” do działania i za to, że ich zmotywowałem i zmobilizowałem. A ci co proszą to proszą o odpowiedź na to, jak się zmobilizować, jak odkryć co się chce w życiu robić, jak żyć w zgodzie ze sobą.
To są tak naprawdę pytania, na które nie raz szukamy odpowiedzi przez całe życie. W swojej książce dużo Pan pisze o marzeniach. Czy marzenia i priorytety to to samo?
Priorytety bardziej bym kojarzył z celami, czyli z takimi małymi rzeczami, które mamy do wykonania każdego dnia i jedne są ważniejsze, drugie są mniej ważne. Na pewno cele prowadzą nas do realizacji marzeń. W związku z tym te wielkie marzenia składają się czasami z małych kroków, tych małych celów. I jeżeli mamy w życiu taki czas, kiedy realizujemy te cele to warto pamiętać, czy to co robimy aktualnie nas przybliża do nich czy nie. Jak mówią niektórzy nic nie jest neutralne.
Pan już jedno takie najskrytsze marzenie spełnił, kupując camper. Co teraz jest na szczycie Pana „rzeczy do zrobienia”?
Te marzenia, o których mówię są dosyć łatwe do wyobrażenia, bo są materialne. Mają konkretny kształt. Camper jest takim nietypowym marzeniem, ciekawym, pewnie bardziej atrakcyjnym niż inne. Natomiast to jest marzenie z okresu, kiedy miałem dwadzieścia parę lat i ono ma charakter czysto materialny. Z wiekiem te wartości materialne schodzą na dalszy plan, więc moje obecne marzenia nie mają już takiego charakteru. Bardziej wiążą się z tym, co chciałabym robić, a wręcz kim chciałbym się stać, robiąc to co robię, dotyczące czegoś ulotnego. W najbliższej perspektywie to nie mam jakiegoś spektakularnego marzenia. W dalszej, chciałbym pomieszkać trochę w ciepłym kraju na południu Europy i mieć widok na morze. Będąc tam chciałbym pisać książki. Chciałbym spędzić trochę czasu, budząc się rano i mieć słońce nad głową i patrzeć na morze. Chciałbym trochę poczytać i popisać, bo na to nie mam czasu.
Czyli głównie chodzi o dobre samopoczucie?
Nazwałbym to stanem spełnienia, poczucia szczęścia.
Co najczęściej blokuje nas przy realizacji marzeń?
Przy realizacji marzeń najczęściej blokuje nas brak marzeń. To, co kiedyś było marzeniem, dzisiaj jest łatwe do zdobycia i te rzeczy materialne nie wymagają już takiego wysiłku, jak kiedyś. Posiadanie takich marzeń, które są wyzwaniem i są bardziej szalone, wymagają odważniejszego podejścia. Samo nazwanie marzeń jest trudne. I to jest pierwsze ograniczenie – odpowiedź na pytanie „Co ja w ogóle chcę?”. Nie wszyscy mają ochotę jechać na koniec świata, nie wszyscy chcą odnosić spektakularne sukcesy. W związku z tym, jakby tak wziąć kartkę papieru to dla wielu jest to kłopot, żeby zapisać te marzenia. Ci, którzy potrafią je zapisać, bardzo często już mają ten największy krok za sobą. Mówię „zapisać”, ponieważ dobrze mieć te rzeczy na kartce papieru, bo one mają wtedy większą moc i właśnie są większym zobowiązaniem. Bez marzeń też da się żyć, wręcz czasami niektórzy przereklamowują te marzenia. Bo jak je realizują to muszą mieć następne i następne… I trochę za nimi gonią. Dlatego, jak myślę o marzeniach, to myślę o czymś co wyciąga nas z takiej codzienności, prozy życia. To jest bardziej odświętne. Zmienił się świat wokół nas i banany już nie są odświętne, aczkolwiek były takie czasy, że były. Dzisiaj mamy dostępne wszystko. Tam, gdzie nie ma napięcia twórczego, poszukiwania to wkrada się nuda. Jak życie jest takie wygodne to ludzie się wypalają.
Na tej drodze do marzeń, ludziom najtrudniej jest sobie poradzić ze strachem, ciągłą oceną. Jesteśmy dosyć krytyczni w stosunku do siebie. Marzenia wymagają odwagi, ponieważ trzeba wyjść poza ten komfort, który mamy.
Czy otwarcie księgarni było jednym z Pana marzeń?
Księgarnia i książki zawsze były w kręgu moich zainteresowań. Księgarnia była dla mnie istotna ze względu na moją własną przestrzeń, żebym mógł się tutaj spotykać z ludźmi. Żeby spełniała cele bardziej sprzyjające poznawaniu ludzi niż sprzedawaniu książek.
To też dlatego podróżuje Pan w różne odległe miejsca, takie jak np. Nowa Zelandia czy Afryka?
Lubię, co jakiś czas znaleźć się w innej przestrzeni kulturowej i geograficznej, ponieważ tam człowiek ma możliwość przyjrzenia się też temu miejscu, gdzie aktualnie mieszka. Łatwiej się odbiera to miejsce, gdzie się jest przez kontrast z innymi. Jak człowiek wyjedzie staje się bardziej uważny, więcej obserwuje, znajduje więcej inspiracji. Jest to dla mnie zastrzyk energii. Wiele rzeczy, które się tam dzieją jest ekscytujących.
Dużą rolę, zwłaszcza w realizowaniu tych marzeń materialnych, odgrywają pieniądze. Czy pieniądze dają szczęście?
(śmiech) Nie, one nie mają ze szczęściem pewnie nic wspólnego. Badania mówią, że jest trochę odwrotnie, że szczęście dają pieniądze. Czyli ludzie zadowoleni z życia, mają większe zarobki. Większe, bo są bardziej otwarci na świat, na okazje, mają pomysły, które realizują, trochę przyciągają te pieniądze. One są ważne. Jest jakiś poziom życia, który trudno utrzymać nie mając pieniędzy, bo żyjemy w świecie materialnym. Wiele osób, które doszły do swoich celów i marzeń opowiadało, jak po drodze wiele problemów rozwiązywało przy pomocy kontaktów z innymi ludźmi, otwartości ludzi. To nie było tak, że musieli za wszystko zapłacić.