Zamach w Berlinie

Zamach w Berlinie. Polski kierowca próbował ratować ludzkie życie

Na jaw wychodzą kolejne fakty, na temat wydarzeń z tragicznego wieczoru w Berlinie. W zamachu, do którego doszło w niedzielę wieczorem na berlińskim jarmarki bożonarodzeniowym, zginęło 11 osób. 12 ofiarą był Polak, który jak się okazuje, robił wszystko, by powstrzymać zamachowca.

Dotąd niezidentyfikowany mężczyzna, porwał polską ciężarówkę i wjechał w tłum ludzi odwiedzających jarmark świąteczny. Od tego czasu policja stara się ustalić, jak doszło do tragicznego wydarzenia, co stało się z polskim kierowcą samochodu, a przede wszystkim kim jest zamachowiec, któremu udało się zbiec z miejsca zdarzenia. Odpowiedzialność za zamach i śmierć Niemców wzięli na siebie dźihadyści Państwa Islamskiego.

Zamach sprawcą uchodźcy?

– Byłoby odrażające, gdyby sprawcą okazał się człowiek ubiegający się schronienie i azyl w Niemczech. Byłoby dla nas szczególnie trudne do zniesienia – powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Krótko po zamachu aresztowano Pakistańczyka, ubiegającego się o azyl w Niemczech. Jak okazało się w poniedziałek, mężczyzna jest jednak niewinny i został wypuszczony z braku dowodów. Uzbrojony mężczyzna, który w chwili tragedii kierował ciężarówką, wciąż jest na wolności.

– Zatrzymany w poniedziałek wieczorem domniemany sprawca zamachu w Berlinie został wypuszczony na wolność – podało biuro federalne, a rzecznik berlińskiej policji dodał – Musimy się oswoić z myślą, że zatrzymany Pakistańczyk nie jest sprawcą tego czynu.

Bohaterski czyn Polaka

Przeprowadzona w poniedziałek sekcja zwłok powiedziała więcej, na temat Polaka, którego ciało odnaleziono w samochodzie. Na zwłokach widoczne były rany, świadczące o tym, że mężczyzna walczył i prawdopodobnie starał się powstrzymać zamachowca, przed wjechaniem w tłum ludzi. Polak ostatecznie został zastrzelony, ale według niemieckich mediów, stało się to dopiero po zamachu. Mężczyzna prawdopodobnie rzucił się na zamachowca i złapał za kierownicę.

– Najwyraźniej terrorysta wyciągnął nóż i dźgnął go kilka razy, bo Polak złapał za kierownicę, by ratować ludzkie życie – twierdzi niemiecki „Bild”.

Wiele wskazuje na to, że Polak został zastrzelony dopiero wtedy, gdy ciężarówka się zatrzymała. Chwilę później terrorysta uciekł z bronią w ręku.

Niemieckie służby podkreśliły także, że Polak z całą pewnością nie prowadził pojazdu w trakcie tragedii i nie odpowiada za śmierć niewinnych ludzi.

Ariel Żurawski, właściciel firmy transportowej, do której należała ciężarówka, która wjechała w bożonarodzeniowy tłum, również wypowiedział się w sprawie tragedii. Żurawski, który został poproszony o identyfikację zwłok, stwierdził,  że na ciele widoczne były liczne rany kłute. Widać było, że mężczyzna walczył przed śmiercią.

Żurawski powiedział również, że z zapisu GPS wynika, że o 15:45 samochód był kilkakrotnie odpalany i gaszony. Kierowca wykonał też kilka krótkich manewrów. Dziwne zapisy z GPS sugerują, ze sprawca być może uczył się jeździć samochodem.

Sprawca pozostaje na wolności

Blisko dwie doby od tragicznego wydarzenia, policja nadal poszukuje sprawcy zamachu. Obecnie niemieckie służby podejrzewają, że zamachowcem mógł być Tunezyjczyk Anis A, którego dokumenty znaleziono w ciężarówce.

Fot. YouTube RT

ZOSTAW ODPOWIEDŹ