W rytmie serca

Wchodzimy do sali, gdzie za chwilę ma odbyć się spektakl. Wolontariusze kierują nas tylko w jedną stronę – stronę sceny. Na niej są ustawione krzesła w kształcie półkola. Część osób siada na nich, oczekując w napięciu co wydarzy się za chwilę. Przez moment do głowy przychodzi myśl, że zamienimy się rolami z tancerzami.

fot. Kasia Chmura-Cegielkowska/teatralna.com

Grupa NovaTanz przyjechała na X Festiwal Teatrów Tańca Zawirowania z Niemiec. Od początku panowie starali się nawiązać z publicznością chociaż najmniejszy kontakt. Później, jak gdyby nigdy nic, zaczęli swój występ. Miarowe ruchy naśladujące bicie serca towarzyszyły im przez cały czas i były punktem wyjściowym spektaklu pod tytułem „Heart Beat”. Początkowo wykonywali je bez muzyki. Do tego zachęcili publiczność, żeby się do nich przyłączyła. Później pojawiły się dźwięki.

Szybkość bicia serca zmienia się w zależności od wykonywanych czynności, uderza ono od 60 do 80 razy na minutę. Jest odzwierciedleniem tego, jak się czujemy. Nadaje rytm życiu, ale może nadawać go także tańcu. Choreografia bazuje więc na płynnych, ale też krótkich, urywanych ruchach. Jeden oddech – jeden ruch, krótki czy długi – zależy od nas. Tancerze pozwolili żeby publiczność również mogła o tym zdecydować, stopniowo wprowadzając ją w swój świat, dyktowany rytmem pompowanej krwi.

Dużo słów, gestów i współpraca z widzami – na tym było zbudowane przedstawienie. Interakcja, chociaż nie całkiem fizyczna polegała na obserwacji, drobnych gestach i po prostu na obecności na scenie z tancerzami. Mogliśmy ich oglądać ze wszystkich stron, być bliżej i widzieć więcej. Tu najważniejsze jest ciało i wszystkie jego części składowe, które wprawia w ruch jeden organ. Oddech i serce połączone w całość wybijają rytm, nad którym nie zawsze mamy pełną kontrolę.

Ada Koperwas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ