szostak

Szostak o wypadku: Byłam łysa, miałam zeza. Powrót do zdrowia trwał lata

Dziennikarka Polsatu, która w ostatnim czasie nieustannie chwali się utratą wagi, udzieliła poważnego wywiadu na magazynu „Viva!”. Szostak opowiedziała o poważnym wypadku samochodowym, który prawie kosztował ją życie.

Skutki wypadku, który przeżyła będąc nastolatką, Szostak odczuwa do dziś.

– Jak ci raz otworzą głowę, to coś zostaje do końca życia – mówiła Szostak w wywiadzie z Piotrem Najsztubem.

Szostak przeżyła śmierć kliniczną

Wypadek wydarzył się, gdy Szostak miała zaledwie 15 lat i wracała ze znajomymi ze szkoły. W wyniku silnego uderzenia w głowie nastolatki zrobił się krwiak, który później pękł i się rozlał. Szostak przeżyła śmierć kliniczną, a przez trzy tygodnie miała sparaliżowaną połowę ciała.

– Wyglądałam źle. Miałam zeza rozbieżnego, miałam opadające oko, usta. Ale najważniejsze było, że głowa zaczęła pracować. Nie żyłam w lęku, że nie będę mogła chodzić, bo w miarę szybko chodzić zaczęłam. Tylko cała reszta długo dochodziła do siebie – wspomina w wywiadzie dziennikarka.

Ciągła obawa o zdrowie i częste wizyty u lekarze sprawiły, że Szostak stała się hipochondryczką.

Niech pani nie liczy, że z niej coś będzie

– Stałam się przez to hipochondryczką. Wydaje mi się, za każdym razem jak mnie coś zaboli, że to coś poważnego. I lecę do mojego lekarza, czasami z nim posiedzę, pogadam i to już jest dla mnie wystarczająca terapia. On na mnie popatrzy, popuka, ostuka, wyśle mnie na badania, zrobi rezonans. Są oczywiście we mnie ślady tego wypadku, pozostałości. Bo jak ci raz otworzą głowę, to coś zostaje do końca życia. A ja miałam całą głowę otwieraną. Dziewięćdziesiąt procent ludzi po otwarciu głowy ma na przykład padaczkę.Bo jest naturalne, że jak powietrze dostaje się się do głowy, to potem jest zagrożenie padaczką. Inaczej też głowa boli, inaczej się czasami czujesz, inaczej reagujesz. I ten lęk zostaje, że boli cię głowa, a ty wyobrażasz sobie, że masz tam tętniaka, krwiaka… Mój lekarz pozwolił mi dwa razy obejrzeć operację trepanacji czaszki, na ekranie w pokoju obok. To jest niesamowite przeżycie! Dla mnie najważniejsze było, że on mi naprawdę uratował życie, a nie czy on mi otworzył głowę, rękę czy nogę. Bo mojej czekającej na korytarzu mamie powiedzieli: „Niech pani nie liczy, że z niej coś będzie” – opowiada Szostak.

Jej dzieciństwo skończyło się praktycznie z dnia na dzień. A skutki wypadku odczuwalne są do dziś. Dziennikarka jest przekonana, że gdyby nie tamte trudne wydarzenia, z pewnością jej życie byłoby zupełnie inne.

– Byłam 15-latką, która nagle dostała nowe życie, i płynnie przeszłam w fazę zabawy. I bawisz się, bawisz się, bo się cieszysz, że żyjesz, a potem było zahamowanie, bo okazało się, że znowu trafiłam do szpitala, że znowu się coś tam złego zaczęło dziać z głową. I zatrzymałam się. Musiałam się skupić tylko na pracy, na szkole, na życiu. Przez to też pewnie nie piję, nie palę, to są konsekwencje tego, że się przestraszyłam. Bo piłam i paliłam – mówi dziennikarka w wywiadzie.

Fot. Instagram karolinaszostak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ