Z koszmarem można porozmawiać!


Czy świadomy sen może być niebezpieczny?

senWręcz przeciwnie. Po pierwsze jeszcze się nie zdarzyło, żeby komuś coś się stało podczas snu świadomego. Na dobrą sprawę, jeśli we śnie świadomym umrzemy, to jest to „tylko” sen o tym, że umarliśmy. Niektóre osoby boją się śnić świadomie, przeraża ich perspektywa, że w pewnym momencie życia, przestaną odróżniać, co jest fikcją, a co rzeczywistością. Nie zdają sobie sprawy z tego, że nauka świadomego śnienia polega właśnie na lepszym odróżniania snu od rzeczywistości i wykorzystywaniu tego na różne sposoby.
Są osoby, które z powodu jakiś zaburzeń psychicznych nie do końca potrafią odróżniać sen od rzeczywistości. Osobom z takimi problemami wręcz poleca się naukę świadomego śnienia.

Słyszałam o pewnym niebezpiecznym zjawisku zwanym paraliżem przysennym…

Dla świadomie śniących nie jest to problem. Sam fenomen jest efektem zaburzeń, choć ciężko nazwać je zaburzeniami, gdyż występują naturalnie, gdy na przykład miniony dzień był dla nas szczególnie męczący. Czasami ciało i umysł mogą się rozsynchronizować podczas procesów zasypiania bądź budzenia się. Proces zasypiania jest zabezpieczany przez mechanizmy zwane zrywami mioklonicznymi. Przy praktyce świadomego śnienia, stan paraliżu jest stanem wręcz pożądanym, gdyż możemy łatwo zmienić go w świadomy sen. Staramy się wspomniane zabezpieczenia łamać. Zdarza się jednak, że paraliż przysenny występuje nieintencjonalnie przy wybudzaniu się ze snu. Może się zdarzyć, że obudzi się nasz umysł, a nie obudzi się ciało. Wtedy mamy wrażenie, że nie możemy się ruszać, że nie kontrolujemy własnego oddechu… W wyniku takiego dyskomfortu pojawia się strach i nasz umysł może wytworzyć różnego rodzaju halucynacje. Sam stan snu jest swego rodzaju halucynacją, a w takim momencie zaczyna się nam troszeczkę mieszać z rzeczywistością. Bardzo nieprzyjemnym zjawiskiem często występującym razem z paraliżem przysennym jest tzw. „Efekt Dusiołka”. Mózg wizualizuje nieprzyjemne odczucia w ciele w postać jakiejś mary nocnej, która zaczyna nas dusić, przytrzymywać w jednej pozycji, która nie pozwala wstać nam z łóżka. Pomimo, że faktycznie jest to nieprzyjemne, to nie jest żadnym realnym zagrożeniem – raczej nie polecam biegać do kościoła i błagać księdza proboszcza o egzorcyzmy, to nie szatan nas nawiedza. Należy pamiętać, że to wszystko to halucynacja, która szybko ustępuje.

A propos księdza. Kto i w jakich okolicznościach zauważył, że istnieje coś takiego jak świadome śnienie? Słyszałam teorie, że ma to coś wspólnego z okultyzmem. Czy praktykowanie świadomego snu jest sprzeczne z religią katolicką?

Jeżeli chodzi stricte o praktykowanie świadomego śnienia, to w kulturze Wschodu jest ono znane od tysięcy lat, także, siłą rzeczy, świadomy sen nie może być żadną okultystyczną praktyką. Istnieje filozofia nazywana „tybetańską jogą snu i śnienia” – tybetańscy jogini starają się utrzymywać swoją świadomość na odpowiednim poziomie zarówno za dnia, jak i podczas snu, co więcej nie tylko w fazie snu płytkiego, w której pojawiają się marzenia senne, ale również podczas fazy snu głębokiego, kiedy nie śnimy. Jak to wszystko ma się do wiary katolickiej? Świadomy sen to tylko narzędzie, a do czego będziemy go używać, to już od samego narzędzia nie zależy. Moim zdaniem dość dziwnym posunięciem byłoby zakazanie przez Kościół Katolicki praktyk, o których rozmawiamy, ze względu na to, iż spontanicznie świadome sny przydarzają się większości ludzi, a najczęściej zdarzają się dzieciom.

Czytałam o badaniach, które pokazują, że aktywność mózgu podczas świadomego snu jest podobna jak w przypadku schizofrenii. Jak to skomentujesz?

Nie jestem ekspertem od schizofrenii, natomiast wiem, że jest cała masa różnych jej odmian, podobnie jest z aktywnością mózgu – podczas różnego rodzaju snów świadomych, jest ona różna. Na siłę można by dopatrywać się podobieństw w niewiele mających ze sobą wspólnego stanach psychicznych, ale jeśli ktoś, próbuje coś takiego udowodnić naukowo, to prawdopodobnie ma coś przeciwko praktykowaniu świadomego śnienia.

Czyli praktykowanie świadomego śnienia nie doprowadzi nas do schizofrenii?

Na sto procent nie – nie ma takiej możliwości.

Czy możliwe jest wspólne świadome śnienie?

Wiele osób podejmowało się takiej próby, ja również. Wyniki były interesujące i faktycznie mogłyby potwierdzać istnienie tego fenomenu, natomiast było to na tyle mało powtarzalne, że jeszcze nie pokusiłem się, aby zrobić z tego jakiś dowód naukowy. Na chwilę obecną ta kwestia pozostaje w sferze domysłów.

Ale w Twoim mniemaniu udało się?

Udało się. Jestem prawie pewien istnienia tego fenomenu. Jestem jednak osobą, która oprócz tego, że ogarnia umysłem tak abstrakcyjne rzeczy jak wspólny sen świadomy, ma również w dużej mierze umysł ścisły – dopuszczam więc prawdopodobieństwo przypadku, że informacje, które potwierdzaliśmy zgodnie w kilka osób, mogły być wynikiem tego, że po prostu mieliśmy bardzo podobne sny.

Czy świadome śnienie ma coś wspólnego z doświadczeniem pozacielesnym?

Do doświadczenia pozacielesnego, czyli tak zwanego Out-of-body experience, można podchodzić różnie. Z mojej perspektywy wyjście z ciała jest snem świadomym, który rozpoczyna się w ciele – uważam, że po prostu śnimy o tym, że wychodzimy z ciała. Nie znam nikogo, kto by faktycznie mógł wyjść z ciała, podróżować, zdobywać informacje, a później wrócić i potwierdzić je z rzeczywistością. Jeżeli jest ktoś, kto potrafi udowodnić swoje wyjście z ciała, to istnieje pewna inicjatywa w Europie, która oferuje za to milion euro! Jeżeli faktycznie jest ktoś taki, w co osobiście wątpię, to śmiało – niech próbuje swoich sił, ma w tej kwestii moje pełne poparcie.

Czy sen świadomy może być formą psychoterapii?

Może być, natomiast ja osobiście jestem zwolennikiem hipnoterapii, jako że się tym zajmuję na co dzień. Świadome śnienie ma pewne ograniczenie i o ile można traktować te praktyki jako formę terapii, o tyle ograniczeniem jest czas. Po pierwsze sam proces uczenia się snu świadomego trochę trwa. Po drugie, kiedy już doszliśmy do tego, że śnimy świadomie w miarę regularnie, to każdy sen, nawet jeśli świadomy, nadal trwa maksymalnie tyle, ile trwa faza REM, czyli maksymalnie 30-40 minut. Na ile można coś w sobie zmienić przez ten czas? Można pracować nad drobnymi problemami, jak niektóre lęki, przykładowo lęk wysokości. We śnie świadomym zwyczajnie możemy latać jak superman, mając pewność, że nic nam nie zagraża. W ten sposób łatwo oswoić pewne rzeczy.

Jakie szersze zastosowanie może mieć sen?

Świadome sny to na dobrą sprawę tylko początek wykorzystywania w życiu sfery snu i śnienia. Możemy sprawnie zarządzać całą tą sferą. Sny mogą pobudzać naszą kreatywność, pomagać rozwiązywać problemy, podejmować decyzje. Warto zastanowić się nad zastąpieniem snu monofazowego, snem polifazowym. Ten pierwszy to taki, jaki „praktykujemy” wszyscy. Kładziemy się spać wieczorem i mamy jeden okres snu podczas jednej nocy, gdzie umysł przechodzi cyklicznie przez jego kolejne fazy: snu głębokiego, średniego i płytkiego. Faza snu płytkiego to faza z marzeniami sennymi, regenerująca umysł, zaś faza snu głębokiego ma na celu regenerację ciała. Sen polifazowy polega na tym, że śpimy 2, bądź kilka razy na dobę: w najbardziej zaawansowanej formie 4 razy po pół godziny lub 6 razy po 20 minut, dzięki czemu możemy spać nawet 2 godziny na dobę i funkcjonować rewelacyjnie. Przy śnie polifazowym, kiedy śpimy 4 razy na dobę, większość snu to sen płytki, podczas którego regenerujemy umysł – dlatego właśnie jest korzystniejszy dla współczesnego człowieka. Obecnie naprawdę niewiele osób ciężko pracuje fizycznie, nie potrzebujemy już tak długiej fazy snu głębokiego, która jest w tym wypadku marnowaniem czasu. Tym bardziej, że istnieją skuteczniejsze metody regeneracji ciała, jak na przykład stan ultra-głęboki w hipnozie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ