Wszystko o modelingu – Marta Novacka
Można powiedzieć, że to było pierwsze dłuższe rozstanie z Twoimi rodzicami. Jak to przeżyłaś?
Bardzo ciężko. Wtedy nie było Skype’a, tak jak obecnie, że można było ciągle rozmawiać i widzieć rodziców. Wtedy kupowałyśmy „karty smoka” z limitem minut i trzeba było dzwonić z budek. Rozmawiając z nimi, chciało mi się płakać, miałam ochotę nawet przytulić się do ich głosu. Wiadomo, że łatwiej jest, kiedy widzi się kogoś, nawet jeśli jest daleko. Najgorsze były chwile samotności, bo wiadomo, że wtedy siedzi się i myśli o rodzinie.
Jak byś oceniała Twój wyjazd do Nowego Jorku? To było dobre posunięcie ze strony agencji czy według Ciebie powinnaś zacząć od Europy? Mówi się, że na początki najlepszy jest Mediolan.
Myślę, że mając 15-16 lat, powinno się wysłać dziewczynę gdzieś bliżej. Na pewno nie wysyłałabym do Azji. Zawsze pozostaje świadomość, że rodzice mogą do Ciebie przylecieć albo kupić Ci bilet powrotny. Gdy jesteś dalej, nie ma takiej możliwości. Sama kwestia kontaktu była wtedy utrudniona. Na przykład w Tokio miałyśmy tylko 1 kabel do Internetu, którym musiałyśmy się dzielić. Do tego dochodzą zmiany czasowe. To wszystko powoduje, że pogłębia się Twoje poczucie samotności i bycia z dala od domu. Musisz być samodzielna.
Który kontrakt wspominasz najmilej? Gdzie chciałabyś wrócić, a gdzie jeszcze polecieć?
Mój najlepszy wyjazd to było Tokio. Byłam tam już trzy razy, teraz będzie czwarty. Najmilej wspominam mój drugi pobyt w kraju Kwitnącej Wiśni. Miałam tam 18-stkę, która była wspaniałą niespodzianką. Dużo pracowałam, udało mi się zrobić dobre zdjęcia i mieć bardzo dobre prace. Mimo, że na moim wyjeździe, nie spotkałam żadnej Polki, to miałam tam świetną grupę dziewczyn, z którymi trzymałyśmy się zawsze razem, na których mogłam polegać i nigdy nie czułam się samotna. Były dziewczyny z Brazylii, Argentyny, Ukrainy, Rosji, a mimo to świetnie się dogadywałyśmy. Myślę, że to podstawa. Będąc w zeszłym roku w wakacje, w Mediolanie, przez tydzień miałam super współlokatorkę, a potem mieszkałam sama. Gdy wracasz do domu, masz jedynie Internet, wszędzie jesteś sama, zwiedzasz miasto sama. Myślę, że każdy wyjazd określają u mnie znajomości, które do tej pory utrzymuję.
Zdarza się tak, że którąś z dziewczyn, którą spotkałaś na kontrakcie, widzisz w zupełnie innym miejscu na świecie?
Tak, dokładnie. To najpiękniejsze, kiedy nagle wychodzisz na kolację albo wpadasz na kogoś w mieście. Mimo tego, że świat jest tak ogromny, jest ograniczona pula miejsc, do których możesz lecieć. Wszyscy jesteśmy obywatelami świata i możemy się spotkać w wielu miejscach na Ziemi.
Twoje wymarzone miejsce na świecie?
Tokio to moje ukochane miejsce. Na pewno, gdyby nie modeling, nigdy bym tam nie poleciała. Myślę, że kolejny raz chciałabym być w Nowym Jorku. Na pierwszym kontrakcie miałam 5 zdjęć w książce i żadnego doświadczenia. Jestem ciekawa, jak mogłyby potoczyć się moje losy teraz, gdy jestem po paru latach pracy. Poza tym, mogłabym zwiedzić nowe miejsca, których wcześniej, nie udało mi się widzieć. Żałuję, że nie zobaczyłam wszystkiego. Z miejsc których nie byłam, to Nowa Zelandia i Australia.
A co sądzisz o rynku w Azji? Byłaś w Tokio, ale jest wiele innych miejsc, do których dziewczyny wyjeżdżają. Czym według Ciebie, różni się modeling w Europie od Azji?
Z własnego doświadczenia, nie wiem, jak jest w Chinach czy Korei, ale na temat tych krajów zdania są podzielone. Część dziewczyn uważa, że rynek tam jest trochę inny. Na pewno jest to jedna wielka impreza. W tym momencie, trzeba zadać sobie pytanie czy jedzie się imprezować, czy pracować. Co do pracy, słyszałam, że jest strasznie ciężka, a długie godziny i wymagania, nie idą w parze z dobrymi zdjęciami. Jedyne co, to można sporo zarobić. Katalogi robi się po kilkanaście godzin dziennie. Jest tysiąc ubrań do przymiarek, nikt nie pyta czy jest się głodnym, czy zmęczonym. Myślę, ze w Tokio trochę bardziej ludzko traktuje się modelki. Nie jest się jedynie produktem, każdy dba o Twój komfort jedzenia, zimna, picia. Konkurencja jak wiadomo jest bardzo duża. Natomiast w Chinach można zarobić ładne pieniądze. Zależy co chce się osiągnąć: czy zarobić pieniądze, czy zrobić dobre zdjęcia, bo zazwyczaj te rzeczy nie idą w parze.
Czyli lepiej robić pracę średniej klasy, ale zarobić czy „zrobić sobie booka”, być gdzieś półtorej miesiąca i nie zarobić ani grosza? Jakbyś oceniała te priorytety?
Pogląd widzenia zmienia się diametralnie z wiekiem. Kiedy ma się kilkanaście lat, chce się osiągnąć jak najwięcej, buduje się książkę, robi się bardzo dobre prace, ale można nie zobaczyć ani grosza nawet przez kilka lat. Często za magazyny, w ogóle nie płacą. Jeden dobry magazyn może natomiast przynieść kolejne bardzo dobre prace i w końcu upragniony zarobek. Jeśli dziewczyna wyjeżdża, zakłada, że chce być „top”, chce być Anją Rubik, robić światową karierę i chodzić po wybiegach u najlepszych projektantów. Kiedy ma się ponad 20 lat, chcesz być niezależna. Nasi znajomi już pracują i wszyscy wokół. Przykładowo, robisz sobie rok przerwy i nie zarabiasz nic, a brać pieniądze od rodziców w tym wieku… Niestety pozostaje ryzyko. Z mojej obecnej perspektywy, muszę stwierdzić, że jednak zarobki są ważne, bo jednak trzeba się utrzymać. Dlatego dużo starszych dziewczyn leci do Chin, żeby zarobić, bo nie chcą już marnować czasu w Mediolanie czy Nowym Jorku. Złapać jakąś pracę, ale nie odrobić długu. Najlepszą opcją są tak zwane direct bookingi, bo nikt nie chce marnować czasu siedząc w obcym mieście, nie zarobić nic i jedynie zrobić sobie większy dług. Wolą się przemęczyć w Azji, ale zapewni im to pieniądze na kilka miesięcy.
No właśnie. Wszyscy myślą, że modeling to cudowny świat, sława, pieniądze, podróże. Tymczasem Twoi znajomi są w Warszawie, uczą się, pracują, muszą się sami utrzymać, chodzą na imprezy. Jednak mają stabilne, poukładane życie. Co wybrać: „normalność” czy zawód modelki? Ty musisz być ciągle na diecie, jesteś sama w obcym kraju, tęsknisz, możesz nie zarobić nic i stracić jedynie swój czas. Jednak może nie wyglądać to wcale tak cudownie…
Przede wszystkim zależy od tego, jak dziewczynie powodzi się w modelingu. Może nie pracować bardzo dobrze nawet przez 5 lat, a nagle zacznie zarabiać tysiące. Nikt też nie powiedział, że musisz skończyć karierę w wieku 25 lat. Niektórym życie w ten sposób odpowiada. Nudzenie się w obcym mieście, jest lepsze, niż nudzenie się w Polsce. To wszystko ma granice rozsądku, bo modeling kiedyś się kończy i o tym trzeba pamiętać. Nie wyobrażam sobie, że w tym wieku byłabym bez studiów. Nie umiem zrozumieć dziewczyn, które nie kończą liceum, nie wspominając o wyższym wykształceniu. Trzeba położyć na szali „normalność”, bo możemy obudzić się z tego cudownego snu. Zorientujemy się, że modeling się skończył, a wszyscy znajomi kończą studia. My nie mamy nic. Wrócić do nauki jest coraz gorzej. Nie jesteśmy przystosowani do dorosłego życia. Modelek, które pracują bardzo dobrze, jest jakieś 1%. Jeśli do naszej kariery więcej musimy dokładać, niż zarabiamy, to jednak lepiej wybrać codzienność. Nie polecam robienia sobie przerwy w liceum czy w trakcie studiów, jeśli faktycznie nie ma się żadnych gwarancji sukcesu, wrócić jest bardzo ciężko.
Jak odnaleźć się po wyjeździe w zwykłej, szarej rzeczywistości? Wracasz po 2 miesiącach i nagle musisz chodzić do szkoły, uczyć się, zaliczać egzaminy.
To bardzo trudne, bo wracasz z innego świata. Chodziłaś na castingi, imprezy, miałaś innych znajomych, mówiłaś innym językiem. Trzeba nadrobić zaległości, znów wbić się w inny schemat, nauczyć się wszystkiego od początku, innej rutyny…
Rozmawiała: Nicole Bochyńska
To nie koniec! Na dalszy ciąg wywiadu z Martą Nowacką zapraszamy już w przyszłym tygodniu! Koniecznie zostańcie z nami.
Zapraszamy również na bloga naszej rozmówczyni: http://www.wieszaknawybiegu.pl/