Rozmowa o jodze: Odnajduję siebie na macie
Wywiad z Joanną, 22-letnią studentką prawa, która nie wyobraża sobie życia bez jogi.
Katarzyna Nawrocka: Czym jest dla Ciebie joga? To tylko ćwiczenia fizyczne czy również filozofia?
Joanna: Joga jest ścieżką, którą chcę podążać. Obie sfery, zarówno fizyczna, jak i duchowa, są tak samo ważne, bo to przez ciało oddziałujemy na duszę i odwrotnie. Te dwie płaszczyzny nie wykluczają się, one się uzupełniają. Wydaje mi się, że odnalazłam w życiu swoją drogę i nie chcę z niej zbaczać. Odnajduję siebie na macie. Joga zmienia podejście do życia, uczy być ,,tu i teraz”, cieszyć się z małych sukcesów, zaakceptować pewne rzeczy, pozwala złapać dystans, pomaga radzić sobie ze stresem. Oczywiście nie wszystko i nie od razu jest możliwe do zrealizowania. Nie twierdzę, że jestem mega wyluzowana i fruwam 5 cm nad ziemią, ale jest zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Gdy wpadam w zły nastrój, mam jakiś problem, jestem wykończona nauką, biorę matę i pędzę na zajęcia. Wtedy od razu czuję ulgę!
K.N.: Jak joga wpływa na Twoje ciało, zdrowie, samopoczucie?
Joanna: Bardzo pozytywnie! Ciało staje się bardziej elastyczne i gibkie, a umysł wyciszony. Krążenie pobudza się, mam więcej energii i chęci do życia. Sama myśl o jodze wywołuje u mnie błogi uśmiech. Zazwyczaj zajęcia przynoszą ogromny relaks, wyciszenie, odpoczynek i świadomość wykonanej pracy – pracy z sobą, ze swoim ciałem, ze swoimi słabościami i ograniczeniami. Muszę jednak przyznać, że czasem nie jest kolorowo. Joga to ,,tu i teraz”, więc bywa różnie – to, co dzieje się aktualnie w naszym życiu, znajduje odzwierciedlenie w naszym ciele. Dlatego czasem po sesji nie odnajduję harmonii, a miewam rozmaite reakcje – od euforii aż po smutek. Raz zdarzyło mi się porządnie rozpłakać…
K.N.: Jak zaczęła się Twoja przygoda z jogą?
Joanna: Jakieś 7-8 lat temu. Moja mama była na kilku zajęciach, bo gdzieś usłyszała, że joga jest dobra na kręgosłup. Z ciekawości poszłam razem z nią. Wtedy zakochałam się w jodze, ale niestety nie było mi dane rozwinąć tej pasji, bo z jakichś przyczyn zajęcia więcej się nie odbyły. Pochodzę z małego miasta i w tamtym okresie joga nie była tak łatwo dostępna. Pomyślałam sobie wtedy, że gdy już wyjadę na studia do dużego miasta, to odnajdę moją jogę. I tak się zaczęło.
K.N.: Jakie trudności napotkałaś w trakcie praktykowania?
Joanna: Początki były trudne, oj były. Po pierwszych zajęciach (już tu w Warszawie) czułam, że się do tego nie nadaję! Widziałam koło mnie dużo starsze kobiety, które stwarzały wrażenie, jakby nie miały żadnych problemów z ćwiczeniami. Pamiętam do dziś, że odczułam to jako porażkę, ale staram się dawać sobie w życiu 3 szanse, więc po przerwie znowu poszłam na zajęcia – było znacznie lepiej. Później miałam mnóstwo momentów buntu i złości na siebie i na moje ciało. Robiłam sobie wyrzuty w myślach: ,,dlaczego ciągle jestem taka sztywna”, ,,dlaczego nie mogę zrobić tego, czy tamtego”? Teraz staram się nad tym panować.