„Odnajduję siebie na macie” – rozmowa o jodze
Jakie trudności napotkałaś w trakcie praktykowania?
Początki były trudne, oj były. Po pierwszych zajęciach (już tu w Warszawie) czułam, że się do tego nie nadaję! Widziałam koło mnie dużo starsze kobiety, które stwarzały wrażenie, jakby nie miały żadnych problemów z ćwiczeniami. Pamiętam do dziś, że odczułam to jako porażkę, ale staram się dawać sobie w życiu 3 szanse, więc po przerwie znowu poszłam na zajęcia – było znacznie lepiej. Później miałam mnóstwo momentów buntu i złości na siebie i na moje ciało. Robiłam sobie wyrzuty w myślach: 'dlaczego ciągle jestem taka sztywna?’, 'dlaczego nie mogę zrobić tego, czy tamtego?’. Teraz staram się nad tym panować.
Jaki rodzaj jogi lubisz najbardziej?
Przez jakiś czas ćwiczyłam Ashtangę i Power Jogę. Potem w moim życiu nastąpiła spora zmiana i między innymi dlatego zmieniłam podejście do jogi. Szukałam akceptacji siebie samej, swojego ciała. Potrzebowałam czegoś mniej dynamicznego, statycznego. Tak jest do dzisiaj. Aktualnie praktykuję jogę metodą Iyengar’a w szkole na Foksal i ją też wszystkim gorąco polecam. Nauczyciele są cudowni! Odpowiada mi też Joga Sivananda i mam w planach 'spróbować’ Jogi Kundalini.
Czy ćwiczenia są trudne?
I tak, i nie. Każdy z nas ma inne ciało, pewne partie mięśni ma rozciągnięte bardziej, inne mniej. Stąd pozycje, które dla mnie są łatwe, dla Ciebie mogą być trudne i na odwrót.
Jak zacząć? Co jest ważne? Na co zwrócić uwagę?
Poleciłabym wybranie się na tzw. dni otwarte do szkoły jogi, które składają się zwykle z 2 części – wykładu o jodze i krótkiej praktyki. Wiele osób robi też tak, że po prostu kupuje karnet i idzie na zajęcia, więc jak kto woli. Według mnie warto powiedzieć nauczycielowi, że przyszliśmy pierwszy raz. Wtedy zwróci na nas większą uwagę, wytłumaczy, pomoże, gdy nie będziemy dawać rady.
Czy potrzebny jest specjalistyczny sprzęt?
Nie, nie trzeba go mieć. Szkoły udostępniają maty i wszelkie inne jogiczne pomoce. Oczywiście fajnie jest mieć swoją matę, ale nie jest to konieczne. Jeśli chodzi o mnie, tak długo zbierałam się do kupna maty, że w końcu dostałam ją w prezencie.
Nie boisz się ingerencji jakieś nieczystej siły w Twoją duszę?
Pewnie Cię zaskoczę, ale trochę tak. Z tym, że nie boje się, jak to nazwałaś 'siły nieczystej’, a siły… sama nie wiem, czy dobrze się wyrażam – oddechu. Kolejną ścieżką jogi jest pranayama, czyli nauka oddechu. Byłam niedawno na warsztatach medytacji. Po użyciu danego oddechu prowadząca powiedziała, żeby uważać i nie myśleć o nikim nic negatywnego, a zwłaszcza o sobie, bo ten oddech jest tak silny, że może przyciągnąć coś złego i na odwrót – przyciąga też pozytywne myśli. Wychodząc stamtąd myślałam tylko o dobrych rzeczach i poszłam jak najszybciej spać, żeby czegoś nie wywołać. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to nierealistycznie, ale ja w to wierzę. Nie każdy praktykujący jogę decyduje się na pranayamę.
Komu poleciłabyś jogę?
Wszystkim!
Katarzyna Nawrocka