(Prawie) Najtańsze zakupy w sieci

„Możesz zaoszczędzić aż do 90% na naszych ofertach! Wszystkie produkty są fabrycznie nowe i posiadają gwarancję! Tysiące zadowolonych klientów nie może się mylić! Zapisz się w mniej niż 30 sekund!” – tak reklamuje się portal aukcyjny MadBid.com. Gdzie jest haczyk? Sprawdźmy!

blog.utest.com

Jak można sprzedać produkt wart 1000 zł za 100 zł i na tym zarobić? Nierealne staje się realne na „groszowych” portalach aukcyjnych (ang. „penny auctions”). Ostatnio w Polsce pojawił się MadBid.com, istniejący od 2008 roku, pierwotnie działający w Wielkiej Brytanii. Na swojej stronie chwali się niskimi cenami, za jakie sprzedał luksusowe towary i zdjęciami zadowolonych klientów. Pomysł, według którego działa MadBid.com jest bardzo prosty. Klienci mogą wylicytować naprawdę świetne okazje, ale muszą płacić za… licytowanie.

 

Z perspektywy użytkownika wygląda to tak: wchodzimy na stronę MadBid.pl i zakładamy konto. Wypełniamy standardowy formularz i akceptujemy regulamin. Jednak żeby licytować, musimy wykupić kredyty. Cena jednego kredytu to 50 groszy. Wyszukujemy interesujący nas produkt i zaczynamy licytację, na przykład smartfona. Każde podbicie ceny zwiększa ją o jeden grosz, ale kosztuje kilka kredytów – od 2 do 8. Jeśli zwyciężymy, możemy kupić telefon za cenę którą wylicytowaliśmy.

 

Właśnie tu jest wspomniany haczyk – JEŚLI zwyciężymy. Każde kliknięcie „licytuj” kosztuje od 1 zł do 4 zł, które tracimy gdy przegrywamy. Jeśli wylicytujemy przedmiot za 50 zł, to oznacza że oferta została podbita 5000 razy (50 zł= 5000gr; każdy grosz to jedna oferta). Na każdym podbiciu portal zarobił co najmniej 1zł, czyli w sumie co najmniej 5000zł. Proste i genialne – MadBod zarabia, zwycięzca trafia na bajeczną okazję, a pozostali oferenci – tracą. Licytowanie na MadBid.com bardziej przypomina hazard niż tradycyjne aukcje internetowe znane choćby z Allegro. Tam płacimy tylko ostateczną cenę, a storna zarabia na niewielkich opłatach za pośrednictwo. Na MadBid albo wygrywamy, albo tracimy wszystkie zainwestowane kredyty.

 

Mimo tego, licytowanie na „groszowych” aukcjach może być bardzo opłacalne, pod warunkiem, że gra się z głową. Zanim zaczniemy, warto przemyśleć swoją strategię. Możemy na przykład czekać na koniec aukcji i próbować „wstrzelić się” w ostatnią sekundę. Wydajemy wtedy bardzo mało kredytów, ale takich osób na pewno jest wiele i szansa powodzenia jest mała. Inny sposób to licytowanie prze dłuższy czas na jednej aukcji, po to żeby odstraszyć innych licytujących. Szansa wygranej jest o wiele większa, ale koszty również. Warto przyglądać się jak licytują inni, żeby poznać ich strategię. W sieci jest wiele stron dotyczących grania na takich portalach – niestety, jak na razie tylko angielskojęzycznych (np. pennydecisions.com). Znajdziemy tu podpowiedzi taktyczne, opisy usług, oceny portali itd. Mogą okazać się bardzo pomocne, szczególnie na początku.

 

Na Zachodzie duże portale (np. Quibids.com, Dealdash.com, MadBid.com) funkcjonują od 2008 roku. Jest też wiele mniejszych (w Polsce również pojawiają się nowe). Zanim zacznie się na nich grać, koniecznie trzeba je sprawdzić – wiele z nich to fałszywki, które wydrenują nasze portfele. Jak sprawdzać? Można szukać opinii na forach i YouTube oraz na wcześniej wspomnianych stronach. Wiele mówią też loginy zwycięzców – jeśli większość aukcji na stronie wygrywają użytkownicy, których loginy wyglądają na wygenerowane losowo, lepiej odpuścić. Prawdopodobnie to podstawione boty.

 

Jest jeszcze jeden, ukryty koszt grania na groszowych aukcjach. Śledzenie licytacji, opracowywanie taktyki, zbieranie informacji o przeciwnikach – to wszystko zajmuje masę czasu. Nawet jeśli wylicytujemy wartościowe przedmioty za niskie kwoty, zapłacimy za to godzinami spędzonymi przed monitorem. Przed założeniem konta, przemyślmy wszystkie za i przeciw. Można wiele wygrać, albo wiele stracić – szczególnie czasu.

Michał Mościcki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ