Psycho (nie)rzeczywistość

Moje pierwsze spotkanie z muzyką psychodelic i orientalnym goa trance miało miejsce rok temu. Imprezy organizowane pod znakiem tego gatunku to zupełnie inna bajka, inny świat, do którego można przenieść się kilka razy w roku, w różnych miastach, na całym świecie. Zazwyczaj są organizowane pod gołym niebem, w środku lasu, na plaży czy szczytach gór i na tym właśnie polega ich urok. W Polsce, szczególnie zimą nie ma na to warunków, więc przyjęło się, że ludzie są zapraszani do klubów. Okazjonalnie odbywają się jednak tak zwane open airy.

facebook.com/psychoinfinity

Na pierwszym takim spotkaniu byłam w Lublinie. Pomyślałam, że to będzie coś nietypowego, skoro odbywa się w zamkniętej (a raczej zburzonej) już, kontrowersyjnej Tekturze, w samym sercu Lubelszczyzny. Wydarzenia organizowane w tym budynku często spotykały się z agresją. Tym razem pod drzwiami też nie zabrakło narodowców. Skuszeni hałasem i tłumem stojącym wokół budynku wpadli sprawdzić co dzieje się na „ich” terenie. Przez część osób Tektura była uważana za wylęgarnię zła, ale przez innych za najbardziej alternatywne miejsce w mieście. Jedno jest pewne – dzisiaj działania jej twórców przechodzą do historii.

Psycho Infinity odbywa się dwa razy w roku. To już taka mała tradycja, bo niedługo odbędzie się 10 edycja tego wydarzenia. O co chodzi w tej oryginalnej imprezie? Przede wszystkim nie jest nastawiona na masowy spęd, żeby jak najwięcej ludzi wzięło w niej udział. Liczba nie jest ważna, bo ten rodzaj muzyki ma mało zwolenników w Polsce. – Muzyka psytrance jest bardzo przestrzenna. Jak sama nazwa wskazuje (psychedelic trance) jest też psychodeliczna, wpływa na kreatywne myślenie, wprawia w zamyślenie. Jeśli słuchasz jej z zamkniętymi oczami masz wrażenie, że zaczynasz ją widzieć. Wielowymiarowość dźwięków to podstawa, bez niej ta muzyka nie byłaby tak wyjątkowa – mówią organizatorzy.

Psycho Infinity jest organizowane przez osoby, które nie zajmują się nim tylko do momentu rozpoczęcia, ale biorą czynny udział w głównej części. Są to DJ’e, selekcjonerzy, osoby dbające o to, żeby nie zabrakło wegetariańskiego i wegańskiego jedzenia oraz ci malujący nasze ciała specjalnymi farbkami, świecącymi w UV. Bardzo ważne są tu dekoracje, do których przywiązuje się największą uwagę. Od wejścia ściany są ozdobione string artami, backdropami i wizualizacjami. Pod tymi nazwami kryją się świecące, kolorowe nici rozciągnięte po salach, mniejsze i większe malowane płótna. Surowe, stare i na co dzień niechlujne wnętrze Tektury, zmieniło się więc nie do poznania. W powietrzu unosił się zapach różnych kadzidełek, a hipnotyczny beat wydobywający się z głośników wprowadzał tańczących w trans. Odwiedzając kilka takich eventów szybko zauważamy, że towarzyszą nam często ci sami ludzie.
Ostatnio pojawia się coraz więcej imprez w klimatach fluoparty, które kompletnie nie mają nic wspólnego z Psycho Infinity. Głównie dlatego, że my na pierwszym miejscu stawiamy muzykę. U nas grają najlepsi DJ’e, którzy nie tylko zachwycą świetną selekcją utworów, ale także techniką grania. Cała otoczka – fluorescencyjne, psychodeliczne dekoracje z mandalami i fraktalami, fluorescencyjny body painting czy świecące gadżety to dodatki, które są niezbędne do stworzenia bajkowego, niepowtarzalnego klimatu. Dzięki temu, że ludzi na parkiecie łączy jeden cel, tworzy się przyjazna, wręcz rodzinna atmosfera – tłumaczą organizatorzy.

Każda kolejna edycja Psycho Infinity zbiera coraz więcej uczestników. Przychodzą zainteresowani niezwykłym klimatem tej całonocnej imprezy. Najbliższa okazja, żeby zapoznać się z różnymi odmianami muzyki trance będzie już za 8 dni, to jest 13 grudnia w lubelskim Zatargu, miejscu do którego została przeniesiona stara Tektura. Do 7 grudnia można jeszcze kupować wejściówki w przedsprzedaży. Później już tylko na wejściu, w wyższej cenie, o ile wszystkie nie rozejdą się już teraz.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ