Teatr ZAMKNIĘTY otwarty na ludzi!

Czego może dokonać 5 młodych facetów, których łączy przyjaźń i pasja? Stworzyć Teatr! Amatorski. Ale nie byle jaki! Ten jest ZAMKNIĘTY, ale otwarty na każdego widza. Czym potrafią go przyciągnąć i jakie są ich sposoby, aby nie pozwolić się mu nudzić ani przez chwilę? To i wiele więcej zdradza Grzegorz Pohl, reżyser i scenarzysta oraz Kajetan Lewandowski, jeden z aktorów – członkowie Teatru ZAMKNIĘTEGO.

Fot. Łukasz Kobus

Joanna Łuszczykiewicz: Kiedy i w jakich okolicznościach zrodził się pomysł na stworzenie Waszej własnej grupy teatralnej?

Grzegorz Pohl: Teatr ZAMKNIĘTY powstał z inicjatywy czterech chłopaków – absolwentów zamkniętego w 2011 roku, prowadzonego również przeze mnie, teatru ZAMIAST. Przez blisko 10 lat byli oni jego członkami, a kiedy grupa skończyła swoją działalność, chcieli kontynuować teatralny rozwój i swoją artystyczną przygodę. Na ich prośbę napisałem scenariusz naszej pierwszej sztuki Aeronautyki, czyli co dłubie w kadłubie.

Kajetan Lewandowski: Dokładnie tak. Chcieliśmy nadal się rozwijać w tym kierunku, więc razem postanowiliśmy stworzyć nową grupę.

Twierdzicie, że Dorożkarnia (Ośrodek Artystyczny, w którym funkcjonuje Teatr ZAMKNIĘTY przyp. red.) jest jak dom jednorodzinny. Co tworzy taką atmosferę?

Grzegorz Pohl: Na pierwszym miejscu powiedziałbym, że przestrzeń – jest jej tak mało, że nie da się być w niej niezauważonym. Po drugie, ludzie – to, że od powstania Dorożkarni, praktycznie są ci sami, a nowi tak szybko się „wkręcają”, że nie sposób sobie przypomnieć od kiedy są z nami. Po trzecie, chyba też trochę dlatego, że pracując nad jakimś projektem, spędzamy tam znacznie więcej czasu niż w domu, niejednokrotnie nocujemy. Niektórzy chodzą nawet w kapciach… 🙂

Kajetan Lewandowski: Każdy z nas spędził tam ogromną część swojego życia. Tam się poznaliśmy. To wynika właśnie ze znajomości siebie nawzajem i fajnej, niemalże rodzinnej atmosfery.

„Barbarzyńcy” to sztuka o dokonywaniu wyborów. Uświadamia widzowi, jak ciężko oszukać ludzką naturę. Skąd pomysł na scenariusz? Skąd czerpiecie pomysły i inspiracje na Wasze kolejne spektakle?

Grzegorz Pohl: Kiedyś na jednym z festiwali teatralnych zostałem zapytany, skąd pomysł na scenariusz spektaklu Smok mieszka w kuchni. Pamiętam, że atmosfera podczas całego eventu była bardzo luźna. Było dużo fajnej, „teatralnej” młodzieży, a rozmowa odbywała się na scenie pomiędzy wykonawcami, twórcami i widownią. Przyznam, że zawsze zaskakuje mnie to pytanie i odpowiadam na nie szczerze. Myślę, że ta odpowiedź zawsze jest zaskakująca, ale jest jedyna jakiej mogę udzielić, a brzmi ona: – z dupy… Jeżeli ktoś oczekuje odpowiedzi, że pomysł jest efektem poważnych i długich przemyśleń, to niestety, ale nie jest. Może jest efektem obserwacji ludzi, obcowania z nimi, ale raczej jest zawsze spontaniczny. Zwykle pojawia się nagle, w najmniej oczekiwanym momencie. Kiedy już siadam do pisania to kolejne sceny i dialogi piszą się niemal same. Nie wiem, czy spektakl Barbarzyńcy jest o dokonywaniu wyborów. Być może każdy spektakl o tym jest. Samo życie to stałe wybory. Powiedziałbym, że Barbarzyńcy to portret osobowości. Czterech różnych osobowości.

Teatr to gra na żywo. Tutaj nie ma miejsca na pomyłki i wszystko może się zdarzyć. Czy jakieś potknięcie szczególnie zapadły Wam w pamięć?

Grzegorz Pohl: Każdy spektakl jest inny. Są dni lepsze, są dni gorsze. Najważniejsze jest to, aby zawsze grać jak najlepiej. Zwłaszcza w teatrze amatorskim. Tutaj aktorzy powinni przede wszystkim potrafić bawić się swoją rolą, stale ją ulepszać, zmieniać. Postać w teatrze powinna być zawsze żywa i za każdym razem trochę inna. Zdecydowanie nastrój aktora odbija się niejako w granej przez niego postaci. Co do zabawnych momentów podczas spektakli to wiele ich nie ma. Zdarzają się pomyłki, ale nie takie, żeby „zrywać boki”. Zdecydowanie więcej śmiechu jest na próbach.

Kajetan Lewandowski: To tylko ludzie, którzy nigdy nie grali mówią, że nie ma miejsca na pomyłki. Nie znam spektaklu, który obyłby się bez ani jednej „wtopy”. Moja najgorsza? Byliśmy z Mariuszem, kolegą z grupy w niezłej dupie, kiedy w naszym spektaklu o czterech pasażerach samolotu zaciął mu się pas i nie chciał się odpiąć. Męczyliśmy się z nim dobre 3 minuty, cały czas grając, a na scenie to przecież cała wieczność! Byliśmy przerażeni, bo obaj myśleliśmy, że Mariusz do końca spektaklu nie da rady się rozpiąć i że zostanie tak do końca spektaklu!

Co wyróżnia Teatr ZAMKNIĘTY? Dlaczego warto Was oglądać?

Grzegorz Pohl: Nie wiem, czy nas to wyróżnia, bo liczę, że wszędzie tak jest, ale zdecydowanie staramy się żeby wszystko co robimy było profesjonalne. Mam na myśli tutaj wszystkie grupy działające w Dorożkarni. Może sprawiają to twórcy – wszyscy poświęcamy dużo czasu i energii, aby proponowane przez nas zajęcia, warsztaty i oczywiście spektakle były na najwyższym poziomie. Jasne, że młodzież, która z nami pracuje, wciąż się rozwija i zwykle te jej pierwsze kroki na scenie są trochę „koślawe”. Staramy się im wpajać, że scena zobowiązuje. Uczymy ich również pokory. Niezależnie od tego czy planują zostać artystami zawodowymi, z pewnością nauczą się, że teatr to, poza zabawą, ciężka praca, a stworzenie czegoś dobrego to nierzadko długi proces. Z pewnością doświadczenie, które tutaj nabędą, będzie użyteczne w ich dalszym życiu. Będą też z pewnością bardziej świadomymi odbiorcami sztuki – nie tylko teatralnej.

Kajetan Lewandowski: Myślę, że przede wszystkim chodzi o młodych ludzi, którzy pokazują swoje talenty tylko i wyłącznie z pasji. Nie czerpiemy ze spektakli żadnych profitów, oczywiście poza tymi emocjonalnymi! 🙂

Jak według Was wygląda współczesna scena teatralna? Czy Polacy lubią teatr i chętnie wybierają go jako formę rozrywki?

Grzegorz Pohl: Szczerze mówiąc, nie mam aż takiego rozeznania w sytuacji dzisiejszego teatru. Sądząc po ilości widzów, którzy uczęszczają na sztuki, trudności z dostaniem biletów (na pewien spektakl wybieram się już od trzech miesięcy…) mogę mniemać, że teatr chyba przeżywa swój renesans. Być może wynika to ze zmęczenia ludzi ofertą telewizji, a może ludzie w tym coraz niby łatwiejszym życiu, potrzebują czegoś trudniejszego? Takie są też współczesne sztuki. Oczywiście są lepsze i gorsze, ale prawie w każdej z nich jest coś, co zmusza mnie jako widza do krótkiego chociaż przemyślenia. Myślę, że każde spotkanie ze sztuką jest cenne i z każdego coś można wynieść.

Kajetan Lewandowski: Moim zdaniem to nadal sztuka uważana przez większość za zbyt ambitną. Ale mam nadzieję, że z roku na rok będzie coraz lepiej. Kto wie? Może nawet dzięki nam! J

Kiedy Wasze następne spektakle i co będziemy mieli okazję zobaczyć?

Grzegorz Pohl: Na razie planujemy grać nasze dwie dotychczasowe produkcje – Aeronautyki i Barbarzyńców. Chcielibyśmy wyjść trochę z nimi w miasto. Ostatnio mieliśmy przyjemność i zaszczyt zagrać trzy spektakle w Belgii. Pojechaliśmy tam na specjalne zaproszenie Ambasady RP w Brukseli i dwóch polonijnych stowarzyszeń.

Co do nowego projektu, to jeszcze nie narodził się na niego pomysł, ale z pewnością coś się pojawi.

Kajetan Lewandowski: Nie mam zielonego pojęcia kiedy i co Grześ następnym razem wymyśli (śmiech). To jest kwestia chwili, kiedy pomysł wpada mu do głowy. Nie można go pospieszać! J

Zatem czekamy z niecierpliwością. Dziękuję Wam serdecznie za rozmowę i życzę samych sukcesów!

Dziękujemy!                                                                                                      

W skład Teatru ZAMKNIĘTEGO wchodzą: Grzegorz Pohl, Kajetan Lewandowski, Maciej Kansy, Mariusz Oborski oraz Cezary Prośniak. Grupa mieści się w Ośrodku Działań Artystycznych dla Dzieci i Młodzieży „Dorożkarnia” przy ulicy Siekierkowskiej w Warszawie.

Więcej informacji na: https://www.facebook.com/teatrzamkniety

Joanna Łuszczykiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ