Tajemniczy świat Beksińskiego

Beksiński text5Dzieła artysty Zdzisława Beksińskiego znane są niemal na całym świecie. Jego talent budził od zawsze emocje i dzielił ludzi na tych którzy albo uwielbiają jego prace, albo patrzą na nie z odrazą. I choć bardzo często tematyką tych prac była śmierć i marność, mottem artysty było „Malować śmierć, by na chwilę o niej zapomnieć”. Jego życie nie należało do najłatwiejszych, a śmierć zarówno jego, jak i jego rodziny, sprawiły, że zaczęto mówić o klątwie nad rodziną Beksińskich.

Sanok. To tam w 1929 roku urodził się Zdzisław Beksiński, jeden z najbardziej znanych na świecie polskich artystów. Swoje młodzieńcze lata przeżył, widząc dramaty wojny. Na studia wyjechał do Krakowa, gdzie ukończył architekturę na Politechnice Krakowskiej. Wtedy też otrzymał nakaz pracy, jako nadzorujący budowę w kilku miastach, w tym właśnie wBeksiński text1 Krakowie. Jednak w połowie lat 50-tych powrócił do rodzinnego Sanoka, już z towarzyszką swojego życia. Tam też zajął się pracą w Dziale Głównego Konstruktora Sanockiej Fabryki Autobusów „Autosan”. To nie powstrzymało go od spełniania swych marzeń. Dokładnie w tym samym oddał się profesjonalnej fotografii artystycznej. Lata 1957 – 1960 przyniosły mu możliwość kształcenia się w nieformalnej grupie fotograficznej, którą tworzył wraz z Jerzym Lewczyńskim i Bronisławem Schlabsem. Ale jego dzieła były inne niż wszystkie – abstrakcyjne i miejscami przerażające. Ludzie na zdjęciach Beksińskiego przedstawieni byli jako postacie zdeformowane, przerażone, obwinięte w druty, lub bandaże, skulone. Budynki i przedmioty budziły grozę, wywoływały uczucie konsternacji – nie wiadomo, czy zachwycać się, czy też dać upust  bojaźni. Niestety w późniejszym okresie twórczości artysta spalił wiele zdjęć, uważając je za zbyt osobiste.

Potem przyszedł czas na rzeźbę. Beksiński tworzył z metalowych części, prętów i blach, a także środków chemicznych. Ten epizod był dość krótki. Oczywiście jego dzieła, choć innego rodzaju niż poprzednie, również stwarzały uczucie lęku.

Jednak to w malarstwie i grafice artysta odnalazł się najlepiej. Malował przez wiele lat, a jego prace wystawiane były na całym świecie i cieszyły się olbrzymią popularnością. W roku 1964 w Warszawie została zorganizowana pierwsza poważna wystawa obrazów Beksińskiego, zorganizowana przez znanego krytyka Janusza Boguckiego w Starej Pomarańczarni. To był olbrzymi sukces, ponieważ prace tak przypadły do gustu zwiedzającym, iż wszystkie zostały wyprzedane. Potem przyszły kolejne sukcesy: w latach 70-tych fama zaczęła roznosić się poza granice Polski. Wszystko dzięki Piotrowi Dmochowskiemu. Był on nie tylko znanym prawnikiem oraz wykładowcą na Uniwersytecie Paryskim, ale również wielkim miłośnikiem twórczości Zdzisława Beksińskiego. To dzięki niemu zorganizowano wystawę we Beksiński text2Francji, a fama zaczęła roznosić się dalej. I tak prace Beksińskiego ujrzały światło dzienne w takich krajach jak chociażby Niemcy, Belgia, Francja, Włochy, a także Japonia. Jako ciekawostkę, można przytoczyć fakt, iż prace artysty ukazane są na stałej wystawie w Japońskim Muzeum Sztuki w Osace.

I właśnie wtedy, od lat 70-tych, twórczość artysty przeżywała prawdziwe apogeum popularności. Był to czas, gdy Beksińscy ostatecznie wyprowadzili się z Sanoka do Warszawy i tam zamieszkali przy ulicy Sonaty. Wtedy też styl Beksińskiego uległ pewnej zmianie – artysta wkroczył w sferę fantastyczną i zaczął malować surrealistycznie. Ukazywał sceny marności, niepokoju, klęski i śmierci. Wielokrotnie dało się w nich wyczuć postapokaliptyczną atmosferę. Zapytani kiedyś, co chce ukazać w swoich obrazach, odpowiedział: „Ja nic nie chcę powiedzieć, ani niczego przekazywać. Maluję to, co przychodzi mi do głowy. Mam takie sny, takie wizje i to przenoszę na płótno. Moim celem nie jest ani straszyć, ani niczego przepowiadać. Malarstwo służy do oglądania, tak jak książki są do czytania, a muzyka do słuchania, i tak należy je traktować.” Beksiński prawie nigdy nie nadał żadnemu swojemu obrazowi tytułu. Uważał, że każdy odbiorca sam zinterpretuje jego obraz, w sposób indywidualny, nie narzucony przez nikogo.

Kiedy w latach 90-tych komputery w Polsce zaczęły być powszechnie używane, ZdzisławaBeksiński text3 Beksińskiego zaintrygowała grafika komputerowa. Co więcej, ponownie sięgnął po aparat fotograficzny, jednak nie ten sam, którego do tej pory używał, a cyfrowy. I tak powstawał materiał zdjęciowy, który potem artysta przerabiał, pracując przy fotomontażu. Był to nowy etap twórczości Beksińskiego, nieco spokojniejszy, jednak nadal owocny.

W międzyczasie, w życiu artysty nadeszły dwie tragedie w dość krótkim czasie. 8 maja 1998 roku wskutek choroby zmarła ukochana żona Zdzisława Beksińskiego. Zaledwie półtora roku później, 24 grudnia 1999 roku ich jedyny syn Tomasz popełnił samobójstwo. Przyczyny nie są znane. Mimo to artysta nadal tworzył. Niestety nie trwało to zbyt długo. 22 lutego 2005 roku doszło do nieszczęścia w mieszkaniu przy ulicy Sonaty. Zdzisław Beksiński został zamordowany przez syna mężczyzny, który pracował dla artysty jako tzw. „złota rączka”. Zadanych zostało przez mordercę siedemnaście pchnięć nożem. Jak się okazało, Beksiński miał odmówić mężczyźnie udzielenia niewielkiej pożyczki, co poskutkowało rozbudzeniem tak wielkich emocji, iż doszło do dramatu.

Patrząc na tragedie ostatnich lat życia Beksińskich, trudno się nie zgodzić z wszechpanującym poglądem, jakoby rodzina ta była „przeklęta”. I właśnie te fakty sprawiają, iż postać artysty i jego twórczość jest tak intrygująca i przerażająca zarazem. Co ciekawe, patrząc na prace Zdzisława Beksińskiego, na myśl przychodzi, iż źródłem inspiracji artysty była II wojna światowa, którą przeżył, a z nią nieszczęście i śmierć wokół. I takie też pytanie oficjalnie padło. Jednak artysta zaprzeczał takim pogłoskom, twierdząc, że maluje śmierć, by o niej po prostu na chwilę zapomnieć.

Obecnie spadek, jaki nam pozostał po artyście, to zbiory dzieł znajdujące się w muzeach w Beksiński text4rodzinnym Sanoku, Częstochowie i we Wrocławiu. Największy zbiór mieści się w Sanoku w Muzeum Historycznym i są to fotografie, rzeźby, reliefy, rysunki i obrazy, a także grafiki, które powstały w przedziale od 1954 roku do 2002.
Jakiś czas temu pojawiły się informacje, jakoby wieloletni przyjaciel i marszand prac Zdzisława Beksińskiego, Piotr Dmochowski z żoną postanowili przekazać ów dobytek Warszawie. Miałaby powstać ogromna wystawa na wysokim poziomie. I choć miejsce urodzenia Zdzisława Beksińskiego to Sanok, w którym znajduje się stała galeria prac artysty, doskonałym pomysłem jest, aby właśnie w stolicy powstała wystawa na wielką skalę. W końcu to tu, w Warszawie malarz spędził sporą część życia i tu też zmarł. Pomysł dotyczący wystawy poparty jest argumentami, które pokazują jak dużym zainteresowaniem wciąż cieszy się osoba Beksińskiego. Jego postać jest dla wielu nadal intrygująca i tajemnicza. Wszystko to za sprawą nie tylko jego twórczości, ale również życiorysu. Z tego powodu wielu fanów twórczości artysty postanowiło wystosować petycje do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bogdana Zdrojewskiego, a także do Prezydent m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz – Waltz w tej sprawie. Mamy nadzieję, że zostanie ona rozpatrzona pozytywnie.

Agnieszka Bujniewicz, fot. materiały prasowe

ZOSTAW ODPOWIEDŹ