Piękno z natury

Czy wiedziałaś, że syntetyczne balsamy do ciała rozleniwiają Twoją skórę i zmniejszają jej zdolność do samodzielnej regeneracji, a masło shea ma zbliżoną strukturę do wytwarzanego przez nas sebum? Czy wiesz, jaki termin przydatności do spożycia ma krem przygotowany w domowych warunkach? O zalety stosowania naturalnych kosmetyków i o to, za co tak naprawdę płacimy, kupując ich syntetyczne odpowiedniki, zapytaliśmy Marię Drewnowską – farmaceutkę i ekspertkę warszawskiej Mydlarni u Franciszka.

Źródło: chicsoaps.com

Hanna Gajewska: Co odróżnia kosmetyki naturalne od tych, które możemy znaleźć na półkach większości drogerii?

Maria Drewnowska: Będąc sami częścią natury, mamy pewne mechanizmy, które się powtórzyły u innych organizmów. Istniejemy w pewnym ciągu ewolucyjnego stworzenia. W ten sposób np. ciśnienie osmotyczne płynu wypełniającego każdą naszą komórkę jest takie samo, jak ciśnienie osmotyczne komórki bakteryjnej albo wody oceanicznej. Okazuje się zatem, że nasze sebum ma wyjątkową zgodność strukturalną z masłem shea. Mając do czynienia z kosmetykami jednoskładnikowymi, jakimi są oleje, musimy pamiętać, że jest to esencja życiowa, jaką roślina przekazuje swojemu dziecku. Stąd, jest to zupełnie unikatowa kompozycja składników zrównoważonych pod względem energetycznym i odżywczym. Jest bogata w witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, minerały i różne składniki, będące uzupełnieniem warunkującym jej szczególne działanie. Ze względów czysto ekonomicznych nigdy nie odtworzymy tego w kosmetykach syntetycznych. Nikt nie będzie odtwarzał kilkudziesięciu, a nawet kilkuset związków w zwykłej oliwce do ciała. Taką oliwkę wyprodukuje się z 3-4 składników z dodatkiem stabilizatorów i zapachów.  

Kosmetyki organiczne nie wymagają takich stabilizatorów?

Nie ma czegoś takiego, jak zjawisko absolutnej odporności na czynniki niszczenia. To też jest zjawisko powtórzone z natury – wszystko, co zostało stworzone, ulega degradacji. Jeżeli mamy do czynienia z materią organiczną, będzie ona się zmieniać pod wpływem kontaktu ze środowiskiem. Jedną z cech substancji wykorzystywanych do tworzenia naturalnych kosmetyków jest zdolność roślin do zabezpieczania swoich nasion przed działaniem zewnętrznym. Dla przykładu, masło shea i olej arganowy zawierają dużą ilość witaminy E, która dla nas jest witaminą młodości o działaniu przeciwzmarszczkowym, a tak naprawdę chemicznie jest to silny przeciwutleniacz. Podobne wartości ma witamina A. Dzięki temu, roślina naturalnie wyposażona jest w pewną formę ochrony. W taki sam sposób konstruuje się kosmetyki syntetyczne, dodając składniki, które jako pierwsze będą się rozkładały. Tylko, że do popularnych kosmetyków dodawane jest to, co jest tanie. W przemysłowych kosmetykach cena składników to 1/10 ceny końcowego produktu. Natomiast w kosmetykach organicznych mamy zawartą witalną siłę tego, co rośnie na ziemi.

1/10 to bardzo mało.

Kosmetyki naturalne to w większości produkty pochodzące z nasion. Oleje są rodzajem emulsji z ogromną przewagą nienasyconych kwasów tłuszczowych. Produkty dostępne na półkach drogerii, reklamujące się np. zawartością oleju makadamia, natomiast nie podające składu ilościowego z powodu braku takich wymagań, według mnie zawierają nie więcej niż 1% tego oleju. Pozostałe substancje to np. parafina, która dodawana jest do wszystkiego, co jest płynne – począwszy od bardzo znanej oliwki dla dzieci, na której wszyscy się wychowaliśmy. Parafina i wazelina są syntetycznymi tłuszczami o bardzo perfidnym działaniu. Tworzą one na skórze kompletnie nieprzepuszczalny dla wymiany gazowej film. Rzeczywiście, będzie on zabezpieczał skórę przed odprowadzaniem z niej pary wodnej, w związku z tym możemy mieć wrażenie, że skóra jest nawilżona. Jest to o tyle mylące, że przy długotrwałym użyciu nasza wewnętrzna komunikacja zostanie zaburzona. Cały nasz organizm tak działa, że jeżeli czegoś jest gdzieś za dużo, to hamowane jest tego wytwarzanie. W związku z tym, jeżeli nie będziemy mieć wymiany gazowej przez skórę, to w rezultacie nasza skóra przestanie być zasilana przez niektóre nawilżające ją czynniki. Paradoksalnie odwodnimy skórę, bo skóra nawilża się przede wszystkim od środka, a nie od zewnątrz. Takiej sytuacji nie wywołamy stosując oleje czy emulsje zbudowane na bazie oleju. Po pierwsze, nie blokujemy w ten sposób wymiany gazowej, a po drugie pokrywamy skórę płaszczem hydrolipidowym, który jest właściwy dla stanu, który skóra sama zapewnia w swoim optymalnym wieku, czyli w okresie szczytu naszych możliwości życiowych – gdzieś około dwudziestki. Później, od 25. roku życia, zaczyna się przewaga procesów rozkładu nad procesami syntezy.

Już od 25. roku życia?

Tak. Niektóre badania sugerują, że nawet wcześniej.

Nie tylko gotowe kosmetyki organiczne cieszą się popularnością. Można również zauważyć modę na samodzielne przygotowywanie kosmetyków w domowym zaciszu. Czy to pozytywny trend?

Z tym trzeba trochę uważać. Zawsze, gdy przychodzą do mnie panie, które samodzielnie kręcą kremy ze składników kupionych przez Internet, mam ochotę zapytać, jak one to robią i w jakich ilościach. Jeżeli nie dodajemy do produktu żadnych substancji stabilizujących ani przeciwdrobnoustrojowych, należy go odpowiednio zabezpieczyć. Walorem opakowań do wymagających tego kosmetyków dostępnych w Mydlarni jest ich całkowita szczelność. Hamujemy w ten sposób dopływ powietrza i możliwość utleniania. Kosmetyk jest hermetycznie zamknięty, a dostęp mamy tylko do wyciskanej porcji. Nie jest to słoik, który otwieramy przy każdym użyciu. Takiego efektu nie uzyskamy w domowych warunkach. Nie wiem, w jakich ilościach osoby robiące własne kosmetyki je wytwarzają. Nie stanowi to problemu w przypadku jednej porcji, z tym, że nie wydaje mi się, żeby ktoś sobie tak małą ilością zawracał głowę. Zadowoleni ze zrobienia własnego kremu, możemy nie mieć pełnej świadomości z wyjątkowo krótkiego terminu przydatności takich produktów.

Jakie są wobec tego konsekwencje tworzenia własnych kosmetyków bez odpowiedniej wiedzy?

Przede wszystkim największym niebezpieczeństwem jest infekcja. Taki krem natychmiast staje się podłożem, na którym rozwija się flora bakteryjna i grzybicza. W momencie powstawania takiej flory, właściwości kremu ulegają zmianie,  a oprócz tego, może stać się on czynnikiem zakaźnym.

A co w przypadku innych produktów niż kremy? Ja na przykład stosuję peelingi własnej roboty na bazie cukru, miodu i soku z cytryny.

To akurat bardzo dobry skład. Miód ma działanie przeciwdrobnoustrojowe – zawiera propolis, który jest naturalną substancją obniżającą dostępność infekcyjną. Sok z cytryny jest natomiast silnym przeciwutleniaczem. Podejrzewam również, że przygotowujesz takiego produktu 1-2 porcje. Substancje do zastosowania w krótkim czasie po przygotowaniu są jak najbardziej bezpieczne. Gorzej w przypadku zrobienia słoika kremu, który następnie będziemy stosować przez miesiąc. Wszystko zależy od składu.

Organiczne kosmetyki tworzone na bazie naturalnych składników znajdziecie m.in. w Mydlarni u Franciszka przy ul. Francuskiej 10A w Warszawie oraz na stronie internetowej www.ufranciszka.pl.

____________________

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego, w której znajdziecie szeroki wybór kosmetyków i produktów do pielęgnacji. 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ