Pomnik ku czci Tomasza Mackiewicza stoi pod Nanga Parbat! Znaleźli go czescy himalaiści

Od tragicznej śmierci himalaisty Tomasza Mackiewicza minęło już kilka miesięcy, ale wciąż dużo się o niej mówi. Szczególne emocje wywołała lipcowa wyprawa czeskich wspinaczy na szczyt Nanga Parbat, która zakończyła się sukcesem. Mężczyźni twierdzą, że widzieli namiot Polaka, a także przesłali zdjęcie pomnika, który powstał na cześć Tomasza Mackiewicza. Zobaczcie!

Tragiczna wyprawa

Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol zdobyli szczyt Nanga Parbat 25 stycznia 2018 roku. Przez długi czas byli w dobrej kondycji. Problemy zdrowotne pojawiły się po zdobyciu góry przez himalaistów. Francuzka zorientowała się, że Polak ma objawy choroby wysokościowej. Na pomoc ruszyła ekipa wspinaczy, którzy przygotowywali się do zimowej wyprawy na K2: Jarosław Botor, Piotr Tomala, Denis Urubko oraz Adam Bielecki. Ratownikom udało się jedynie dotrzeć do Elisabeth Revol. Panowały bardzo złe warunki pogodowe. Dalsza akcja była niemożliwa. Ciało polskiego himalaisty zostało pod Nanga Parbat, której zdobycie było wielkim marzeniem Tomasza Mackiewicza.

Na szczyt udało się za to wejść 20 lipca 2018 roku sześciu czeskim himalaistom (Pavel Korinek, Radoslav Groh, Pavel Bem, Tomas Kucera, Pavel Burda i Lukas Dubsky). Zdradzili, że podczas wspinaczki widzieli namiot Tomasza Mackiewicza.

– Eli przekazała nam wszelkie wskazówki, szczegóły i opis miejsca, w którym po raz ostatni widziała Tomka. Wiedzieliśmy mniej więcej, czego mamy „szukać” pod drodze. Można było tam skręcić i nawet lekko odkopać pokrywę śnieżną i próbować zajrzeć do środka. To dało się zrobić. Fizycznie nie byliśmy aż tak wyczerpani. Jednak proszę nas zrozumieć. Emocjonalnie to był cholernie trudny moment. Przez kilka minut patrzyłem na ten namiot, nie znałem Tomka osobiście, ale tam i w tym momencie czułem, jakbym stracił najlepszego przyjaciela. Tomek osierocił trójkę dzieciaków, ja mam dwójkę. Rozkleiłem się. Po drugie, schodząc z okrutnej Nangi, naprawdę ostatnią rzeczą, jaką chcesz zobaczyć, jest ciało innego człowieka- przyznał Pavel Burda w rozmowie z portalem portalem WP SportoweFakty.