Od rapera do aktora. Raperzy na wielkim ekranie – „Kobiety Mafii 2”
Rap niejedną drogę otwiera. Tą do kariery filmowej również. Bo o ile kiedyś mógł to być przypał, tak dziś, raperzy z chęcią pokazują się na wielkim ekranie. Hipokryzja? Hajs i biznes? Czy rozwój i zmiana podejścia do tematu?
Hip-hop wciąż ewoluuje. Ledwo zdążyliśmy się oswoić z nową szkołą rapu, a tymczasem już wjeżdżają nowe nurty, reprezentowany przez dzisiejszych 16-nastolatków. Pamiętamy czasy kiedy hip-hop był totalnie undergroundowy. Teraz stał się drugim popem – śmiga na Esce, zna go każdy. Do niszowego mu daleko, jest zjedzony przez komercje. Nic dziwnego zresztą, kiedyś był poświęcony zupełnie innej tematyce. Walce z prawem, społeczeństwem i jego niesprawiedliwością. Dziś? Większość treści to hajs, ćpanie, dupy, melanż. Zabrzmiało wulgarnie, ale to właśnie się sprzedaje. Skoro z podziemnego i zbuntowanego rapu pozostało niewiele – zmieniły się także upodobania i stosunek do wielu spraw, głównych zainteresowanych – raperów. Jedną z takich spraw jest „wyświetlanie się” w świadomości odbiorców. Kiedyś udział w reklamie, filmie czy serialu, oznaczał najgorsze – sprzedanie się i pogardę w hip-hopowym światku. Teraz? Staje się normalne, nikogo już nie dziwi, nie szokuje, nie bulwersuje. Co więcej – sceniczna charyzma raperów serio się sprawdza!
W polskiej kinematografii zresztą już w 1998 roku pojawili się raperzy. A miało to miejsce w sensacyjnym dramacie, reżyserii Witolda Adamka, pod tytułem: „Poniedziałek”. Mogliśmy w nim zobaczyć typowych naturszczyków, w tym: członków Kaliber 44, Nagłego Ataku Spawacza, czy Bolca. Warto też zaznaczyć, że na większą skale, to Tede przecierał szlaki innym raperom. Za co oczywiście został mocno potępiony. Jacka i jego słynną role policjanta mieliśmy okazje zobaczyć w produkcji „Wszyscy kochają Romana”. Ma on jednak większe doświadczenie i dokonania telewizyjne. Wystąpił także w popularnym, hip-hopowym odcinku „Kryminalnych”. Ponadto w „Niani” czy „Kropli prawdy”. Wtedy wyśmiany, a teraz – wielu raperów idzie jego śladem i chce mieć swoje 5 minut na szklanym ekranie. Waldemar Kasta natomiast miał te swoje ekranowe 5 minut, między innymi w „Pierwszej Miłości”. Mało kto wie, że również Pezet zaliczył epizod aktorski – w „Kryminalnych”. Innymi przykładami jest „Z odzysku”, gdzie O.S.T.R gra… swój koncert! „Galerianki”, w których to Duże Pe sprzedaje telefon, czy Vienio w „Wojnie polsko-ruskiej”. Zazwyczaj grają oni typowych gangusów albo zwyroli, którzy nie wnoszą za wiele do fabuły całości, ale jednak są. Chociaż rok temu pojawił się „Totem”, polski thriller, w reżyserii Jakuba Charona. Film pełnometrażowy, w którym okazje mieli wystąpić Sobota i Popek. Co więcej – Sobota dostał w nim role główną. Miał być groźny, wulgarny i wytatuowany. Za wiele więc grać nie musiał. Produkcja opowiada o polskiej, współczesnej przestępczości. „Akcja filmu toczy się w świecie, który istnieje obok nas, dla większości jest jednak zamknięty i niedostępny. Jest to świat, w którym rządzi prawo dżungli. Tylko silne jednostki mogą przetrwać”. Wszystko się zgadza.
Teraz jednak przyszła pora na kolejna odsłonę. Już 22 lutego do kin wchodzi produkcja Patryka Vegi – „Kobiety mafii 2”. Która będzie kontynuacją pierwszej serii. Także i tutaj pojawia się Sobota, który miał przyjemność, występować już w części pierwszej „Kobiet Mafii”. Jednak tym razem, obok niego pojawią się także inni raperzy. A mianowicie – Bonson i Fu. Bonson to reprezentant szczecińskiej rapowej sceny. Emocjonalny, mocny, konkretny, krytyczny i szczery do bólu („Bonson postanawia umrzeć”). Po przejściach, ale wciąż szczęściarz – wygrał dwanaście tysięcy złotych w zdrapce! Obecnie ojciec dwóch córek. Gość o różnych obliczach – uczuciowy ale szorstki. Poukładany, nagle totalnie zagubiony. Ciekawy. Fu – Łukasz Gaweł z kolei, to warszawski przedstawiciel ulicznego rapu. Jak raperzy poradzą sobie w roli (aktorów)? Przekonamy się już wkrótce a tymczasem, łapcie zwiastun:
https://www.facebook.com/PatrykVegaOfficial/videos/369790023822164/
Warto wspomnieć, że poza granicami naszego kraju, raperzy, którzy stają się aktorami, to nic dziwnego. Do takich przedstawicieli należy, oczywiście, Will Smith, który zaczynał od przygody z rapem – pod pseudonimem Fresh Prince. Razem ze swoim kumplem, z którym tworzył – DJ Jazzy Jeff, odniósł w branży hip-hopu spory sukces. Ich płyty pokryły się platyną, a następnie odebrali nagrodę GRAMMY. Szybko został zaangażowany do sitcomu „Bajer z Bel-Air”, gdzie bardzo przypadł go gustu widzom. Następnie było „Dokąd zawiedzie cię dzień”. A potem kariera nabrała tempa, bo chyba każdy kojarzy ” Facetów w czerni” czy ” W pogoni za szczęściem”. Kolejnym takim przykładem jest Ice Cube – legenda gangsta hip-hopu. Na ekranach z kolei zadebiutował w gangsterskim dramacie pod tytułem: „Chłopaki z sąsiedztwa”, wcielając się w postać Darina. Następnie była komedia „Barbershop”, która przyniosła mu sławę. I inne wielkie produkcje. Kolejnym zagranicznym przykładem jest 50 Cent, który obecnie, częściej jest widywany w roli aktora, nie rapera. Zadebiutował w roku 2005, z autobiograficznym filmem pod tytułem „Get Rich or Die Tryin”. Potem byli ” Zawodowcy”, czy „Do utraty sił”. Do grona zagranicznych raperów, a obecnie bardziej aktorów, zaliczyć także możemy, między innymi Marka Wahlberga czy Common – Lonnie Rashid Lynna.
Raperzy w końcu od zawsze występowali w klipach, są więc oswojeni z kamerą. Może to o czymś świadczy. Kino staję się na nich otwarte. Te dwie dziedziny sztuki zaczynają się jakoś przenikac, czasami uzupełniać. Czy to źle? Nie wiem. Ale powiedzmy sobie szczerze – rozpoznawalne ksywki, robią dobrą reklamę dla każdej nowej, pojawiającej się produkcji. To przepustka reżysera, na dotarcie do konkretnej grupy społecznej – zapewne fanów danego rapera. Z kolei dla rapera to także swego rodzaju przepustka – czas antenowy, reklama (bo to jego ksywa zazwyczaj znajduje się w nagłówkach reklamujących nową produkcję).Raper oraz jego wytwórnia tym samym, zdobywa prestiż i sławę w środowisku – tym komercyjnym. Rap możemy więc uznać za wilczy bilet do świata aktorstwa i filmu. Idąc tropem ewolucji – wszystko idzie do przodu i zmienia się w tempie ekspresowym. Gdyby raperzy – co do komercji, telewizji publicznej i tak dalej, i tak dalej… wciąż mieli taki sam stosunek jak przed laty – staliby w miejscu. A to, że rap jest ich przepustką do pójścia dalej (na przykład właśnie do telewizji, filmu czy serialu), daje im tylko większe możliwości na życie. Dlaczego mieliby z nich nie skorzystać? Czy nam się to podoba czy nie – hip-hop już nigdy nie wróci do swojej pierwotnej formy, więc pozostaje nam przyzwyczaić się do oglądania rapowych twarzy na wielkich ekranach.