„Teraz mam większą świadomość”
Dla młodej dziewczyny plan serialowy czy filmowy może być przerażający, ale nie dla niej. Weronika Asińska kocha pracę aktorki, ceni sobie czas i ludzi, z którymi pracuje. Pomimo młodego wieku ma za sobą kilka ciekawych ról u boku czołowych polskich aktorów i reżyserów. Jak rozpoczęła swoją karierę i na jakim etapie jest teraz?
Patrycja Ceglińska: Zadebiutowałaś w „M jak miłość”. Czy możesz powiedzieć, jak dostałaś tę rolę? Czy był to casting czy zauważyli Cię łowcy talentów?
Weronika Asińska: Zapisałam się do agencji aktorskiej i zaczęto mnie zapraszać na różne castingi. Casting do „M jak miłość” był pierwszym moim „sukcesem”.
Występowałaś w epizodycznych rolach w serialach „Samo życie” i „Na Wspólnej”. Póżniej przyszedł czas na rolę na dużym ekranie w filmie Bogusława Lindy „Jasne błękitne okna”. Miałaś wtedy zaledwie 13 lat. Praca z Joanną Brodzik czy Stanisławą Celińską była dla Ciebie wyzwaniem?
Wydaje mi się, że w obecnym momencie praca z takimi autorytetami w dziedzinie aktorstwa byłaby dla mnie większym wyzwaniem niż wówczas. Teraz mam większą świadomość. Wtedy to wszystko działo się bardzo szybko, a moją uwagę pochłaniał fakt, że w ogóle się tam znalazłam.
Później przyszedł czas na „Brzydulę” i „Linię życia”. Czy praca na planie serialu różni się od tej na planie filmowym?
Z moich doświadczeń wynika, że praca na planie serialu znacznie różni się od pracy na planie filmowym. Przede wszystkim przy pracy w serialu pojawia się po pewnym czasie pewnego rodzaju rutyna. Wszystkim zależy na jak najszybszym skończeniu ujęcia, dlatego kręcenie jednej sceny zazwyczaj trwa około godziny. W filmie natomiast jedna scena kręcona może być nawet cały dzień. Przy okazji kręcenia filmu da się odczuć rodzaj pewnego pietyzmu, odnosi się wrażenie, że uczestniczy się w czymś naprawdę ważnym i niepowtarzalnym – to może być wspólne, wspaniałe dzieło, którego narodziny mają określony początek i koniec. W przypadku serialu, często ekipa i reżyserzy zmieniają się, a emisja – są na to przykłady – może trwać nawet 14 lat . Ciężko to przewidzieć, bo wszystko zależy od publiczności.
Wracając do „Brzyduli”. Zagrałaś tam u boku swojego taty, który w serialu wcielił się w rolę Twojego…taty. Czy w normalnym życiu jest on tak samo zasadniczy jak w serialu?
Tata jest bardzo zasadniczy, ale na jego nieszczęście, przejęłam po nim tę cechę, więc nie pozwoliłabym w realnym życiu na sytuacje z „Brzyduli”. Nie sądzę też, by Tata był skłonny się tak zachować.
Czy to Twój tata -Wojciech Asiński, aktor- zaraził Cię pasją do aktorstwa?
Myślę, że tak. Na pewno fakt, że on sam został aktorem nie jest tu bez znaczenia
W 2010 roku zagrałaś w filmie „Wenecja”. Współpracowałaś z czołowymi polskimi aktorami, m.in. z Magdaleną Cielecką i Agnieszką Grochowską. Jak wygądała praca z „gwiazdami” wielkiego formatu?
Lubię obserwować ludzi, dlatego starałam się czerpać jak najwięcej z tego, że szalony los postawił nas na jednej ścieżce. Było to wspaniałe przeżycie, mimo że nic szczególnego tak naprawdę się nie wydarzyło! Bo co się miało wydarzyć? Wszyscy jesteśmy ludźmi.
A jak wspominasz pracę z samym reżyserem- Janem Jakubem Kolskim? Przecież to jeden z najlepszych polskich reżyserów. Trema Cię nie zjadała?
Pracę z Janem Jakubem Kolskim wspominam jak najlepiej. Przed rozpoczęciem zdjęć do filmu „Wenecja” został zorganizowany 3 – dniowy wyjazd dla aktorów, na którym czytaliśmy scenariusz i rozmawialiśmy o postaciach, kim one są, jaką mają przeszłość – była to rozmowa, nie monolog reżysera. Jan Jakub Kolski pytał nas (żółtodziobów) o zdanie. Była to po prostu współpraca. Wówczas byłam i nadal jestem oczarowana tak dojrzałym i świadomym podejściem reżysera. Zupełnie jak nie w dzisiejszych czasach, gdzie większość filmów kręci się głównie w celach komercyjnych. Praca nad „Wenecją”, to było dla mnie obcowanie ze SZTUKĄ filmową. I za to jestem Janowi Jakubowi Kolskiemu ogromnie wdzięczna.
Czy sceny erotyczne, np. pocałunki, nie były dla Ciebie krępujące? Nie myślałaś, co powiedzą rodzice albo znajomi?
Te sceny były krępujące, głównie dlatego, że wokoł kręciła się cała ekipa, mnóstwo ludzi. Podczas kręcenia takich scen chyba tylko myślałam o tym, żeby zrobić to jak najszybciej, jak najlepiej i najchętniej, żeby nikt tego nie wyemitował i wszyscy o tym zapomnieli.
Granie w serialu czy w filmie wymaga dyscypliny, a dzieciom i nastolatkom często tego brakuje. Jak było z Tobą?
Tu akurat muszę przyznać, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Zawsze miałam świadomość, że każdemu zależy na czasie i na tym, żeby wszystko wyszło jak najlepiej. Dyscyplina!
Co jest pociągającego w zawodzie aktorki?
Chyba to, że w pracy aktora nie doświadcza się rutyny. Codziennie coś innego. Masz okazję wcielić się w różnych ludzi, wykonujących różne zawody. Dodatkowo atmosfera na planie, której nie da się opisać – możesz się w niej zakochać, albo ją znienawidzić – dla mnie jest magicznie. Niezależnie od humorów ekipy, pośpiechu etc. W każdej innej pracy przecież też się to zdarza. Mam nadzieję, że kiedyś się przekonam jak wygląda praca AKTORKI, prawdziwej, takiej po szkole.
Z tego, co wiem ciągle się doskonalisz: chodzisz na śpiew i warsztaty teatralne. Czy to przepustka do marzeń o szkole teatralnej?
Czy przepustka – nie wiem. Te zajęcia jednak na pewno nie przeszkodzą mi w rozwijaniu się w tym kierunku – rzeczywiście, moim marzeniem jest dostanie się do szkoły teatralnej. Do trzech razy sztuka!
Masz jakieś marzenie aktorskie?
Mam mnóstwo marzeń aktorskich. Wierzcie, lub nie – nie są to marzenia o sławie. W tym „światku szołbiznesu” nie ma dla mnie nic ciekawego. Marzę o tym, żeby GRAĆ, żeby to, co będę robić miało jakość i wartość. Marzę, że…. tajemnica.
Czy miałaś momenty, że jednak nie chcesz być aktorką? Że wolisz skupić się na czymś co da Ci konkretny zawód?
Chciałabym mieć takie momenty, ale jakoś nie przychodzą. Ja jestem zdania, że życie jest krótkie i trzeba robić to, co się kocha, a nie to, czego się nie lubi, ale co się opłaca. Zresztą jakie studia się teraz opłacają? Jakie studia są „przyszłościowe”? Wydaje mi się, że wszystko zależy od samodyscypliny, odwagi i szczęścia też, niestety.
W zawodzie aktora wygląd jest bardzo ważny. Czy jakoś szczególnie o niego dbasz?
Dbam o wygląd jak każdy przeciętny człowiek. Wiadomo, że jako kobieta lubię ładnie wyglądać, ale bez zbędnej przesady. Poza tym chciałabym kiedyś zagrać szkaradną postać, żeby przełamać ten „serialowy” mit pięknych kobiet. Wszyscy tam są piękni, a to przecież nieprawda!
Jesteś bardzo skromna, a nie powinnaś, bo masz mnóstwo ciekawych ról za sobą. Czy nie uważasz, że ta cecha przeszkadza w karierze?
Przekonałam się o tym na własnej skórze, że nadmierna skromność przeszkadza w tzw. karierze. Trzeba się trochę rozwydrzyć, umieć walczyć o siebie, rozpychać łokciami. Wciąż nad tym pracuje, ciekawe, czy moja skromość dozna wkrótce jakiegoś uszczerbku. Mam nadzieję, że nie. Trzeba znaleźć tę równowagę i wiedzieć, kiedy jest moment na walkę, a kiedy należy odpuścić.
Czy masz jakiś plan awaryjny, jak aktorstwo nie wypali?
Wypali, wypali… No bo jak?!
Rozmawiała: Patrycja Ceglińska, fot.styl.pl