Podróż na Zachód

Ci z was, którzy nie zetknęli się jeszcze z twórczością Ming-liang Tsai’a, powinni jak najszybciej nadrobić zaległości, ponieważ nazwisko tajwańskiego reżysera gwarantuje kawał dobrego, refleksyjnego i prawdziwie zakręconego kina azjatyckiego, na dodatek z nutą francuskiej postmoderny. 24 kwietnia do kin trafi najnowszy film Tsai’a, „Wędrówka za Zachód” – czy i tym razem reżyser nie zawiedzie?

filmmakermagazine.com

Opis „Wędrówki na Zachód” nie pozostawia wątpliwości, że podobnie jak w poprzednich filmach reżysera, również tutaj jedną z najważniejszych ról będzie odgrywać czas – ten pomiędzy wdechem i wydechem, jednym i drugim słowem, przejściem od jednego końca ulicy do drugiego. Tajwańczyk jak zawsze ów stan „pomiędzy”, a także „nigdzie”, rozciąga do granic możliwości, igrając z naszymi nawykami i schematami myślowymi, w efekcie odciągając nas od tego, co znane i oczywiste.

Tym razem Tsai postawił na dosłowność – w centrum swojego obrazu umieścił pogrążonego w medytacji mnicha buddyjskiego, który powoli przechadza się po jednej z uliczek skąpanej w słońcu Marsylii. Mnich jest osią, wokół której z zawrotną prędkością obraca się świat i zaprzątnięci własnymi sprawami ludzie – turyści, biznesmani, osoby czekające na spotkanie, matki pokrzykujące na dzieci… Reżyser bombarduje widza kolejnymi scenami, głosami, szumami, podobnie jak świadomość nieustannie narzuca nam treści czerpane za pomocą zmysłów z otoczenia. Jedynie mnich wydaje się trwać nieporuszenie, z wielkim skupieniem obserwując najbardziej tajemnicze ze wszystkich zjawisk – życie.

„Wędrówka na Zachód” to film, który jest antidotum dla mieszkańców zachodniego świata, wiecznie niespokojnych i goniących za sprawami, które tylko pozornie są ważne. Reżyser niepostrzeżenie wprowadza widza w stan coraz większej koncentracji i uspokojenia, pokazując, że pod powierzchnią miejskiego kurzu i hałasu kryje się to, co niezmienne i uniwersale dla każdego – samoświadomość.

Ming-liang Tsai jest jednym z najbardziej znanych i najczęściej nagradzanych reżyserów tajwańskich, nazywa się go reprezentantem tzw. Drugiej Nowej Fali w tej kinematografii. Tworzy kino autorskie, o konkretnym, oryginalnym stylu i klimacie, pełne powracających motywów, obsesyjnie powielanych i modyfikowanych wątków, mroczne i fascynujące. Jego kolejne filmy są ze sobą powiązane, zatem całość jego twórczości można odczytywać jako jedno spójne, hipnotyczne dzieło. Na swoim koncie ma takie nagrody, jak: Złoty Lew na festiwalu w Wenecji za obraz „Niech żyje miłość”, Wielką Nagrodę Jury tego festiwalu za „Bezpańskie psy” czy Nagrodę FIPRESCI tamże za „Good Bye, Dragon Inn”, Srebrny Niedźwiedź na Berlinale dla filmu „Rzeka” oraz dla obrazu „Kapryśna chmura”, a także Nagroda FIPRESCI na festiwalu w Cannes za film „Dziura” (źródło: materiały prasowe dystrybutora).

Więcej informacji o filmie na gutekfilm.pl.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ