Polskie – znaczy gorsze?
Czym tak właściwie jest design? Jak jest pojmowany przez współczesnego odbiorcę? Podstawowym problemem jest sformułowanie jednoznacznej definicji tego pojęcia.
W wąskim kontekście, to jakikolwiek projekt, który wyszedł z ręki artysty. W szerszym znaczeniu, to wszelkie produkty zaprojektowane samodzielnie, z zakresu: grafiki użytkowej, architektury wnętrz, mody, wzornictwa przemysłowego czy nawet multimediów. Pojęcie to nie powinno mieć zamkniętego zakresu definiowania, bowiem ciągle tworzą się nowe dziedziny sztuki. Pozwala on budować wizualne tło naszego życia. Nie należy zatem odbierać go tylko w sferze materialnej, bo jest czymś znacznie więcej. Pytaniem pozostaje czy na polskim rynku, współczesny odbiorca jest świadomy, jak design wpływa na jego życie? Czy zdaje sobie w ogóle sprawę z istoty jego znaczenia?
Obecnie w kraju mamy do czynienia z niską świadomością artyzmu. Brak jest wystarczającej informacji dotyczących powstawania nowych, dobrze odbieranych poza granicami naszego kraju projektów. A mamy się czym chwalić. Tworzymy innowacyjne meble, przedmioty codziennego użytku czy samochody, które z sukcesem znajdują swoich zagranicznych nabywców.
Gdy mówimy „design”, główny ciężar znaczenia tego słowa kładziemy na wyrażenie jego powierzchowności, atrakcyjności zewnętrznej. Nie zwracamy uwagi na głębsze wartości, ukryte w konkretnym przedmiocie. Odbieramy go jako gadżet i nic więcej. To duży błąd, bo obecnie w Polsce mamy wielu zdolnych, lecz mało znanych projektantów, będących laureatami konkursów zagranicznych. W ich każdym „małym dziele”, możemy dopatrywać się pracy konkretnej osoby. Idei, która powstawała krok po kroku i wreszcie historii, którą każda rzecz bezsprzecznie posiada.
Smutnym faktem jest, że przeciętny Polak nie jest jeszcze gotowy na odbiór estetyki prezentowanej przez młodych, zdolnych twórców. Być może spowodowane jest to naszą przeszłością. Po czasach PRL-u, gdy nie było niczego, na rynku pojawiła się ogromna ilość tandety, napływającej falami z Chin. Podstawą stała się niska cena, co nie idzie w parze z oryginalnością i wysoką jakością. Liczy się ilość, a skoro połamie się jedno krzesło, można kupić drugie. Pobiją się talerze – były tanie, kupimy nowe. Na tej podstawie, ludzie coraz mniej doceniają pojedyncze, naprawdę wyszukane produkty, które powinno się szanować.
Na szczęście, jednocześnie powstaje warstwa społeczeństwa, która powoli zaczyna uświadamiać sobie, że rzeczy przede wszystkim powinny mieć duszę. To, co nas otacza, daje nam energię. Skoro otaczamy się pięknem, sami możemy to piękno tworzyć!
Wśród polskich artystów jest wielu którzy zasługują na uwagę. Między innymi „Malafor”, inaczej zwane „Małe Laboratorium Formy”. To team stworzony w 2004 roku, przez absolwentów Wydziału Wzornictwa Przemysłowego, Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku: Agatę Kulik-Pomorską, oraz Piotra Pomorskiego. Malafor jest laureatem wielu międzynarodowych konkursów. Duet otrzymał Red Dot Award za ich Blow Sofę, oraz IF Design Award za Acitve Basket (koszyk na zakupy, dla osób poruszających się na wózku inwalidzkim). Sami o sobie mówią: „Pomimo, że funkcjonalność jest dla nas niezwykle istotnym czynnikiem, to koncepcję uważamy za najbardziej wartościową część naszej pracy.”
Następnym, idealnym przykładem jest Mikołaj Wierszyłłowski, który jest absolwentem Wydziału Architektury i Wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Na początku swojej kariery pracował jako asystent w Pracowni Projektowania Produktu i Pracowni Designu Inspirującego ASP w Poznaniu, by móc nabrać doświadczenia i działać na własną rękę. Jest twórcą fotela Teddy Bear, który jest wynikiem współpracy z firmą Noti. Meble te mają odwoływać się do polskich projektów z lat 50. i 60. Specyfiką kolekcji jest to, że nie ma tam typowo gotowych rozwiązań. Z kilku rodzajów oparć, podłokietników i innych elementów, można złożyć własną kompozycję, różnorodną pod względem materiałów, kolorów i kształtów. Jest to więc świetny sposób na pobudzenie własnej wyobraźni i poprzez unikalny projekt Wierszyłłowskiego, stworzenie samodzielnego designu! Fotel Teddy Bear został doceniony i otrzymał w 2013 roku Top Design Award.
Ponad to, polscy projektanci, odgrywają coraz większa rolę w zagranicznej branży motoryzacyjnej, tworząc dla najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie. Nie przeszkodził im brak rodzimej marki samochodowej i za granicami kraju stworzyli nowe rozwiązania. Warto tu wspomnieć o Tadeuszu Jelcu, projektującego dla Jaguara, Marku Reichmanie, kierującego działem stylistyki w Astonie Martinie, czy też Tomaszu Jarze, który jest autorem obecnego modelu Forda Focusa.
Na uwagę zasługuje także młody polski designer, Fryderyk Zyska – absolwent Wydziału Form Przemysłowych krakowskiej ASP. Obecnie stawia pierwsze, samodzielne kroki, a od razu został laureatem konkursu Zoom Zoom Mazda Design na projekt samochodu przyszłości, zasilany energią elektryczną.
Jak widać, nie brakuje nam talentów. Czego w takim razie nie ma polski design, co posiada doceniany przez nas włoski, skandynawski czy francuski? Lubimy wszystko co obce, zagraniczne, a nie doceniamy rodzimej sztuki, postrzegając ją w gorszych kategoriach. Może pora uwierzyć w naszych artystów? Bez wszelkich podziałów, bez skrępowania i uprzedzeń, kupujmy zatem wszystko to, co oryginalne. Odłóżmy na bok zalewającą nas chińszczyznę, która jest tania, ale zaprojektowana tak (to za duże słowo), byś za miesiąc mógł iść do sklepu i kupić coś nowego. Nie chodzi przecież o ilość, ale o jakość. Przede wszystkim ORYGINALNĄ.
Nicole Bochyńska