Ten polski obiekt jest na liście UNESCO, ale mało kto wie o jego istnieniu
Na listę UNESCO w 2018 roku trafiła kopalnia srebra w Tarnowskich Górach. Dokumentacja liczyła 1000 stron i dawny zakład wydobywczy wykorzystał szanse by zdobyć uznanie organizacji. O kopalni jednak mało kto słyszał, nawet w Polsce.
Obiekt na listę trafił w 2017 roku. Kopalnia znajduje się na Górnym Śląsku, czyli w jednym z głównym obszarów wydobywczych w Europie Środkowej.
Tarnowskie Góry to niewielkie śląskie miasteczko. Obecnie zamieszkane jest przez 60 tys. osób i stanowi raczej peryferie niż centrum aglomeracji. Nie zawsze tak jednak było. Już w połowie XVI w. Tarnowskie Góry były największym ośrodkiem górnictwa kruszcowego na Górnym Śląsku. Tamtejsi górnicy nazywali się gwarkowie. Złoża wyczerpały się jednak na początku XX wieku. Teraz dawna kopalnia srebra znów ma szanse stać się podstawą dobrobytu miasta. Jest bowiem o włos od wpisania na listę UNESCO.
150 kilometrów korytarzy
Był 16 lipca 1784 roku, gdy w szybie poszukiwawczym Rudolphine królewskiej kopalni Friedrichsgrube w Bobrownikach pod Tarnowskimi Górami, na głębokości 17 metrów wydobyto pierwszą bryłę „czystego szlachetnego kruszcu”. O wydarzeniu tym pisał kronikarz Jan Nowak. I słusznie, dla miasta zaczął się bowiem okres prawdziwego eldorado – na miejscu pracowała nawet jedyna w okolicy maszyna parowa.
Obecnie jednak po dawnym górnictwie pozostał już tylko czar dawnych zdjęć i legendy zasłyszane z drugiej ręki. Dawna olbrzymia kopalnia srebra już przed wojną budziła podziw regionalistów i miejscowych historyków. Pozostał w końcu ogromny podziemny labirynt w postaci wyrobisk, korytarzy, komór i chodników o łącznej długości około 150 kilometrów i o różnej wysokości – od 0,6 do 4,0 m. W całym labiryncie podziemnym chodniki wodne i sztolnie odwadniające rozciągają się na długości około 35 km. Trasa należy do jednych z najciekawszych w Polsce.
Zwiedzanie Kopalni Srebra odbywa się z przewodnikiem, by nie zgubić się podziemnych korytarzach położonych 40m pod powierzchnią ziemi. W kopalni przez cały rok panuje stała temperatura ok. 10 C, dlatego turyści są proszeni o przygotowanie ciepłych ubrań.
W 1938 roku, już po zamknięciu kopalni rozpoczęto prace nad uruchomieniem podziemnego muzeum. Planowane otwarcie przerywa jednak wybuch wojny. Później na przeszkodzie staje też brak funduszy – do sprawy wraca dopiero w 1954 roku nowo powstałe Stowarzyszenie Miłośników Historii i Zabytków Ziemi Tarnogórskiej.
We wrześniu 1976 roku po blisko 20 latach prac, planowania i walki o środki wreszcie kopalnia jest gotowa na przyjęcie turystów. Co można zwiedzać? Początkowo trasa nie była imponująca, obecnie to 1740 metrowa trasa, z czego 270 m przepływa się łodziami. Do listy UNESCO została zgłoszona jednak nie tylko sama trasa, ale także budynki i inne świadectwa dawnego górnictwa. Razem we wniosku znajduje się w sumie 28 naziemnych i podziemnych obiektów.
1000 stron dokumentacji
Pomysł by wpisać tarnogórskie podziemia na listę UNESCO powstał już w 2004 roku. Cztery lata później przystąpiono do intensywnych prac nad dokumentacją. Stowarzyszenie współpracowało z Barrym Gamblem ekspertem UNESCO z Wielkiej Brytanii. Dokumentacja liczyła 1000 stron, z czego 200 to plan ochrony zabytków. Przygotowanie kosztowało 300 tys. złotych. Wniosek formalnie złożył rząd. Akceptacja przyszła w 2017 roku i odtąd kopalnia jest jednym z 15. polskich obiektów na liście.
– Pokazywanie regionalnej historii ze wszystkimi jej odcieniami życia codziennego jest bardzo ważne i buduje tożsamość lokalnej społeczności. Dobrze stałoby się gdyby lista UNESCO była rozciągnięta również na obiekty mniej znane, ale unikalne i stanowiące o historii lokalnej społeczności – mówi Grzegorz Płotka, historyk i publicysta.
Zabytkowa kopalnia nie jest jednak bardzo popularna wśród turystów. Rocznie obiekt odwiedza około 70 tys. turystów, zaś od otwarcia zwiedziło go 2,3 mln turystów. To niedużo więcej, co duże muzeum w mieście wojewódzkim. Sytuacja powoli się zmienia po wpisie na listę. W końcu nie bez przyczyny powstało przysłowie – cudze chwalicie a swego nie znacie.