Polski parawaning – ciąg dalszy
Dlaczego Polacy odgradzają się od sąsiadów?
Skąd na naszych plażach tak duża popularność parawanów? O co chodzi z nasza prywatna, piaskowa strefa komfortu? W każdej z nadbałtyckich miejscówek dzieje się to samo. Niezależnie od tego czy jest to Mielno, Gdynia, Władysławowo, Stegna czy Jastrzębia Góra. Polskie plaże maja swój specyficzny klimat. Zupełnie inny niż plaże na Hawajach, Majorce czy chociażby w Grecji. Na deptaku dyski w oldschoolowym stylu, stoiska a tandetnymi pamiątkami, cymbergaj, smażona ryba, gofry (tylko nad polskim morzem o takim smaku), zimna woda w morzu i… parawany! A raczej labirynty parawanów.
Prześmiewczo mówimy, że parawaning jest naszym sportem narodowym. A to nic innego jak izolowanie się od reszty wczasowiczów, i wydzialnie własnego fragmentu plaży. Agencja Badań Rynku i Opinii SW Research, przeprowadziła badania dotyczące właśnie… o parawaningu. O zjawisku słyszało 68,8 procent internautów. z czego 32 twierdzi, że “parawaning jest odbiciem polskiej mentalności”. I faktycznie może coś w tym być. Socjolog dr Marek Szopski stwierdził, że: „grodzenie jest fenomenem polskiej kultury i może wynikać z faktu, że mamy niezdefiniowaną przestrzeń publiczną oraz z faktu niskiego zaufania społecznego”. Również DonGuralEsko rapował o „uwerturach zazdrości w domach z betonu” i “brudnych plażach podzielonych parawanem”.
I może faktycznie coś w tym jest – w końcu nie ufamy. Ludziom w metrze, współpracownikom, czy nawet sąsiadom. Co później znajduje odbicie na polskich plażach. Początkowo parawan miał nas chronić przed warunkami pogodowymi, panującymi na plaży, teraz – chroni nas od… ludzi!
„W XX wieku na polskich plażach wiatrochronów było mniej, a nasi dziadkowie chronili się od morskiej bryzy w dużych wiklinowych koszach. Podczas plażowania nad Bałtykiem, musimy być gotowi na podmuchy wiatru, jak i na drobny piasek sypiący się spod stóp biegających dzieci. Argument “parawany stawia się tylko w Polsce” jest nietrafiony o tyle, że w innych częściach świata najczęściej nie ma potrzeby używania tego gadżetu. Jeśli gdzieś panują warunki podobne do polskich (wiatr oraz drobny piasek), widzimy tam również parawany (choć trzeba przyznać, że nie w tak dużym natężeniu, jak na rodzimych plażach).”
Tutaj jednak nie chodzi o ten drobny, uciążliwy piasek i chłodny, nieprzyjemny wiatr, a o przykrą, wakacyjna codzienność. Polacy nauczyli się wczesnych pobudek z łóżka, tylko po to by jeszcze przed śniadaniem „zająć sobie miejsce” – oczywiście parawanem. W sieci pojawiło się sporo realnych zdjęć prosto z polskich plaż, które pokazywały ile metrów kwadratowych plaży zajęli rekordziści w tym temacie. Są to prawdziwe kwatery – połączenie ze sobą kilku parawanów daje spory kawałek… piasku! Niestety takie rozwiązania mogą nieco przeszkadzać innym plażowiczom. A ponadto ratownikom – nieco ogranicza widoczność, tego co dzieje się na plaży.
„Jednym z większych przeciwników parawaningu jest burmistrz Darłowa Arkadiusz Klimowicz. Jedną z prób jego walki z plagą parawanów, była wypuszczenie darmowego komiksu “Kapitan Parawan”. Bohater komiksu usilnie tłumaczył plażowiczom, że rozwijanie parawanów w bezwietrzne dni nie ma sensu i zdecydowanie lepiej jest kupić jedną sztukę niż dwanaście. “Kapitan Parawan wcale nie mówi >nie< najważniejszemu atrybutowi plażowicza – parawanowi. W delikatny i subtelny sposób przypomina podstawową zasadę jego wykorzystania jako >wiatrochronu<, podkreślając zarazem, że nie warto przesadzać” czytamy na ostatniej stronie komiksu.”
Czy w przyszłości pokonamy parawaning? Tylko w jednym wypadku – gdyby wczasowicze byli w stanie otworzyć się na innych, przełamać bariery i poczuć wspólnotę ludzi, którzy są w jednym miejscu w tym samym celu -by wypocząć.
„W Darłowie w 2016 roku odbyła się parawanowa olimpiada, podczas której uczestnicy rozkładali swoje parawany na czas oraz rzucali parawanowym młotkiem do celu. Ostatnia akcja marki Tyskie pokazuje, że czasem wystarczy drobna gratyfikacja, żeby ludzie wyszli ze swoich okopów i zaczęli się integrować. W zorganizowanej przez Tyskie akcji, w postawionym na plaży barze podawano darmowe piwo dla każdego, kto zdecydował się oddać swój parawan do depozytu. W ciągu kilkudziesięciu minut ustawiła się tam spora kolejka, parawany w zasięgu wzroku znikły, a ludzie zaczęli ze sobą rozmawiać. Czasem do integracji wystarczy tylko tyle.”
Chcemy więcej takich akcji!