Najważniejsze filmy 2014

Koniec roku kalendarzowego przynosi na myśl podsumowania w każdej dziedzinie. Tym razem przygotowaliśmy dla was cztery filmy, które powstały w 2014. Nie chodziło o specjalne przesłanie, ani o ilość efektów. Dobry film nie musi się wszystkim podobać, ale zazwyczaj zachwyca się nim większość. O czym i o kim mówiło się najwięcej w minionym roku? Co warto zobaczyć zanim wszyscy o tym zapomną?

filmweb.pl

Ten rok dla polskiej kinematografii zaczął się dziwnie. „Pod mocnym aniołem” jest tego najlepszym przykładem. Kilka tygodni przed premierą zalewała nas powódź trailerów z Robertem Więcławskim i Kingą Preis w dość oryginalnych dla siebie rolach. Oboje ze słabą fryzurą, w ciuchach po domu i butelką wódki w ręku. Siedzą przy stole, bawią się, nie stronią od alkoholu, a za nimi pali się choinka. Pierwsze i ostatnie skojarzenie, które przychodzi na myśl, to, że Smarzowski zrobił film dla Polaków o Polakach. To dość naturalistyczny obraz podziemnej bohemy. Rzeczywistość miesza się tu ze światem upojenia alkoholowego, pokazanego tak dosadnie, że aż odpychająco. Reżyser pokazuje, że alkoholicy tworzą odrębną rzeczywistość, do której nie chcemy zaglądać. Robimy to jednak poprzez ten film, który kopie nasze mózgi, a później wdeptuje je w ziemię.

Grand Budapest Hotel” to jeden z filmów, który na pierwszy rzut oka przywodzi na myśl kolejny historyczny obraz, bez polotu, ze słabą fabułą i wieloma znanymi aktorami. Warto jednak poczekać choćby do 20 minuty, żeby przekonać się, że warto poświęcić mu czas. W dynamiczne sceny i komediowe wtrącenia zostało wplecione morderstwo z udziałem kilkunastu osób. Barokowy przepych łączy się tu z kinem akcji, ironia z horrorem, a wszystkiego dopełnia muzyka skomponowana przez Alexandre’a Desplata. Dlatego nie dziwi, że recenzenci nazywają ten film przykładem kina totalnego.

Bardzo nagłośniony, momentami aż do znudzenia. Miał być następcą „Galerianek”, które wywołały dyskusję kilka lat temu, ale chyba coś nie wypaliło. „Hardkor disko” to taka polska próba pokazania ciemnej strony życia rodzimych nastolatków. Jednak, kiedy spodziewamy się prawdziwej, obiecanej „bomby”, okazuje się, że dostajemy bombkę choinkową. Możemy sobie ją co najwyżej powiesić, a film przewijać, żeby zobaczyć kilka najważniejszych scen. One tworzą całość. Fabuła, chociaż bardzo emocjonalna i rozłożona na czynniki pierwsze, ciągnie się niemiłosiernie. Kiedy spodziewamy się przyspieszenia akcji, ona znów spowalnia. W kadrze znajdzie się miejsce zarówno dla dokładnej analizy metropolii Warszawy, głównych bohaterów i ich nocnego życia. Ogarnięty chęcią zemsty Marcin Kowalczyk przyjeżdża do stolicy, żeby mordować. Jednak już od początku wiadomo kogo i dlaczego.

Xavier Dolan nie kazał na siebie długo czekać. Jego oryginalny styl, powolnej i dokładniej analizy, dużo bardziej pogłębionej niż w „Hardkor disko”, znowu zaczarował nas na ekranach kin. „Mama” to opowieść o trudnych relacjach, skrępowanych i tęskniących za bliskością osobach. To obraz zbudowany tak, że każdy z nas zazdrości mu spojrzenia i umiejętności pokazania tego, co wydaje się być niewidoczne gołym okiem.

 Ada Koperwas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ