Nowy teledysk Marysi Starosty

Marysia Starosta opublikowała nowy teledysk promujący jej bardzo udaną tegoroczną płytę “Ślubu nie będzie”. Artystka zdecydowała się zilustrować piosenkę “Hibiskus”.

– To utwór napisany w jednym z najdziwniejszych i najtrudniejszych momentów mojego niedawnego życia. Nie wprost opowiada o mojej próbie zmiany i jej konsekwencjach. Ta zmiana miała przynieść spokój – przyniosła jeszcze większe zmiany… na dobre! – mówi o utworze Marysia. Towarzyszący “Hibiskusowi” klip to realizacja wizji Mateusza Holaka.

Już w listopadzie artystka rusza z koncertową promocją płyty. 27 listopada Marysia wystąpi w warszawskim Niebie.

Kilka słów Marysi Starosty o płycie:

Tytuł twojej płyty „Ślubu nie będzie” brzmi jak tekst Osieckiej z najlepszych piosenek Rodowicz.

– Rzeczywiście, kiedyś miał być ślub, ale nie z ostatnim, lecz z poprzednim partnerem. Ślubu nie było i nie będzie. Ten tytuł jest szczery, podszyty ironią, odnosi się do tego, co zawarłam na krążku. Wskazuje też na to, że pogodziłam się ze wszystkim, co się wydarzyło i mam to za sobą.

Czego słuchałaś pisząc tę płytę?

– Dużo klasyki, zwłaszcza symfonicznej, czego zresztą nijak tu nie słychać. Katowałam Bacha. Nie ma dla mnie nic piękniejszego niż klasyka. Czytałam dużo poezji: Anny Świrszczyńskiej, Haliny Poświatowskiej, Bolesława Leśmiana i Konstantego Gałczyńskiego, którego mama kiedyś czytała mi na dobranoc. W ogóle jestem wychowana na słuchaniu. Zwłaszcza bajek z winylowych płyt. Nie mieliśmy telewizora.

Twoja płyta jest zapisem kolejnych etapów żałoby. Bo rozstanie jest przecież jak śmierć – nie tylko związku, ale całego świata z kimś: osób, miejsc.

– Gdy żyjesz z kimś bardzo blisko: jesz, śpisz, pracujesz, imprezujesz, koncertujesz, to najpierw brakuje ci zapachu, dotyku tej osoby. Jesteś w żałobie nie tylko emocjonalnej, ale i fizycznej. Ale to nie jest chronologiczny zapis żałoby. Pierwsze napisałam „Dlatego”, który wyszedł jako singiel. 

Poznałaś różne osobowości polskiej muzyki.

– Kayah kazała mi podciągać kieckę, wspominając, że też miała kiedyś takie nogi. „Kamień” to płyta mojego życia. To, co w niej powiedziała, pozwala mi się teraz nie bać, wydając swoje nagranie. Po „Kamieniu” wiem, że trzeba iść na całość. Uczucia, o których śpiewam, nie kłamią. Pisałam tę płytę dla siebie, ale gdy zdecydowałam się ją wydać, nie zastanawiałam się, co ludzie powiedzą. Mówię na niej bardzo wprost. Mydłowate piosenki o rozstaniu, jakieś fikołki artystyczne nie miałyby sensu. Chciałam, aby to były surowe nagrania.  

 

Płytę Marysi Starosty możecie zamówić pod tym linkiem: https://prosto.pl/shop/product/slubu-nie-bedzie/

fot. kadr z wideo / źródło: www.vogue.pl

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ