Ojciec zakatowanej 4-latki: Dzieci miały wszystko
Ojciec 4-latki, która w zeszłym tygodniu została zakatowana przez konkubenta swojej matki, wypowiedział się na temat tragicznej śmierci dziecka. Mężczyzna uważa, że gdyby był bardziej stanowczy, Oliwia wciąż by żyła.
Tydzień temu w szpitalu w Łodzi pojawiła się kobieta z 4-letnią córką na rękach, twierdząc, że dziewczynka spadła z huśtawki niedaleko domy. Po wstępnych oględzinach okazało się, że 4-letnia Oliwia nie żyje już od kilku godzin. Rany na jej ciele wskazywały na to, że była ofiara długotrwałej przemocy domowej.
– W dniu śmierci dziewczynki mężczyzna uderzył ją, ona jednak nie wykonywała jego poleceń, więc chwycił ją i dwukrotnie z dużą siłą rzucił o łóżko. Dziewczynka uderzyła głową w drewniane półki. Aczkolwiek stwierdził, że nie chciał dziecka zabić. Dziewczynka była ofiarą drastycznej przemocy, co najmniej od kilkunastu dni przed śmiercią Nie ulega wątpliwości, że bardzo cierpiała. Musiała odczuwać silny ból, wynikający m.in. ze złamania jednego z żeber i łokcia. U dziewczynki ujawniono też bardzo rozległe obrażenia wewnętrzne z rozerwaniem krezki jelita włącznie. O poziomie stosowanej przemocy świadczą m.in. ślady krwi, które były w mieszkaniu. Znajdowały się one na poduszce, ubrankach dziewczynki. Plama krwi widoczna była także na ścianie. – powiedział Krzysztof Kopaniaz prokuratury okręgowej w Łodzi.
Prokuratura postawiła matce Oliwii zarzut narażenia dziecka na utratę życia, za co grozi jej 5 lat więzienia. Konkubent kobiety, który przyznał się do znęcania nad dzieckiem, został oskarżony o zabójstwo. W więzieniu może spędzić resztę swojego życia.
Były mąż matki Oliwi wystąpił w programie „Uwaga”, gdzie wypowiedział się na temat tragedii i swojego związku z kilkanaście lat młodszą Joanną, matką Oliwii.
Okazuje się, że choć mężczyzna nie był biologicznym ojcem dziecka, bardzo je kochał. Z Joanna był bardzo szczęśliwy do momentu, kiedy kobieta nie zaczęła spotykać się z mężczyznami poznanymi n portalach społecznościowych. Matka Oliwi sprowadzała obcych mężczyzn do domu. Pewnego dnia kobieta zostawiła męża i wniosła sprawę o rozwód.
– Wszystko było dobrze! Ja chodziłem do pracy. Urodziła nam się Wiktoria, tacy byliśmy szczęśliwi. W czerwcu dostaliśmy to mieszkanie, o które ja się starałem. Wymalowałem je, umeblowałem. Dzieci miały wszystko – mówił Ojciec Oliwi.
Problemy zaczęły się dopiero po jakimś czasie.
– Kontaktowała się z mężczyznami z całej Polski. Przestała zajmować się dziećmi. Przychodziła do domu z kochankami. Powiedziała, że jest jeszcze młoda i musi się wyszaleć. I że Oliwi nie dostanę, bo ona nie jest moim dzieckiem. Gdybym był wtedy bardziej stanowczy, to ona by do dziś żyła. To wyrodna matka po prostu – twierdzi mężczyzna i dodaje – To dziecko nikomu nic nie zrobiło! Gdybym mógł cofnąć czas, ograniczyłbym jej prawa rodzicielskie.